
- Jeśli mam do wyboru porównanie między gangiem a sektą, to było temu bliżej do sekty - mówi w rozmowie z naTemat Eliza Michalik. Dziś dziennikarka Superstacji, która karierę zaczynała na prawicy. Gdy jej poglądy zaczęły się zmieniać i zechciała odejść, dawni przyjaciele zamienili się w najgorszych wrogów. Chcieli ją zaszczuć i skompromitować. Podobnie było, kiedy z tego środowiska odchodził Cezary Michalski. Patologia prawicy czy norma w każdej korporacji wobec niepokornych?
Oni wydają się być jedną wielką rodziną. Do pewnego momentu. To naprawdę przypomina nieco mechanizm działania sekty. Uczyłam się o nim trochę na studiach i właśnie tak to wygląda. Gdy ktoś nagle nie zgadza się z linią redakcyjną, okazuje się, że nie ma żadnej rodziny. Ludzie, u których bywało się w domu, nagle nie chcą cię znać.
Prawdziwa walka korporacyjna rzadko zajmuje się szczurami korporacyjnymi. Jeśli porównywać te przypadki do innych środowisk, to nasuwa się raczej skojarzenie z show-biznesem. Tam wyraźnie obserwuje się właśnie takie trendy, w których przedstawiciele różnych grup interesu potrafią się zwalczać najróżniejszymi metodami. Czasem naprawdę niecnymi.


