Łącznie już o 68 mln zł zmniejszony został budżet Instytutu Pamięci Narodowej. Ostatnie ciecia środków na instytucję kierowaną przez kontrowersyjnego Karola Nawrockiego zarządzono na środowym posiedzeniu sejmowej Komisji Finansów. W Koalicji 15 października tłumaczą, że to koniec finansowania partyjnej propagandy PiS z budżetu państwa. Szef IPN grzmi natomiast o "ograniczaniu możliwość działania instytucji państwa".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dla jego formacji to element realizacji jednej z obietnic wyborczych. Przed 15 października 2023 roku lider Lewicy Włodzimierz Czarzasty opowiadał się nawet za likwidacją IPN.
"Porównuje się rzeczy nieporównywalne, przemilcza się sukcesy, dyskusję o istocie zabija siermiężna dyscyplina. Wszystko po to, aby ograniczyć ustawową możliwość działania instytucji państwa polskiego" – dodał.
"Mamy prawo dyskutować, czy te wydatki są zasadne". IPN na celowniku Koalicji 15 października
Pierwsze wielkie cięcie środków publicznych dla IPN nastąpiło podczas prac nad przyjętą niedawno nową ustawą okołobudżetową. Wzmocnienie rezerwy ogólnej w budżecie państwa możliwe było m.in. dzięki przesunięciu do niej 45,5 mln zł, które według wcześniejszych planów miało trafić do instytucji Nawrockiego.
Już na tym etapie oburzonych oszczędnościami ripostował zastępca przewodniczącego Komisji Finansów Marek Sowa.
– W 2015 roku budżet IPN miał wartość 249 mln zł, w 2019 roku 342 mln zł, a w 2024 został zaplanowany na 650 mln zł. Jeśli porównamy to do 2019 r., to mamy podwojenie budżetu. Mamy prawo dyskutować, czy te wydatki są zasadne – stwierdził poseł Koalicji Obywatelskiej podczas drugiego czytania projektu ustawy budżetowej.