
Reklama.
"Żurom" był jednym z bohaterów niedzielnego odcinka programu "Państwo w państwie", w którym poruszono problem niesłusznych oskarżeń w polskim wymiarze sprawiedliwości. Raper od sześciu lat walczy o sprawiedliwość, kiedy to trafił do więzienia za handel amfetaminą. Muzyka skazano na podstawie pomówień świadka koronnego, który był dilerem narkotykowym.
Andrzej Żuromski wygrał sprawę o przewlekłość postępowania, ale na niewiele się to zdało – prokuraturze przedłużono czas na uzupełnienie materiału dowodowego, który potwierdziłby wersję świadka koronnego.
Wracając jednak do niedzielnego programu. Raper nie wytrzymał i pod koniec odcinka postanowił zaprotestować w bardzo nietypowy sposób. – Chciałem zrobić jeden gest – mówił wstając i zabierając się do podpalania bluzy łatwopalnym płynem. – Mam taką fiolkę, ale zaraz to zgaszę, nie jestem samobójcą. Nic złego się tu nie dzieje, nie zrobię sobie krzywdy – uspokajał.
Zajście nie wyglądało bardzo groźnie, ale prowadzący i ekipa przejęli się i musieli zareagować natychmiastowo. – Zgaś to, zdejmij to proszę – nalegał prowadzący program, który jednocześnie próbował zdjąć bluzę z "Żuroma". Po kilkunastu sekundach raper zdjął płonącą bluzę, którą chwilę później ugasił kierownik planu. Raper w oświadczeniu na Facebooku przekonuje, że "szanuje swoje zdrowie".
"Żurom" podpala się na wizji
– Dlatego jak ogień "złapał" rękawy i zaczął iść w górę do szyi to postanowiłem zrzucić bluzę. Suwak się stopił i udało mi się mocnym szarpnięciem rozerwać i zdjąć. Podkreślam, porobiłem dla bezpieczeństwa swojego badania wydruki, że jestem świadomy tego co robię – czytamy.
Oceniłem sytuację,że nikt nie będzie zagrożony i zrobiłem to by zwrócić jedynie uwagę mediów na ten problem i dzięki temu "tym na górze",że tego typu przypadki jak mój stanowią duży problem w tym kraju!!Nie możemy tego tolerować,bo to grożne zjawisko może spotkać każdego!!Odezwało się dużo mediów i będe miał więcej niz 5 minut by przedstawić fakty przeciwko pomówieniom mojej osoby. CZYTAJ WIĘCEJ
oświadczenie rapera na Facebooku, pisownia oryginalna
Prowadzący był w wyraźnym szoku. A sam zainteresowany wyjaśniał, że to forma protestu przeciwko temu, co dzieje się w kraju i wymiarze sprawiedliwości. "Rzeczpospolita" powołując się na rozmowę z wydawcą programu, informuje, że muzyk ma niewielkie oparzenia brzucha. Poza tym nic mu się nie stało. Nic, poza dramatyczną historią.
– Nie mogą urzędnicy niszczyć niewinnym ludziom życia. Najgorsze jest to, że gdy już po latach wiedzą iż popełnili błąd to chcą na siłę doprowadzić do skazania. To jest przerażające i zamierzam z tym walczyć! Odebrali mi płynność finansową, zdrowie ale nie odebrali honoru – pisze na Facebooku.