Noże na pokładzie samolotu? Jeszcze do niedawna w Stanach Zjednoczonych było to nie do pomyślenia. Dziś zdaje się jednak, że za Oceanem powoli zapominają o traumie 11 września i liberalizują zaostrzone do granic zasady bezpieczeństwa, które wprowadzono po atakach na World Trade Center. Pytanie, czy właśnie wprowadzane zmiany zwiększające swobodę pasażerów samolotów pasażerskich są do końca rozsądne i uzasadnione.
Amerykańska federalna Agencja Bezpieczeństwa Transportu (TSA) uznała bowiem, że na pokłady statków powietrznych w USA znowu będzie można wnosić małe noże. Dokładnie tak małe, by ich ostrze nie było dłuższe niż 6 cm i szersze niż ok. 1,2 cm. W praktyce oznacza to, że do amerykańskich samolotów znowu będzie można wnosić na przykład popularne scyzoryki, których gabaryty w większości przypadków spełniają nowe kryteria. Problemu nie będzie także z małymi ostrzami montowanymi w wielofunkcyjnych gadżetach.
Te dość zaskakujące zmiany w przepisach dotyczących bezpieczeństwa na pokładzie samolotu poza TSA nie mają jednak w Stanach Zjednoczonych zbyt wielu zwolenników. Szef linii lotniczych Delta Richard Anderson w weekend mocno skrytykował urzędników zarzucając im, że w ten sposób narażają pasażerów jego linii na wielkie niebezpieczeństwo.
Przekonywał, że małym scyzorykiem często można zagrozić w samolocie równie mocno, co wnosząc ze sobą pełnowymiarowy nóż. Anderson podkreśla, że przepisy zabraniające wnoszenia na pokład ostrych narzędzi zostały wprowadzone nawet przed 11 września, a dziś TSA zmienia je bez wyraźnego uzasadnienia.
Jednak zarządzający TSA John Pistole twierdzi, że liberalizacja przepisów bezpieczeństwa jest przemyślana i w pełni zgodna z międzynarodowymi standardami. Zmiany wprowadzono bowiem także dlatego, by pasażerom ułatwić transport często kosztownego sprzętu turystycznego i sportowego, jak kijki narciarskie, kije do golfa i podobnych sportów, wymagających używania sprzętu, który można uznać za niebezpieczny. Niektórzy eksperci TSA podkreślają też, że poszukiwanie małych ostrzy zakłócało kontrolę bagażu. Przez to narażając agentów na przeoczenie poważniejszych zagrożeń, jak bomby, czy toksyny.
CNN cytuje jednak byłą stewardessę, a dziś komentatorkę w kwestiach związanych z lotnictwem pasażerskim Tiffany Hawk, która twierdzi, że dopuszczenie możliwości wniesienia do samolotu nawet małych ostrzy wydaje się całkowicie bezsensowne, gdy na lotniskach wciąż sprawdza się dokładnie nawet buty, zawartość każdej butelki z płynami, a nawet komputery.
Inni praktycy nie mogą wyobrazić sobie także, jak TSA planuje w taki sposób zmniejszyć chaos w czasie kontroli bagażu. Dotąd wystarczyło, że kontroler niedozwolone ostre narządzie w ogóle znalazł. Tymczasem teraz konieczne będzie zbadanie, czy wnoszony scyzoryk spełnia wymagania dotyczące gabarytów ostrza. Na lotnisku będą musieli zmierzyć długość i szerokość, a wielu pasażerów z pewnością będzie się wykłócało, że zrobili to niedokładnie. Nie ułatwi to raczej szukania bomb.