38-letnia Barbara spędziła 3 lata jako pokojówka ekskluzywnego hotelu w sercu Warszawy. Teraz ujawnia, z czym mierzyła się na co dzień. – To było największe niebezpieczeństwo, jakie przeżyłam. Weszłam do Rosjanina. Nie wiedziałam, że w łazience chowa się drugi gość. Obaj byli pijani. Zatrzasnęli drzwi. Nagle zostałam sama, mała, drobna z rosłymi, pijanymi mężczyznami. Kazali mi usiąść i się rozebrać – mówi w rozmowie z naTemat.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Z Barbarą znam się od wielu lat. Gdy w końcu zaproponowałem jej rozmowę na temat dawnej pracy, nie musiałem długo czekać na odpowiedź. Kobieta spędziła 3 lata jako pokojówka w ekskluzywnym warszawskim hotelu, którego ceny za apartamenty wahają się od kilkuset do nawet 7 tys. zł za dobę.
Ze względu na prośbę Barbary o anonimowość, jej imię zostało zmienione.
Alan Wysocki: Co takiego dzieje się za zamkniętymi drzwiami warszawskich luksusowych pokoi hotelowych?
Barbara: Poza niezwykłymi i niebezpiecznymi sytuacjami z gośćmi? Już pierwszego dnia byłam wstrząśnięta warunkami, w jakich kazano nam pracować.
Pierwszego dnia, około 8:00, mieliśmy zebranie całego personelu z dyrektorką. Uświadamiała nas, że jesteśmy w luksusowym, wielogwiazdkowym, prestiżowym hotelu. Że nasz hotel ocenia się po dbałości, czystości i obsłudze.
Potem dostałam 10 szmatek, takich kwadratowych kawałków materiału 50x50 cm. Tylko tym można było nam sprzątać, a wystarczało to na 2-3 pokoje. Nie można było wziąć niczego innego i nie można było poprosić o kolejne szmatki.
Była grupa porządnych pokojówek, które gryzło sumienie. Ja do tej grupy należałam. Łamałyśmy zasady i czyściłyśmy pokoje przy użyciu czystych ręczników, choć to było zabronione. Regularnie mnie straszono, że jak ktoś się dowie, to stracimy pracę.
Myślałam: Jak to? Jesteśmy w ekskluzywnym hotelu. Takie miejsca widziałam tylko na filmach. A tu sedes i szklankę do płukania ust po myciu zębów masz czyścić tą samą ścierką?
Największy wstrząs przeżyłam, jak pracowałam z tymi "lepszymi", doświadczonymi pokojówkami. One tłumaczyły, że nie zmienia się całej pościeli w łóżku. Bo jak prześcieradło jest tylko trochę pogniecione, to wystarczy je naciągnąć.
Nie miało być posprzątane, tylko wyglądać na posprzątane. Chciałabym, by to było jasne. Jakbym miała robić tę pracę uczciwie, to na jeden zwykły, mało zabrudzony pokój powinnam poświęcić co najmniej 30 minut. A my to wszystko robiłyśmy 10-15 minut.
Ja byłam jedną z tych pokojówek, które przysyłały firmy zewnętrzne. Nie płacono nam za czas pracy tylko za liczbę pokoi. Jeżeli ktoś chciał zarobić dużo, to musiał zrobić ich wiele. A jeśli chciał się zmieścić w 8 godzin, to robił to wszystko pobieżnie.
Wchodzisz do apartamentu w hotelu. Co widzisz?
Im droższy pokój, tym lepiej się bawili. I im wyższe piętro, tym bardziej luksusowe pokoje.
Raz po otworzeniu drzwi w piętrowym apartamencie nie byłam w stanie wejść do środka. Tam były dziesiątki potłuczonych butelek po drogich alkoholach.
Tego się nie dało ogarnąć bez zrobienia sobie krzywdy. Na szczęście zawsze miałyśmy przy sobie telefony służbowe, żeby móc połączyć się z housekeepingiem. Wtedy przychodzili superwizorzy i albo zlecali sprzątanie komuś innemu, albo negocjowało się wyższą stawkę.
Wielu gości rozrzucało rzeczy po pokoju. Na podłodze leżało wszystko. Od zwykłych skarpetek po długopisy, notesy, piloty. Alkohol był rozlewany wszędzie. Szczególnie dawały nam popalić prostytutki. Po ich wizytach zostawały nawet ślady ciała na oknach.
