Korona z głowy nowej Miss Francji nie spada, choć niektórzy liczyliby na to, by zsunęła się ona z krótkich włosów Evy Gilles. No bo taka fryzura? Jak to tak? Kto to słyszał? I czy w ogóle ktoś pamięta zwyciężczynie konkursu na najpiękniejszą w obcięciu "na chłopaka"? Pewnie nie, a już na pewno jeśli chodzi o historię konkursu Miss Francji.
"Nową Miss Francji została Eve Gilles – studentka drugiego roku matematyki i informatyki. Wylała się na nią fala nienawistnych komentarzy z powodu jej… krótkich włosów!" – poinformował na swoim instagramowym profilu Adam Chowański, stylista obecnie mieszkający w Paryżu.
We Francji pojawiają się głosy, że wygrała w imię feministycznej lub lewackiej "propagandy różnorodności", porównuje się ją złośliwie do mężczyzny oraz kobiety trans.
Zdziwieni i zdziwione? Jeśli tak, to wprost przeciwnie do kobiet z krótkimi włosami. One do przytyków dotyczących ich włosów musiały przywyknąć, bo słyszą je raz na jakiś czas.
Musielibyśmy bardzo zakłamywać rzeczywistość, jeśli mówilibyśmy, że komentowanie i ocenianie kobiecych ciał, ich wagi, kształtu, to dziś już tylko sporadyczne przypadki. Pudrowalibyśmy codzienność, gdybyśmy mówili, że świat nie ma oczekiwań dotyczących cery, biustu, kobiecych nosów.
Jesteśmy poddawane ocenie. Ciągłej. Ale gdyby tego było mało do listy wymagań dorzucić trzeba jeszcze włosy. Te długie, grube i lśniące byłyby idealne. Te krótkie od ideału znajdują się raczej daleko.
I żeby było jasne – każdemu według jego gustu może podobać się coś innego, ale komentarze "brzydko, bo ja tak nie lubię", lepiej zachować dla siebie albo schować je... głęboko.
20-letnia Miss Francji, jak widać, jest zdecydowanie w normie, a raczej w kanonie piękna, a i tak udało się znaleźć coś, do czego można się przyczepić.
"W ostatnich latach formuła konkursu Miss France znacznie się zmieniła. Uczestniczki mogą być dowolnego stanu cywilnego, mogą posiadać tatuaże, mieć potomstwo, zniesiono kryterium wieku, dopuszczono również kobiety trans. To wszystko niezbyt podoba się bardziej konserwatywnej części społeczeństwa i jak to zwykle bywa, wszelkie zmiany traktowane są jako zamach na mityczne już 'tradycyjne wartości'" – tłumaczy Adam Chowański.
"To dla mnie niepojęte, że w XXI wieku długość włosów kobiety jest ciągle dla wielu osób wyznacznikiem kobiecości! A największą z obelg ma być próba jej podważenia i porównanie do mężczyzny" – dodaje.
Pozwolę sobie na dwa zdania o tym, co jest moim doświadczeniem. Uwielbiam krótkie włosy, dlatego zdarzyło mi się nosić naprawdę krótkie fryzury. Muszę jednak przyznać, że już siedząc na fotelu w salonie fryzjerskim, wiedziałam, co mogę usłyszeć.
Czy coś zmieniło się z czasem? Nie. Za każdym razem, gdy skracam włosy, a zwykle jest to długość do brody, znajdzie się ktoś, kto przewraca oczami i pyta, dlaczego to zrobiłam?
Dlaczego? Bo chciałam. Bo tak lubię.
Nie twierdzę, że każdy ma zachwycać się tym, co pasuje mnie. Ale jednocześnie średnio mnie obchodzą takie "dobre rady".
Pod wpisem Adama Chowańskiego także znalazły się wpisy tych kobiet, które zdecydowały się mieć krótkie włosy.
"Już mnie to nie dziwi. Na dwóch kanałach regularnie dostaje feedback że 'gdybym miała długie włosy, to byłabym ładna', że mnie postarzają i odbierają 'kobiecą energię'" – napisała jedna z internautek.
Ale były też i takie, też kobiet:
"Mi się nie podobają te włosy, wolę długie. Czy to jest hejt? Nie. Większość osób kojarzy długie włosy właśnie ze zdrowiem i witalnością, a to się wpisuje w kanon piękna. Każdy ma swój, większość myśli jednak jak ja. Prymitywna więc nie jest ocena, która nam sugerują, tylko sam w sobie durny konkurs i jego pomysłodawca."
"'Według mnie brzydko wygląda' - to jest hejt?"
Najgorzej, jeśli ktoś własną opinię uważa za prawdę objawioną, a skoro większość myśli tak jak ja – nawet jeśli, choć wątpię, że potwierdzają to jakieś dane – to tylko to jest opcja słuszna i warto się do tego dostosować.
Czy naprawdę musimy wciąż, w każdym temacie, przerabiać ten sam scenariusz?
"Uważam, że każdy powinien mieć takie włosy, jakie się nam podobają, nie randomowym ludkom, którym się wydaje, że mogą mówić innym, jak mają wyglądać, czesać się i żyć" – skomentowała krótko i – w mojej opinii – słusznie jedna z obserwatorek stylisty.
Jednak pod górkę mają nie tylko posiadaczki krótkich włosów. Te z długimi też muszą liczyć się z krytyką. Tym większą, im są starsze.
"Wg mnie długość włosów powinna być odwrotnie proporcjonalna do wieku - im starzej, tym krócej. Widzę te wszystkie 'topielice' i płakać się chce. A już najbardziej upodobały sobie długie włosy laski, które mają więcej włosów na nogach niż na głowie. Wg nich to jest sexy? Kobiece? Serio?!" – czytamy.
Prawda jest taka, że na świecie – tym wielkim i tym naszym małym – są większe problemy niż czyjakolwiek fryzura. To rzeczywiście absurd, że rozmawiamy i piszemy o czymś takim, a piszemy, bo ta kwestia wciąż budzi emocje.
Na koniec przypomnę tylko, kto nosił i kto te niekobiece fryzury: Lesley Lawson, czyli modelka Twiggy, Audrey Hepburn, Marylin Monroe, Halle Berry, Scarlett Johansson, Michelle Williams, Małgorzata Kożuchowska, Danuta Stenka, Aleksandra Adamska, Katarzyna Zielińska.
Gdy zaczynałam pisać ten tekst, chciałam poprosić o opinię kilku mężczyzn i kilka kobiet, ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu, bo zaprzeczyłabym temu, co chciałam, by wybrzmiało z artykułu: jakie to ma znaczenie, co na ten temat myślą inni, jeśli nam się to podoba? Żadnego. I naprawdę nie powinno nas obchodzić, czy ktoś woli krótkie, czy długie włosy, jeśli te włosy nie są na jego lub jej głowie.
A jak na dyskusję wokół swoich krótkich włosów zareagowała nowa Miss Francji? "Nikt nie powinien dyktować, kim jesteś. Każda kobieta jest inna, wszystkie jesteśmy wyjątkowe" – napisała.
Czytaj także: https://natemat.pl/363093,kolana-to-kompleks-wielu-kobiet-niektore-nie-nosily-szortow-przez-lata