Tegoroczny "Sylwester z Dwójką" to pierwsza noworoczna impreza TVP2, która, choć odbyła się po zmianie władzy, to dotyczące jej decyzje zapadły jeszcze za czasów poprzedniego obozu rządzącego. Czy w związku z tym charakter imprezy się zmienił? Nieszczególnie – zdaniem niektórych w tym roku zabrakło jednego ważnego elementu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Tłumy w Zakopanem? Tak, ale nie na "Sylwestrze z Dwójką"
Już parę dni temu górale w Zakopanem zapowiadali, że będzie to najlepszy popandemiczny Sylwester. Jak wynikało ze statystyk, 97 proc. miejsc noclegowych w mieście zostało bowiem zarezerwowanych przez turystów. Te tłumy widać było również w sklepach, restauracjach czy na stokach narciarskich.
Jak się jednak okazało, wcale nie przełożyło się to na frekwencję na "Sylwestrze z Dwójką". PAP donosi, że zgodnie ze wstępnymi szacunkami na Równi Krupowej zebrało się łącznie 24 tys. osób. W ubiegłym roku natomiast publika liczyła 60 tys. osób.
Brak zagranicznej gwiazdy na imprezie TVP2
Gwiazdami tegorocznej imprezy były m.in. Edyta Górniak, Maryla Rodowicz, Justyna Steczkowska, Blanka, Zenek Martyniuk i Sławomir. Najpokaźniejsze sumki na "Sylwestrze z Dwójką" miały zarobić Górniak i Rodowicz (mówiło się o kwotach rzędu 150 tys. złotych).
Zgodnie z relacją Onetu występy polskich artystów nie zachwyciły widowni oglądającej koncerty na żywo. Zwracano uwagę m.in. na tandetne kreacje oraz oczywiste korzystanie z playbacku.
– Skoro to może być ostatni taki koncert, musieliśmy przyjechać, żeby zobaczyć ten show. Gra niewarta świeczki. Na żywo wygląda to znacznie gorzej niż w telewizji, poza tym cała organizacja tegorocznej imprezy nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia – skomentował w rozmowie z Onetem jedna z osób biorąca udział w imprezie.
Podobno we znaki dał się również brak zagranicznej gwiazdy, przez co uczestnicy "Sylwestra z Dwójką" nie mieli na kogo wyczekiwać. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku Telewizja Polska zaprosiła Black Eyed Peas, a występ ten odbił się szerokim echem.
Wszystko przez to, że artyści wystąpili z tęczowymi przepaskami będącymi wyrazem wsparcia dla społeczności LGBT+ oraz zadedykowali tej mniejszości jeden ze swoich największych hitów, czyli "Where is the love". Choć na to nie wyglądało, cała akcja podobno miała być dogadana z szefostwem TVP.
Ostrożni prowadzący "Sylwestra z Dwójką"
Chociaż nazwa sylwestrowej imprezy zmieniła nazwę, o czym pisaliśmy w naTemat już wcześniej, została prowadzona przez starą gwardię, czyli Tomasza Kammela, Izabelę Krzan oraz Rafała Brzozowskiego, których zza kulis wspierały Anna Lewandowska i Marta Surnik.
Już na początku prowadzący starali się studzić potencjalnie gorące nastroje. – Plan jest taki: mało gadania, dużo grania – tak się dzisiaj bawimy moi drodzy – powiedziała Krzan. – Żeby nikt nie miał wątpliwość "Sylwester w Dwójce" to impreza dla wszystkich – dodał Kammel.
Podobny wydźwięk miały życzenia, które o północy ze sceny złożył publiczności i widzom przed telewizorami Kammel. – Żebyśmy wszyscy w Nowym Roku jeszcze lepiej się ze sobą dogadywali – powiedział.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.