Lubiły też zostawiać wiadomości, w stylu "zadzwoń jeszcze, kochanie", zapisane szminką po hotelowych lustrach. To była dla nas zmora, bo tego się nie dało tak szybko wyczyścić. Po prostu ręce opadały.
Miałaś też okazję sprzątać w apartamentach prezydenckich...
Miałam nieprzyjemność w nich bywać.
To znaczy?
Wszystko zależy, kto wynajmuje. Raz miałam tam bardzo nieprzyjemną sytuację, ale nie wiem, kto był wtedy zameldowany.
Od razu było widać, że odbyła się tam impreza na co najmniej kilkadziesiąt osób. Musiała przyjść osobna ekipa do wyniesienia wszystkich śmieci, butelek, zużytych prezerwatyw, puszek, kartonów. Wynosiliśmy wielkie czarne wory.
Na początku myślałam, że to jakaś peruka. Ale to były ogromne ilości włosów. Kimkolwiek była ta kobieta, musiała ją spotkać straszna krzywda. Nie mogę zapomnieć tego widoku.
Coś z tym zrobiłaś?
Od razu zawiadomiłam housekeeping, że są włosy w sali owalnej. Szukałam jeszcze śladów, które mogłyby zasugerować, że doszło do przestępstwa, ale nic nie znalazłam.
Kierownictwo na pewno wiedziało, kto wynajął ten pokój, bo takich apartamentów nie rezerwuje się anonimowo. Podeszli do tego na zasadzie "spoko, nic się nie stało". Pewnie uznali, że to włosy jakiejś prostytutki.
Ale to nie największa groza, jaką przeżyłam. Weszłam do jednego z apartamentów. Moją uwagę od razu przykuło biurko, na którym leżały cztery telefony. Na wierzchu była też mapa przedstawiająca fragmenty Warszawy. Były na niej czerwone krzyżyki, jakieś strzałki, drobniutkie opisy.
Przestraszyłam się, że być może mam do czynienia z jakimś terrorystą. Zaczęłam rozglądać się po pokoju i włosy stanęły mi dęba. Na fotelu leżała skrzynka z nabojami do broni.
Pobiegłam po koleżankę, kazałam jej stać na czatach i wezwać housekeeping. Ja szybko przeszukiwałam pokój. Szukałam pistoletu albo jakichś materiałów wybuchowych. W takich sytuacjach trzeba pilnie ewakuować cały hotel.
Od razu pojawiła się ochrona, były kolejne telefony, kazali mi wyjść... Po chwili przyszedł do mnie superwizor i wręczył mi oficjalną pochwałę za czujność. Okazało się, że to nie terrorysta a ochroniarz ambasadora, który urzędował piętro wyżej. Zwrócono mu tylko uwagę, żeby nie zostawiał takich rzeczy na wierzchu.
A klienci skarżą się na waszą pracę?
Ta praca jest bardzo niewdzięczna. Często zdarzały się na przykład "tajemnicze kradzieże". A pierwszą podejrzaną, oczywiście, od razu jest pokojówka. Przy każdym wyjściu z pracy sprawdzano nam torebki, kieszenie. W zasadzie wszystko, w co można było zajrzeć.
Bardzo często klienci zgłaszali kradzieże. Byłam świadkiem wielu sytuacji, kiedy okazywało się, że oczywiście żadna pokojówka nic nie ukradła.
Konkret?
Jeden z gości zgłosił, że pokojówka okradła płatny barek z alkoholem. Potem okazało się, że tuż przed kradzieżą noc u tego gościa spędziła prostytutka. Zamówił z nią całą masę alkoholu, upili się, pobawili i on zasnął. Było jasne, że to ona mu powynosiła butelki z barku.
Ponieważ był to klient VIP, który mocno się awanturował, to żeby załagodzić sytuację... powiedziano mu, że nie musi płacić za ten rzekomo skradziony alkohol. Zapewniono go też, że pokojówka została zwolniona, a ją samą przeniesiono po prostu na inne piętro.
Stać go było, żeby żyć tygodniami w drogim pokoju, ale nie stać go było na to, żeby wziąć odpowiedzialność za to, co się stało.
Mnie z kolei oskarżono o kradzież miski. Miałam pokój, gdzie mieszkał dorosły mężczyzna z matką. Gdy raz zabierałam naczynia z naszej restauracji, pani podała mi taką zwykłą miseczkę, żebym ją też wzięła. Przy okazji bardzo miło porozmawiałyśmy.
