
Monika Miller była bita i upokarzana w szkole. "Pluli na mnie"
"Królowa przetrwania" to zaskakujące reality show prezentujące grupę 12 znanych kobiet, które znalazły się w egzotycznych i niecodziennych warunkach. Format dostępny na Playerze oraz w TVN7 ukazuje historie celebrytek, które odważyły się zostawić za sobą życie w luksusie i wybrać się w głąb dżungli. Celem tej podróży jest konfrontacja z własnymi lękami i doświadczenie czegoś zupełnie nowego.
Uczestniczki to:
Monika Miller przeżyła wielką tragedię rodzinną. W nocy z 25 na 26 sierpnia 2018 r. Leszek Miller junior popełnił samobójstwo. Kiedy dowiedziała się o śmierci taty, była studentką trzeciego roku i kończyła pisanie pracy licencjackiej. W chwili otrzymania wiadomości przebywała na wakacjach z dziadkami w Grecji.
Żałoba była dla niej wyjątkowo bolesna. Cierpiała nie tylko z powodu utraty ojca, ale również z powodu strasznych pogróżek, jakie otrzymywała. Opowiedziała o tym w rozmowie z inną uczestniczką reality show, Eweloną.
– Za każdym razem, gdy w moim życiu działo się coś ważnego, to robiłam tatuaż, np. tu mam cherubinka z datą urodzin i śmierci mojego taty. Mój tata pięć lat temu się powiesił. Miał 48 lat. Byłam w strasznej depresji. Wiesz, jaki był hejt? Pisali do mnie, że "to przez ciebie się zabił, powinnaś być następna", "zamiast niego to Ty powinnaś być" – powiedziała.
– To był koszmar, ale ogólnie w Polsce widzę, że bardzo modny jest hejt – dodała Monika.
Celebrytka, która w przeszłości opisywała to, jak wygląda jej życie z depresją i chorobą dwubiegunową, w rozmowie podzieliła się również doświadczeniami ze szkoły, ujawniając, że jej dzieciństwo było bardzo trudne. Do tej pory mierzy się z traumami.
– Mój dziadek był premierem, w szkole się na mnie wyżywali, rzucali we mnie kamieniami, chłopcy mnie kładli na ziemię, przyciskali i pluli na mnie. Nauczyciele się na mnie wyżywali strasznie. Już od 11 lat chodzę na terapię i gdyby nie terapia, nie wiem, co by było – powiedziała.
– Jestem bardzo pracowitą osobą, nauczył mnie tego dziadek, który jest pracoholikiem. Gdy miał czas, to zajmował się mną najlepiej, jak umiał. I to było coś takiego, że ta miłość była rzadka, ale jak już była, to była w wielkiej dawce – zaznaczyła.
Ponad pięć lat temu Monika straciła ojca. "Nie przerobiłam jeszcze tego tematu"
To nie pierwszy raz, kiedy Monika opowiedziała o tatuażu związanym z tatą. – Jest dla mnie najważniejszy. (...) Tatuaży nie da się zmyć. Codziennie się przebieram i widzę ten tatuaż. Dzięki temu żyje ta pamięć o nim i wiem, że dopóki pamięć żyje, to ta osoba też jest z nami – oznajmiła w wywiadzie dla cozatydzien.tvn.pl.
W tym samym wywiadzie przyznała, że korzysta z usług psychoterapeuty, ale – jak sama przyznała – nie udało jej się jeszcze przepracować kwestii straty ojca.
– Nie, nie przerobiłam jeszcze tego tematu. Chodzę na terapię od dłuższego czasu i ten temat cały czas się kręci wokół mnie, ale wydaje mi się, że to było na tyle tragiczne przeżycie, przez które musiałam przejść, że jeszcze trochę to potrwa – wyznała.
Szersza publiczność o Monice dowiedziała się, gdy ta wystąpiła w 10. edycji "Tańca z gwiazdami". Potem jej kariera nabrała tempa. Została jurorką w programie "Beauty Express. Mistrzynie makijażu" oraz dostała rolę w serialu "Gliniarze". Próbowała też swoich sił w śpiewaniu, tworząc pod pseudonimem Monami. Miller aktywnie prowadzi swoje konto na Instagramie, gdzie śledzi ją niemal 160 tys. użytkowników.
Zobacz także