Pogoń za długowiecznością jest obecna w naszej cywilizacji od zawsze. Wciąż pojawiają się nowe specyfiki mające opóźnić starzenie się. Farmaceutyczny gigant zaczął testy nad nowym lekiem. Ma nam pozwolić dożyć nawet 150 lat. Jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy mieli aż tyle czasu?
To już nie pierwsze doniesienie o naukowcach robiących kolejny krok na drodze do wynalezienia eliksiru młodości. Profesor Uniwersytetu Harvarda David Sinclair od lat szuka sposobu, by wydłużyć ludzkie życie. Ogłosił, że farmaceutyczny koncern GlaxoSmithKline rozpoczął testy nowego leku na ludziach z różnymi schorzeniami (cukrzyca, problemy skórne itp.). Bazuje na resweratrolu, organicznym związku chemicznym, który ma wydłużać życie. Jest obecny między innymi w czerwonym winie, stąd właśnie wzięło się przypuszczenie, że Francuzi, właśnie dzięki niemu dożywają późnej starości.
Starość to choroba?
Oczywiście to nie takie proste. Dlatego prof. Sinclair znalazł sposób, by mózg produkował więcej białka SIRT1, ściśle związanego z procesem starzenia się. To pomoże "odciążyć" nasze komórki. Temat bez wątpienia chwytliwy, to właśnie na taką gratkę czekają koncerny farmaceutyczne. Nie bez znaczenia w tym przypadku jest fakt, że firmę farmaceutyczną Sirtris Pharmaceuticals, założoną przez Sinclaira przejął właśnie GlaxoSmithKline. Choć wcześniejsze prognozy naukowców zakładały, że ludzkie życie da się w przyszłości wydłużyć do 190 lat, prof. Sinclair sprawę ujął bardziej racjonalistycznie. Obiecuje 150 lat. Oczywiście uwzględniając kolejne badania w tej materii. Zdaniem naukowca starość wcale nie jest nieodwracalna.
Bezlitosny dla Davida Sinclaira jest prof. Tomasz Biliński z Katedry Biochemii i Biologii Komórki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Współpracując z firmą Genomed miał styczność z różnymi hipotezami na temat powstrzymywania starzenia. – David Sinclair 25 lat temu przeprowadził oszukańczy eksperyment, który na lata wywiódł na manowce jeden z działów gerontologii – mówi prof. Biliński. Zaznacza, że Sinclair to postać wpływowa, co pozwalało mu na blokowanie publikacji krytykujących jego hipotezę. Ekspert przekonuje, że z grubsza rzecz biorąc naukowcy są podzieleni na dwa obozy - ten dopingujący Sinclaira, oraz ten, który uważa, że metodologia Amerykanina oparta była na wielu błędach. Sam prof. Biliński bardziej skłania się ku badaniom Mikhaila Blagosklonnego, któremu udało się przedłużyć życie drożdży.
Hochsztapler?
Prof. Bliński zapewnia, że jeszcze daleko nam do wynalezienia leku na długowieczność, o którym marzymy. Sam przyznaje, że hochsztaplerom nie wierzy, choć nie można wykluczyć, że tym razem Sinclair nie spotka się z taką krytyką. Prof. Biliński jednak bardzo sceptycznie podchodzi do konceptu cudownej tabletki, która spełni odwieczny sen o długim życiu. A tego rodzaju rewolucji medycznych nie brakuje. – Mieliśmy do czynienia z naukowcem, który opracował z torfu leki na nowotwór, które później zabiły wielu pacjentów – tłumaczy. Zaznacza, że inny badacz opisał pewną mutację, której nie przeżyłby człowiek. – Wydłużanie życia roślin i ludzi to dwie różne kwestie – kwituje.
Przyjęło się szacować, że górna granica wieku, jaką może osiągnąć człowiek to 120 lat. Od tej reguły zdarzały się wyjątki, jak np. nieżyjąca już najstarsza kobieta świata Francuzka Jeanne Calment (122 lata). Obecnie tytuł najstarszego żyjącego człowieka świata dzierży Jiroemon Kimura, który niedługo skończy 116 lat. Oczywiście nie brakuje przekazów, że w dawnych czasach niektórzy ludzie, jak choćby Noe czy Gilgamesz, żyli po kilkaset lat, lecz brak na to jasnych dowodów. Starożytny pisarz Pliniusz skutecznie zakładał, że maksymalna długość życia człowieka to 120 lat. Niejasne przekazy traktujące o ludziach żyjących po kilkaset lat tłumaczył względnością zastosowanej przez ówczesnych kronikarzy metody pomiaru - rok równie dobrze mógłby odpowiadać miesiącowi lub porze roku.