Następnego dnia rano na odprawie dowiedziałam się, że jej syn złożył na mnie pisemną skargę. Cytuję: "Pokojówka-złodziejka ukradła moją miseczkę do płatków śniadaniowych".
Spłakałyśmy się z szefową ze śmiechu. W żartach mówiła, żebym się przyznała, gdzie schowałam tę miskę. Odezwałyśmy się do naszej restauracji, która po prostu zwróciła naczynie. A następnym razem sprzątałam już z koleżanką, żeby uniknąć kolejnych oskarżeń.
Jednemu panu już po wyjeździe zaginęła obrączka. W wiadomości do szefowej napisał, że nigdy nie zdejmował tej obrączki, a akurat u nas to zrobił. Śmiałyśmy się, że musiał mieć bardzo poważny powód, że akurat w hotelu zdjął ją pierwszy raz.
Oczywiście oskarżono pokojówkę, ale nie udowodniono jej kradzieży. Na szczęście mieliśmy wtedy też ludzką szefową, która była nam bardzo przychylna.
Ale pokojówkom naprawdę nie opłacało się kraść. Przeszukiwano nas, zawsze byłyśmy pierwszymi podejrzanymi, ale też po prostu groziło za to zwolnienie z pracy.
Okej, ale na co dzień z usług korzystali też inni, mniej problematyczni goście. Kim jest taki przeciętny klient ekskluzywnego hotelu?
Zdecydowana większość to biznesmeni. Przyjeżdżali z całego świata i zatrzymywali się u nas, żeby móc robić biznes. Żydzi, Arabowie, Europejczycy, Azjaci, Amerykanie. Ale przygotowywano też specjalne promocje, obniżki, żeby napędzić też gości z tzw. ulicy.
Czyli ja bym mogła też pójść i wynająć pokój na weekend. Oczywiście nie na luksusowych piętrach, ale jednak. Sprzątanie po ludziach z ulicy też było ciężkie.
To były osoby, które korzystały z pokoju do woli. Hulaj dusza, piekła nie ma. Wreszcie mogli przeżyć wymarzoną noc, w luksusowym miejscu i to jeszcze bez szczególnego uszczerbku dla budżetu.
Ale zdecydowana większość gości była z zagranicy.
A jak odbierałyście inne nacje?
Bardzo ciekawymi gośćmi byli Arabowie. Nigdy nie widziałam ludzi, którzy by tak dbali o czystość swojego ciała, tak bardzo bałaganiąc w pokoju.
Oni zawsze przywiązywali ogromną wagę do czystości. Nigdy też żadna pokojówka nie skarżyła się na molestowanie z ich strony. Oczywiście, czasami coś proponowali, podrywali, ale bardzo szanowali słowo "nie". Zawsze byli bardzo kulturalni i nigdy nie słyszałam, żeby dziewczyny się ich bały.
Tak naprawdę wszystkie niepokojące historie na tle seksualnym, jakie słyszałam, były o Europejczykach. Oni sprawiali nam największe problemy.
Z mojej perspektywy pokojówka to miła pani, która wymieni ręcznik i pościeli łóżko. A co się dzieje, gdy na korytarzu hotelowym spotkają się dwie pokojówki?
Wiadomości między nami, pokojówkami, rozchodziły się z prędkością błyskawicy. Odreagowywałyśmy, opowiadając sobie o naszych niebezpiecznych, albo śmiesznych doświadczeniach.
Miałyśmy specjalne określenia na gości hotelowych. Byli "nieistniejący", czyli tacy, którzy nocowali lub żyli poza hotelem, a tu zostawiali tylko swoje rzeczy. Im wystarczyło tylko dołożyć parę rzeczy, wziąć za to kasę i tyle.
Generalnie sprzątaczki dobrego mniemania o gościach nie mają. Najlepsi byli tacy, którzy w ogóle nie przyjeżdżali. Wtedy też próbowało się oszukiwać na tym sprzątaniu.
Płacono nam śmieszne pieniądze, dlatego kombinowałyśmy. Jak pojawiał się gość, który się zameldował, ale nie korzystał z pokoju, to my powinnyśmy zgłosić, że gość nie korzysta z pokoju.
A wtedy nie miałyśmy z tego kasy. Dlatego zgłaszaliśmy nieruszane pokoje takich gości jako posprzątane. Ale to prowadziło też do ryzykownych sytuacji.
