logo
Justyna Steczkowska pokazała kawałek "Witch-er Tarohoro", z którym chce wystąpić na Eurowizji. Fot. Artur Barbarowski/ East News
Reklama.

Justyna Steczkowska pokazała na "Sylwestrze z Dwójką" kawałek, którym chce zawojować Eurowizję

Justyna Steczkowska pierwszy raz na Eurowizji była w 1995 roku. Wystąpiła wtedy z piosenką "Sama", z którą zajęła jednak niską, 18. pozycję, w konkursie. Artystka planuje zawalczyć o obecność na Konkursie Piosenki Eurowizji także w tym roku.

Utwór, który chciałaby tam zaprezentować, pokazała pierwszy raz na żywo podczas tegorocznego "Sylwestra z Dwójką". Piosenka "Witch-er Tarohoro" (napisana w języku angielskim i z fragmentami w słowiańskim) powstała we współpracy z Hotelem Torino, czyli grupą muzyczną, która współtworzyła również takie kawałki, jak "Somebody" Sary James czy "Superhero" Viki Gabor.

"Ponieważ duże stacje komercyjne od wielu lat nie grają moich piosenek, postanowiłam przyjąć zaproszenie na Sylwestra i zagrać Wam 'Witch-er Tarohoro' na żywo z nadzieją, że zrobi na Was dobre wrażenie i pomożecie mi przeżyć Eurowizję raz jeszcze po prawie 30 latach" – poinformowała Steczkowska na swoim profilu na Instagramie.

Patrząc na komentarze w sieci, występ artystki w wyciętym lateksowym kostiumie z grupą tancerzy zachwycił internautów.

"Nie ma co się zastanawiać, tu trzeba działać i po prostu wysłać Steczkowską na Eurowizję. Niezły, oryginalny utwór, dobrze wypada na scenie, Steczkowska w wieku 51 lat porusza się i śpiewa na scenie niż niejedna 20-latka" – czytamy w opiniach na YouTube'ie.

"To musi pojechać na Eurowizję. Mroczne, słowiańskie i wpada w ucho, zostawia wrażenie. Popracować nad całością no i praca kamery musi być inna. Może zajść daleko", "Dobra piosenka i jest w niej klimat jak z książki Sapkowskiego. Na Eurowizji oryginalne utwory są docenianie" – komentowali inni.

Wpadka Viki Gabor na imprezie TVP2

Poza występem Steczkowskiej sieć huczy również o wpadce Viki Gabor. Laureatka Eurowizji Junior nie podołała wykonaniu dobrze znanego hitu "Co z nami będzie?" Libera i Sylwii Grzeszczak.

Młoda piosenkarka pomyliła słowa. – Kiedy rozpędzi się, znowu będzie, co z nami będzie... – zaśpiewała zamiast oryginalnego tekstu kawałka. – Każdy zachód słońca nasz, każdy podniesiony ton, każdy naprawiony błąd i czy mu... – brnęła dalej, aż ostatecznie zacięła się na dobre. Sytuację uratował Liber, który dołączył do niej na scenie i zaśpiewał utwór do końca.