Ależ wpadka w prognozie pogody. Nie wiedział, że jest na wizji, padły "brzydkie" słowa
redakcja naTemat
31 grudnia 2023, 12:08·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 31 grudnia 2023, 12:08
Pogodynek Marek Horczyczak zakończył już sobotnie wydanie prognozy pogody w Polsat News, ale... wciąż pozostał na wizji, czego nie wiedział. Wtedy z jego ust padły słowa, których widzowie raczej nie powinni byli usłyszeć.
Reklama.
Reklama.
Na wizji często zdarzają się wpadki, szczególnie w telewizji na żywo. Łatwo powiedzieć coś głupiego, przewrócić się, usłyszeć niecenzuralne słowa, które wcale nie powinny były paść. Zmorą potrafi być technologia, ale też... goście, których niełatwo okiełznać, czy zwierzęta, które nieraz przyprowadzało się do śniadaniówek. Zresztą w sieci powstają całe kompilacje telewizyjnych wpadek, które rozśmieszają do rozpuku.
Wpadka w Polsat News. Marek Horczyczak powiedział te słowa w prognozie pogody
Teraz zabawną wpadkę zaliczył Marek Horczyczak, prowadzący prognozę pogody w Polsat News. W sobotę 30 grudnia popularny pogodynek prowadził popołudniowe wydanie programu. Pogoda się już skończyła, a Horczyczak pożegnał się z widzami słowami "do zobaczenia". Nie zszedł jednak z wizji, a widzowie wciąż go słyszeli, czego prezenter raczej nie wiedział.
Wtedy oglądający usłyszeli niespodziewane słowa. – Tak? Nic – mówił Horczyczak do kogoś z ekipy w studiu. Dalej było jeszcze ciekawiej, bo padły... brzydkie słowa. – Nie patrzyłem, ale myślę, że d*pa, d*pa, d*pa. Tak, d*pa, d*pa, d*pa – ciągnął pogodynek, po czym stwierdził, że jest "ciepło i mokro". Dopiero wtedy widzowie zobaczyli reklamę.
Wpadka Marka Horczyczaka w Polsat News oczywiście momentalnie znalazła się w sieci i wywołała ogromne rozbawienie. "I to jest telewizja", "Marek Grechuta przepowiedział pogodę na dni, których jeszcze nie znamy", "Najbardziej rzetelna prognoza pogody", "To przyszły rok będzie ciepło i mokro, d*pa, d*pa", "Opowiem o tym swoim dzieciom, że widziałam to w czasie rzeczywistym", "Marek Horczyczak jak Ferdynand Kiepski, d*pa, d*pa i d*pa", "Tak bardzo chciałbym poznać kontekst, w jakim on to mówił" – piszą internauci na X (dawniej Twitterze).
Czy "d*pa, d*pa i d*pa" będzie kultowa, jak chociażby słynny "u****dolony stół" Kamila Durczoka w TVN sprzed lat? Jest taka szansa.
Wpadka w "Pytaniu na śniadanie" Nawet prowadzący byli rozbawieni
W programie wystąpił wówczas Marcin Porębiński, znany z Instagrama "miłośnik porządku fizycznego i duchowego". Pokazywał różne sposoby na niecodzienne zastosowanie folii aluminiowej. Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem.
Ekspert zamierzał zaprezentować widzom TVP, że dzięki folii można m.in. wyczyścić srebro, na przykład sztućce. Zaczął od wrzucenia do garnka z gotującą się wodą foliowej kulki, a następnie dosypał do niej sodę oczyszczoną. Włożył do garnka łyżkę i pozostawił na chwilę. Gdy ją wyjął, nie krył zaskoczenia, bo łyżka zrobiła się... ciemniejsza niż wcześniej.
– O, widzicie? To akurat nie było srebrne w ogóle... – powiedział Marcin Porębiński podsumowując nieudany eksperyment. Prowadzący nie kryli rozbawienia sytuacją. – Oszukali cię! [...] Było ciemne, a jest jeszcze bardziej ciemne – zareagowała Małgorzata Opczowska. – Taki psikus! – dodał Robert Koszucki.
Porębiński próbował wybrnąć ze wpadki, całą winę zrzucając na twórców "Pytania na śniadanie". Zwrócił się do prowadzącego, wówczas relatywnie nowego, z którym wcześniej nie miał okazji jeszcze pracować: – Musisz wiedzieć, że nasza scenografia często robi psikusy.