Jego zdaniem za zaginięcie dwóch
himalaistów nie należy obwiniać kierownictwa wyprawy. Jak dodał, zrobiło ono wiele, by uratować Berbeka i Kowalskiego, decydując np. o pozostawieniu na kolejne godziny w obozie IV, na wysokości ponad 7 tys. m, innych wspinaczy, co było bardzo ryzykownym posunięciem. Fusek podejrzewa jednak, że po powrocie do Polski uczestnicy wyprawy, w tym jej kierownik Krzysztof Wielicki, spotkają się ze złym przyjęciem. - W Polsce może czekać na nich piekło, zresztą już pojawiają się różne zarzuty. Wolałbym, żeby tak nie było, życia i tak nikomu to nie przywróci. Krzysiek i tak jest pewnie przejęty, bo to on namówił Maćka, by po 20 latach powrócił w wysokie góry - zaznaczył Fusek.