Raz, z okazji dużego wydarzenia sportowego, przyjechała do nas cała wielka ekipa telewizyjna zza granicy. Jeden z członków tej ekipy pierwszy raz był w Polsce. Niedługo po tym, jak się zameldował, okazało się, że zaginął. Nikt nie miał z nim kontaktu.
A pokojówka, która o tym nie wiedziała, codziennie zgłaszała do superwizora posprzątany pokój. Dopiero po kilku dniach ten pan się odnalazł. Pokojówka poszła w zaparte, a dla housekeepingu koniec sprawy był taką ulgą, że już jej odpuścili.
Byłam też świadkiem sytuacji, kiedy przyłapaną na kłamstwie pokojówkę zwolniono. Wydał ją fakt, że klient przez cały dzień leżał martwy w pokoju.
Śmierć w pokojach hotelowych się zdarza?
Nie mogłyśmy wejść do pokoju klienta, bo przez cały dzień wisiała tam kartka "Nie przeszkadzać". W końcu pokojówka zgłosiła ten pokój jako zrobiony, żeby wziąć za to kasę.
Wyłączono pokój, a w zasadzie odcięto dostęp do części piętra. Wezwano policję, przyjechał prokurator. Zabezpieczono ciało. Nie wykazano, że ktoś go zabił. Najprawdopodobniej pan stracił przytomność i uderzył głową w szafkę.
Ale też nigdy nie widziałam ani nie słyszałam, żeby było więcej takich przypadków. I tak jak mówiłam, ta pokojówka straciła pracę.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Sprawdzałem i widziałem, że w tym hotelu można też organizować wesela i imprezy okolicznościowe.
Jako pokojówki sądziłyśmy, że jeśli ktoś może wyprawić u nas w hotelu wesele, to oprócz masy pieniędzy, musi być na poziomie, mieć klasę i przerastać przeciętnych ludzi. To nie były tanie sprawy.
Ale nasze wyobrażenia zweryfikowało wesele, podczas którego ściągano jednego z dyrektorów do państwa młodych. Ten musiał im grozić wezwaniem policji, bo para młoda się pobiła w środku nocy. Zresztą do pierwszych rękoczynów i awantur doszło jeszcze w trakcie imprezy.
Jak do tego doszło?
Ponoć panna młoda spędziła noc nie w łóżku swojego małżonka, a u jednego z uczestników wesela. Akurat sprzątałam na tym piętrze. Na własne oczy widziałam jak ta dziewczyna wyszła z nieswojego pokoju na paluszkach, boso, rozmazana, rozczochrana i półnaga.
Była tak pijana, że ledwo szła. Zapytała mnie o drogę na schody, ale cofnęła się, bo zdała sobie sprawę, że nie wzięła butów. Zapukała do kochanka. Ten otworzył, wyrzucił przez nie buty i trzasnął drzwiami. Nie będę już cytowała przekleństw.
A ona bez cienia żenady poszła w kierunku pokoju męża. Między nimi doszło do szarpaniny. Zawiadomiłam superwizorów, bo bałam się, że zrobią sobie krzywdę. Interweniowało kilka osób. Ostatecznie nikomu nic się nie stało. Śmiałyśmy się z tej sytuacji przez kilka miesięcy.
A bogaci klienci chętnie dają tipy?
Najlepszy gość, poza tym "nieistniejącym", to taki, który daje napiwki. Ale to nie było związane ze stanem majątkowym. Zdarzało się tak, że dostawałam pokoje VIP, gdzie można było się spodziewać sowitych tipów, a nie dostawałam nic.
A raz sprzątałam parze, która na luksusowe małżeństwo nie wyglądała. Byli zupełnie niepozorni. Aż nagle zatrzymali mnie na korytarzu i wręczyli 100 zł za obsługę. To byli moi najulubieńsi goście.
O takich klientów bardzo dbałyśmy. Na przykład codziennie mieli zmienianą pościel, chociaż normalnie robiłyśmy to co 3 dni. Zdarzały się też tipy w wysokości 50 zł, ale też po 50 centów. To akurat było dość przykre.
Obsługiwałam ortodoksyjnego Żyda. Potrzebował bardzo specyficznej obsługi. Był wiecznie niezadowolony i ciągle skarżył się na pokojówki.
Na przykład trzeba było mu zostawić podniesioną deskę klozetową, bo on sam nie mógł sobie jej podnosić. Musiałam zostawiać zapalone lampy w pokojach. Obsługa wciskała za niego guziki w windzie, bo on nie mógł tego robić.
