"Rolnik szuka żony" cieszy się dużą popularnością, co wskazuje na to, że pomysł na połączenie poszukiwania miłości z wiejskim życiem jest formułą, która przemawia do szerokiej grupy rodaków. Obecnie trwają castingi do kolejnej edycji programu. Producenci zapewnili, że mile widziani są nie tylko "tradycyjni" rolnicy i rolniczki, ale i osoby ze społeczności LGBT. Marta Manowska, prowadząca wyznała, jak przyjęła ten pomysł.
Reklama.
Reklama.
Uczestnicy LGBT w "Rolnik szuka żony". Co o tym sądzi Marta Manowska?
Fenomen programu "Rolnik szuka żony" tkwi w kilku aspektach. Po pierwsze, jest to reality show, które pokazuje autentyczne emocje i relacje międzyludzkie. Widzowie mogą śledzić rozwój relacji rolników i rolniczek od pierwszego spotkania aż do poważniejszych zobowiązań, co często wiąże się z emocjonalnym zaangażowaniem.
Po drugie, program pokazuje kulisy życia na wsi, co w dzisiejszych czasach, kiedy wiele osób mieszka w miastach, może być interesującym i edukacyjnym doświadczeniem. Dodatkowo format ma pewien czar i prostotę, pokazując życie z dala od zgiełku miasta, co dla wielu widzów może być ucieczką od codzienności.
Przygotowania do 11. sezonu programu "Rolnik szuka żony" już ruszyły. 16 grudnia pojawił się post na oficjalnym profilu z zachętą: "Jesteś rolnikiem lub rolniczką? Oczekujemy Waszych zgłoszeń!".
12 styczni, profil programu ożył dzięki sesji Q&A na InstaStory. Kluczową informacją dla zainteresowanych było, że nabór trwa do 28 lutego.
Wśród pytań internautów pojawiło się kilka ciekawych kwestii. Jedno z nich dotyczyło ograniczeń wiekowych, na co odpowiedź brzmiała: wymagana pełnoletność. Ktoś inny dopytywał o możliwość udziału osób rozwiedzionych. Produkcja zapewniła, że rozwiedzione osoby, a także wdowy i wdowcy również są mile widziani.
Pytano również o kwalifikacje uczestników, na co odpowiedziano, że niezbędne jest posiadanie gospodarstwa (własnego lub dzierżawionego). "Musisz prowadzić gospodarstwo samodzielnie lub z kimś i być stanu wolnego" – wyjaśniono.
Jednak największe zaskoczenie przyniósł temat orientacji seksualnej. "Czy osoby LGBT też mogą się zgłaszać?" – pytano. Odpowiedź produkcji była pozytywna i pełna entuzjazmu, co stanowiło zaskakujący przełom w stosunku do dotychczasowych standardów TVP. "Zapraszamy, miłość nie wyklucza" – zaznaczono.
Serwis Plejada skontaktował się z prowadzącą, Martą Manowską, by zapytać ją o jej reakcję na te nowości i dowiedzieć się, czy przedstawianie takiej formy miłości było wcześniej nie do wyobrażenia w Telewizji Polskiej.
– Nie wiem, czy to było nie do pomyślenia. To nie jest pytanie do mnie. Natomiast ja się cieszę i uważam, że produkcja wyczerpała ten wątek, po prostu odpowiadając jednym zdaniem – stwierdziła.
– Jestem zwolennikiem tego, żeby na te tematy rozmawiać bardzo prosto i krótko, bo one są naturalne i nie trzeba o nich zbytnio rozmawiać. Tak to czuję – skwitowała krótko.
Nadmieńmy, że Manowska od dekady prowadzi "Rolnika", a od 2019 roku także "Sanatorium miłości". Mimo że w TVP zaszło wiele zmian kadrowych, to nie zapowiada się, aby prezenterka straciła pracę w najbliższym czasie.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.