Plany Ministerstwa Edukacji Narodowej w sprawie ograniczenia nieobowiązkowych zajęć religii w szkole z dwóch do jednej godziny tygodniowo wzburzyły arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. – Dzisiaj próbuje się gasić światło Chrystusa w sercach i umysłach dzieci i młodzieży – oświadczył krakowski hierarcha podczas Orszaku Trzech Króli. W resorcie jego słowa budzą rozbawienie. – Słabe to światło, jeśli do jego zgaszenia wystarczy zmniejszyć ilość pieniędzy z budżetu państwa – mówi naTemat jeden z wysoko postawionych urzędników MEN.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ograniczenie liczby lekcji religii na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu
Redakcja naTemat rozmawiała z kilkorgiem wysoko postawionych urzędników Ministerstwa Edukacji Narodowej. Dowiedzieliśmy się, że ministra Barbara Nowacka spotka się z hierarchami w ramach Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu. To tam ma być omówiona kwestia zmniejszenia liczby godzin religii w szkole. Na razie nie wiadomo, kiedy to posiedzenie się odbędzie. Wszystko wskazuje jednak na to, że duchowni nie powinni sobie zbyt dużo po nim obiecywać. Rząd Koalicji 15 października nie zamierza pójść na ustępstwa.
– To będzie tylko formalność. Biskupi nas nie przekonają – mówi nam jedna z osób. Inni nasi rozmówcy i rozmówczynie potwierdzają, że tradycji stanie się zadość – sprawa dotycząca Kościoła rzymskokatolickiego zostanie omówiona z jego przywódcami na posiedzeniu założonej w 1949 roku Komisji Wspólnej. To ma być jednak spotkanie czysto grzecznościowe. – Decyzja zapadła – słyszymy o planie ograniczenia katechezy w szkole.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Episkopat wymyśla, władza płaci
Dotychczasowy podział kompetencji dotyczący religii w szkole (i przedszkolu) jest jasny, choć kontrowersyjny. To przywódcy kościelni decydują o tym, kto i jakie treści będzie przekazywał dzieci i młodzieży (aby zostać szkolnym katechetą trzeba mieć zgodę biskupa). Przywódcy państwa natomiast mają za to płacić pieniędzmi z budżetu, czyli naszych podatków. Nowy rząd chce znacząco obciąć te wydatki.
A to budzi protesty członków Episkopatu. Abp Wacław Depo twierdzi, że nie da się zmniejszyć liczby lekcji religii w szkole, bo zabrania tego konkordat, czyli umowa międzynarodowa z 1993 roku zawarta między Polską i Watykanem. Jednak prof. Paweł Borecki – specjalista z dziedziny prawa wyznaniowego – nie zostawia na tym argumencie suchej nitki.
– Jest ignorantem lub kłamie – ocenia arcybiskupa Depo. Naukowiec z katedry Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa i Administracji UW także powołuje się na konkordat: wskazuje, że w żadnym miejscu nie jest powiedziane, ile godzin ma wynosić (przed)szkolna katecheza.
Prof. Borecki tłumaczy, że kompetencje do tego, by zmienić liczbę godzin religii, ma tylko i wyłącznie minister edukacji narodowej. A może to zrobić za pomocą tego samego prostego narzędzia, którym w 1992 roku wprowadzono katechezę do szkół: rozporządzeniem.
Od kiedy jedna godzina religii w szkole?
Urzędniczki i urzędnicy z kierownictwa MEN są tego świadomi i podkreślają, że od strony formalnej nie ma żadnego problemu z redukcją katechezy w szkole: wystarczy, że ministra edukacji Barbara Nowacka wyda rozporządzenie i tyle. Dlaczego więc nie zrobi tego od razu? Jak słyszymy w resorcie, chodzi o to, by nie wprowadzać chaosu.
Rok szkolny jest na półmetku, plany lekcji ułożone. Zmiana dokonana natychmiastowo wprowadziłaby bałagan i dezorientację w życiu uczennic i uczniów, rodziców i nauczycieli. A tego – słyszymy – przez ostatnich osiem lat było aż nadto, więc nowa ekipa zamierza działać tym bardziej rozważnie. Obstaje jednak przy tym, by nieobowiązkowa religia była umieszczona przed lub po lekcjach.
Czy rozwaga oznacza, że mniej lekcji religii będzie już od 1 września 2024 roku? – Zobaczymy – odpowiada ostrożnie jedna z osób, z którymi rozmawia naTemat.
Inna jednak nie ma wątpliwości. – Religia zostanie ograniczona już od nowego roku szkolnego 2024/2025. Spokojnie, wyrobimy się – zapowiada.
Kulisy ograniczenia lekcji religii w szkole
Czy hierarchowie kościelni w jakiś sposób próbują zakulisowo negocjować z rządem Koalicji 15 października? Odzywają się do MEN, składają własne propozycje czy wychodzą z inicjatywą spotkania? – Nie, nic takiego się nie dzieje. Jedyna aktywność biskupów, która do nas dociera, to ta medialna – słyszymy w resorcie.
Jeden z wysokich rangą urzędników, z którymi rozmawiamy, o ostrych słowach abpa Marka Jędraszewskiego – tych o gaszeniu światła Chrystusa w sercach i umysłach dzieci i młodzieży – dowiaduje się od nas. Wzdycha. – Słabe to światło, jeśli do jego zgaszenia wystarczy zmniejszyć ilość pieniędzy z budżetu państwa – ironizuje.
Kolejna osoba wchodzi w rozważania teologiczne. – Jego ekscelencja Marek Jędraszewski miesza sferę sacrum i profanum. Czy on naprawdę chce powiedzieć, że na tym polega wiara? Przecież jej nie da się wyuczyć, ją się wynosi z domu. To coś, co się w sobie ma, albo nie. Szkoła nie ma tu nic do rzeczy – tłumaczy. Skąd więc ten opór ze strony abpa Jędraszewskiego? – To płacz nad umykającym rządem dusz. Mam nadzieję, że chodzi mu właśnie o to, a nie o pieniądze pod przykrywką wiary – ocenia rozmówca naTemat.
Jeśli chodzi o rodziców, oni plany ministerstwa przyjmują ze spokojem – przynajmniej na razie. Nasi informatorzy zgodnie zapewniają, że nie docierają do nich protesty. Jedyny odzew, który jak dotąd spływa, to wyrazy poparcia. Niedawny sondaż Instytutu Badań Pollster dla "Super Expressu" wykazał, że 51 proc. Polek i Polaków chce, by religia wróciła ze szkoły do salek przykościelnych. Za dalszą katechizacją dzieci w szkole opowiedziało się 33 proc. badanych.
– Jak dotąd jedyne protesty, które dostawałam, docierają przez media społecznościowe. I nie chodzi o to, że planujemy ograniczyć liczbę lekcji religii, tylko o to, że nie zamierzamy ich zlikwidować. Rodzice uważają, że nasza propozycja nie idzie wystarczająco daleko – konkluduje osoba z kierownictwa Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Uznając prawo rodziców do religijnego wychowania dzieci oraz zasadę tolerancji, Państwo gwarantuje, że szkoły publiczne podstawowe i ponadpodstawowe oraz przedszkola, prowadzone przez organy administracji państwowej i samorządowej, organizują zgodnie z wolą zainteresowanych naukę religii w ramach planu zajęć szkolnych i przedszkolnych.