Nieunikniony postęp
– Każda substancja wynaleziona po aspirynie powoduje w jakimś stopniu przedłużanie życia. Rozwój badań nad tą materią jest nieunikniony – mówi prof. Marek Wichrowski, filozof medycyny z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Przewiduje, że każdy sukces w tej dziedzinie zostanie przyjęty z aprobatą, jeśli ceną nie będzie cierpienie. To, czy sztuczne wydłużanie życia jest etyczne, czy też nie, wciąż pozostaje wśród badaczy sporną kwestią. Lecz na prawdziwą rewolucję na tym polu, jak przekonuje prof. Wichrowski, jeszcze poczekamy.
– Kluczowym zagadnieniem jest modyfikacja sekwencji w kodzie DNA odpowiedzialnej za proces starzenia. Lecz to niełatwe – mówi prof. Wichrowski. Porównuje te wysiłki do kryptografii, bowiem to, czego poszukują naukowcy, jest w naszym DNA dobrze zaszyfrowane. Zaznacza, że choć pochodzi z długowiecznej rodziny, nie potrafi odpowiedzieć teraz na pytanie, czy chciałby tak długo żyć. – W żadnym wypadku, jeśli wiązałoby się to z cierpieniem i podtrzymywaniem przy życiu w sztuczny sposób – zaznacza. Jak tłumaczy, ten temat jest bardzo skomplikowany i porusza wiele dziedzin. Łączą się z nim oprócz biologii także filozofia, etyka. Zagadnienie dotyka też kwestii diety czy eutanazji. – To jak patyk w mrowisko różnych dziedzin i poglądów – śmieje się prof. Wichrowski.
Za jaką cenę?
Etyk i filozof Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Paweł Łuków tłumaczy, że pytając o przedłużanie życia, nie należy rozpatrywać tego w kategoriach "czy to etyczne", lecz "jakim kosztem". Nie chodzi tu bynajmniej o cenę takiego cudownego specyfiku. – Jak dotąd udało nam się znacznie wydłużyć wiek życia, lecz jakim kosztem? Wiadomo, że bardzo często ostatnie lata życia nie należą do najprzyjemniejszych – mówi. Zaznacza, że rozwiązaniem byłby idealny specyfik, który sprawiłby, że do późnej starości zachowujemy młodzieńczy wigor i entuzjazm, lecz to jak na razie bardziej materiał na opowiadanie science fiction, niż bliska przyszłość.
– Należy pamiętać, że jesteśmy zbudowani ze specyficznego materiału - białek. Każda kolejna mutacja zwiększa ryzyko zachorowania. Kiedyś nie było tylu zachorowań na nowotwory, bo tego rodzaju choroby często uaktywniają się dopiero po wielu latach. Najzwyczajniej w świecie ludzie nie dożywali do momentu, w którym mogłaby ich zabić ta choroba – mówi prof. Łuków. Podobnie jak prof. Biliński i Wichrowski, jest sceptyczny co do tego, czy pojawi się lek, który mógłby na masową skalę przeprogramować nasze organizmy.
– Długowieczność to marzenie ludzkości – mówi dr Waldemar Urbanik, dyrektor Instytutu Socjologii WSH TWP w Szczecinie. Zaznacza, że na przestrzeni lat udało nam się znacznie wydłużyć życie, lecz i tak dalecy jesteśmy od długowieczności. Utrzymuje, że ten proces może postępować. W jego ocenie, gdybyśmy przed laty powiedzieli ludziom dożywającym maksymalnie 50 lat, że będą żyć dwa razy dłużej, byliby pełni niedowierzania. Tak jak my teraz.
Co dalej?
