Presserwis ujawnił, że Anna Popek zarobiła w 2023 roku za swoją "dodatkową" pracę w Polskim Radiu 50 tysięcy złotych. Dziennikarka odniosła się do tych doniesień. Stwierdziła, że jej stawka za autorską audycję wcale nie była "astronomiczna".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Presserwis udostępnił zarobki dziennikarzy Polskiego Radia z 2023 roku w poniedziałek. Radio ujawniło je "w odpowiedzi na wniosek o udostępnienie informacji publicznej z 2 stycznia".
Okazuje się, że rekordzistą był Adrian Klarenbach, który za rozmowy raz w tygodniu w Polskim Radiu 24 o poranku i przedpołudniem, a także za dwa codziennie wydania "Rozmów PR24" zarobił w ubiegłym roku 234 tys. zł brutto.
Michał Rachoń, który prowadził przedpołudniowe pasmo w Polskim Radiu 24, wzbogacił się o 76,9 tys. zł, Dorota Kania(poranne wywiady w Polskim Radiu 24 raz w tygodniu) o 65,7 tys. zł, a Anna Popek (audycje w Polskim Radiu 23 i Trójce) otrzymała w ubiegłym roku 50 tys. zł.
Warto dodać, że dla całej czwórki praca w radiu była dodatkowym zarobkiem: Klarenbach, Rachoń i Popek pracowali w TVP, a Kania jest członkinią zarządu i redaktorką naczelną należącej do Orlenu spółki Polska Press. Wszyscy zniknęli już z anteny po zmianie władz i rewolucji w Telewizji Polskiej oraz Polskim Radiu.
Ujawniono zarobki Anny Popek w Polskim Radiu. Dziennikarka reaguje
Anna Popek do grudnia ubiegłego roku prowadziła "Leniwe popołudnie" w Trójce oraz "Między nami kobietami" w Polskim Radiu 24.
"Muszę powiedzieć, co mówię z dużym smutkiem, że zakończyłam współpracę z Polskim Radiem. Żałuję bardzo, bo moja audycja 'Leniwe popołudnie' w niedziele była jakaś taka łagodna i miła, tak mi się wydawało. Nie dotykałam w niej żadnych trudnych spraw, zwłaszcza politycznych. Ale wiecie, jak to jest – wy się możecie nie interesować polityką, ale polityka i tak interesuje się wami. Tak czy siak, rozwiązano ze mną tę współpracę" – informowała.
Teraz Anna Popek zareagowała na doniesienia Presserwisu o swoich zarobkach. Dziennikarka odniosła się do tytułu artykułu Pudelka, w którym użyto określenia "zawrotne sumy".
"Jak pisze Pudelek, w Polskim Radiu zarabiałam fortunę... Czy 400 zł za autorską audycję, do której wyszukiwałam osobiście i zapraszałam gości, a która szła przez godzinę na żywo w niedzielę to astronomiczna stawka?" – zapytała na InstaStory. Po czym zaapelowała do obserwatorów: "Trochę umiaru w oczernianiu, drodzy Państwo".
Anna Popek znika z TVP?
Anna Popek do tej pory była jedną z największych gwiazd TVP. Po niedługiej współpracy z programem "W kontrze", który prowadziła z Jarosławem Jakimowiczem, powróciła po przerwie do "Pytania na śniadanie". W połowie sierpnia ogłoszono, że jej programowym partnerem w śniadaniówce zostaje Robert Rozmus.
Po "rewolucji w TVP" Popek zniknęła jednak z grafiku programu, a portal Wirtualne Media nieoficjalnie poinformował kilka dni temu, że dziennikarka nie powróci już do "Pytania na śniadanie". Nie skomentowała jednak tych doniesień.
W grudniu Popek zareagowała na zmiany w Telewizji Polskiej. Jak stwierdziła w rozmowie z Plotkiem, zdaje sobie sprawę, że może stracić pracę. Dodała jednak, że zawsze zachowywała się odpowiednio.
"Jestem fachowym dziennikarzem, pracuję 27 lat w telewizji, a w przyszłym roku minie 25 lat, odkąd mam etat w Telewizji Polskiej. Naprawdę wiele już przeżyłam. Kiedy się zmieniała władza w 2016 roku, to byłam jedną z pierwszych osób, które musiały odejść z 'Pytania na śniadanie'. Pożegnano się wtedy ze mną dość zdecydowanie i to była decyzja nagła. To człowieka potrafi zahartować. Skierowano mnie wtedy do TVP Info wbrew mojej woli" – mówiła.
– Przeżywałam już różne rzeczy, i powroty i rozstania. Jestem dojrzałą osobą i mam do tego stosunek dość filozoficzny. Moją wizytówką jest moje doświadczenie. Jako profesjonalna osoba, która nigdy nie spóźniła się na antenę i zawsze była przygotowana do programów, wystawiłam sobie świadectwo o moim rzetelnym stosunku do pracy.To nie była dla mnie tylko kariera, ale naprawdę taka chęć pracowania jak najlepiej dla ludzi – przekonywała.
– Zobaczymy, jak nowi szefowie do tego podejdą. Ja mam pewność, że zawodowo, profesjonalnie i merytorycznie zawsze dawałam z siebie wszystko, a czasem nawet więcej niż trzeba – dodała.
Przypomnijmy, że wcześniej dziennikarka chętnie chwaliła swoich szefów w wywiadach. Ponadto tuż przed minionymi wakacjami była "bohaterką" "afery mailowej". Wówczas w mediach pojawiły się doniesienia w sprawie domniemanego wysyłania przez Popek maili na skrzynkę ministra Dworczyka z zapytaniami o pracę. Całe zajście miało mieć miejsce na początku pandemii.
"Chciałabym móc przydać się w tym trudnym czasie – mam wiele wolnego czasu, bowiem w TVP ze względu na sytuację zdjęto wszystkie programy, które prowadzę. Nie było ich zresztą zbyt wiele – tak na marginesie" – czytaliśmy w mailu.