Lecz choć mówimy o bardzo odległej przyszłości, przyjemnie jest sobie pofantazjować. Jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy mogli żyć do 150 lat? W przyrodzie wszak nie brakuje zwierząt, które potrafią żyć nawet dłużej. Po małej burzy mózgów w redakcji byliśmy raczej sceptycznie nastawieni do takiej perspektywy. Po pierwsze wszystko zależy, jak "ekstra lata" życia będziemy mogli przeżyć - przykuci do łóżka czy w miarę aktywni. Przypuśćmy jednak, że uda się stworzyć cudowny specyfik. Nie sposób przewidzieć, co się wtedy stanie. Z pewnością z takiej rewolucji nie ucieszyłby się ZUS czy polska służba zdrowia.
Z drugiej strony rozwinęłaby się technologia i nauka. Lecz są badacze, którzy utrzymują, że takie wydłużenie życia spowodowałoby niemałe problemy demograficzne albo też, patrząc z przeciwnej strony - przeludnienie. Istnieje ryzyko, że po jakimś czasie po prostu zwariowalibyśmy, nękani otaczającą nas rzeczywistością. Pojawiły się badania CBOS-u twierdzące, że życie w aktualnej Polsce jest szkodliwe dla naszego zdrowia psychicznego. Oczywiście psychiatra, prof. Andrzej Kiejna w rozmowie z naTemat tłumaczył, że od życia w Polsce nie zwariujemy. Jednak co stanie się, jeśli dojdzie do tego możliwość życia przez 150 lat? Mogłoby dojść do większej liczby rozwodów, bo kto wytrzyma z jednym partnerem 100 lat?
Wszystko byłoby inne
– Niewykluczone, że wytrzymalibyśmy tyle czasu z jednym partnerem, jeśli miałby ciekawą osobowość – śmieje się prof. Łuków. Już na poważnie dodaje, że najprawdopodobniej musielibyśmy całkowicie zmienić zasady budowania wzajemnych relacji, a związki byłyby opierane często na przyjaźni, a nie popędzie seksualnym – ocenia. Z drugiej strony, jak zaznacza, kto powiedział, że musimy spędzić życie z jednym partnerem. Wydłużenie życia stworzyłoby ilość alternatyw, której nie sposób przewidzieć.
Rewolucja neolityczna 2.0
– Musielibyśmy więcej czasu poświęcać na edukację, by się tym życiem nie znudzić. Osoby lepiej wykształcone na ogół rzadziej narzekają na nudę, wiele kwestii potrafi ich zainteresować, łatwiej przystosowują się do nowej rzeczywistości – dodaje prof. Łuków. Dr Waldemar Urbanik zwraca uwagę na kwestie demograficzne i społeczne relacje, które uległyby trudnym do przewidzenia zmianom. – Gdyby długowieczność szła w parze ze zdolnością do pracowania, potrzebowalibyśmy nowych przestrzeni do zagospodarowania, nowych źródeł energii – zastanawia się.
– To byłaby rewolucja na miarę neolitycznej czy przemysłowej – śmieje się prof. Marek Wichrowski. On również ma trudności w przepowiedzeniu rzeczywistości, w której żyjemy po 150 lat. Przekonuje, że pamięć zewnętrzna, w jaką wyposażone są nasze mózgi nie pomieściłaby wrażeń ze 150 lat życia. W najgorszym wypadku w końcu zatracilibyśmy swoją tożsamość osobową. Prof. Wichrowski żartuje, że musielibyśmy stosować zewnętrzne nośniki pamięci, lecz ten koncept jeszcze bardziej popycha nas w kierunku science fiction.
Jakkolwiek nie wyglądałaby nasza przyszłość, bardzo prawdopodobne, że nie dożyjemy do okazji, by móc się z tą nową rzeczywistością zmierzyć. Jak tłumaczył socjolog, możliwość zdobycia lub wynalezienia eliksiru młodości od zawsze rozpalała nasze marzenia. Jednak w wielu ludowych podaniach czy fikcyjnych powieściach z morałem pogoń za długowiecznością nie kończy się dobrze. Ten spragniony długiego/wiecznego życia jest w stanie zrobić wszystko, by ten cel osiągnąć. Jednak ten, któremu się to udało, puka się palcem w czoło na widok starań następnych śmiałków tłumacząc, że długie życie to bardziej przekleństwo, niż błogosławieństwo.
Niektórzy z nas mogą dożyć nawet 150 lat. Lecz nie osiągniemy tego bez dalszych badań. Wszystko wygląda obiecująco. Odkrywamy, że starzenie się nie jest nieodwracalnym procesem. CZYTAJ WIĘCEJ