Wymagał też zapasów ręczników, ściereczek i kosmetyków. Nie mogłam też dotykać określonych rzeczy. Na nieszczęście dla mnie on był też zawsze obecny podczas sprzątania, a to największa zmora pokojówki.
Takie "dziwne" zachowania ze strony klientów często się zdarzały?
W sytuacji, gdy dochodziło do nieprzyjemnych sytuacji, molestowania, nagabywania, próby zamykania się w pokoju ze sprzątaczką, to od razu była reakcja kierownictwa. Przychodził ktoś wysoko postawiony z ochrony hotelu i ostrzegał.
Niezależnie od tego, jaki to był gość, to w takich sytuacjach ostrzegano albo przed wezwaniem policji, albo usunięciem z hotelu. Ale nieraz byłyśmy zagrożone i mogłyśmy to zgłosić dopiero po fakcie. Chociaż nigdy nie słyszałam, żeby którejś dziewczynie stała się poważna krzywda.
W takich sytuacjach albo sprzątaliśmy pokój we dwie osoby, albo przypisywano inną osobę do obsługi.
Ciebie też to spotykało?
Tak. Często miałam bardzo nieprzyjemne sytuacje. Raz miałam pokój, gdzie zameldowany był jeden Rosjanin. Przeżyłam z nim najbardziej niebezpieczną sytuację w moim życiu.
Zapukałam, weszłam, zgodnie z zasadami zostawiłam otwarte drzwi i zastawiłam je wózkiem hotelowym.
Nie wiedziałam, że w łazience chowa się drugi gość. Obaj byli pijani. Zatrzasnęli drzwi. Nagle zostałam sama, mała, drobna z rosłymi, potężnymi, pijanymi mężczyznami. Mówili do mnie po rosyjsku, ale zrozumiałam większość słów. Kazali mi usiąść i się rozebrać. Powiedzieli, że posprzątam po zabawie.
Byłam wstrząśnięta, ale próbowałam udawać, że się nie boję. Cały czas tłumaczyłam, że nie usiądę, że nie będę z nimi piła i że mają otworzyć drzwi. A oni odpowiadali, że są tu gośćmi i to oni decydują, co będę robiła w tym pokoju.
Ciągle powtarzałam te same zdania, że złożę skargę, że żądam otwarcia drzwi. Nie sięgałam po telefon, bo bałam się, że to ich rozjuszy, że zabiorą mi go i będzie po wszystkim. W końcu jeden z nich się przesunął, naparłam na niego i on ustąpił.
Wyszłam i od razu wezwałam pomoc. Na moich oczach po 5 minutach dwóch ochroniarzy z szefową ochrony zainterweniowali. Później poinformowano mnie, że jeśli taka sytuacja wydarzy się jeszcze raz, to zostaną usunięci z hotelu.
Tymi doświadczeniami mogłabyś obdarzyć kilka pokoleń. Co praca w tym hotelu pokazała ci o ludziach?
To strasznie ciężka praca. Zawsze strofowałam znajomych, którzy często wyjeżdżają, żeby traktowali pokojówki z szacunkiem, ale też, żeby uważali na pewne kwestie.
Niektórzy goście są bardzo dobrze przygotowani do pobytów w hotelach. Po prostu znali te wszystkie nieuczciwe praktyki. Na przykład od razu po wejściu do nowego pokoju, prosili o wymianę pościeli na świeżą.
Miałam okazję wykonywać różne prace. Zobaczyłam, że rzeczy, które wyglądają pięknie na zewnątrz, mogą wyglądać zupełnie inaczej od kuchni. Zawsze bardzo mnie to zaskakuje. To dotyczy nie tylko hotelarstwa, ale też gastronomii. W zasadzie wszystkich usług. Zresztą podobnie jest z ludźmi.
Ta praca pokazała mi, że jako ludzie nie jesteśmy uczciwi, ale też nie zawsze mamy na tę uczciwość szansę. Nie możemy uczciwie posprzątać pokoi, bo jeśli ja posprzątam je starannie, to zrobię ich tylko 5, a wtedy nie nakarmię moich dzieci.
Po prostu nie zawsze opłaca się być przyzwoitym człowiekiem. Ciągle trzeba kombinować.
A gdybyś pierwszego dnia pracy usłyszała, co cię zaraz spotka, uwierzyłabyś?
Zdecydowanie nie. A gdybym mogła cofnąć czas, nie zdecydowałabym się na tę pracę jeszcze raz.
Dochodziło do absurdalnych sytuacji, że po wyczyszczeniu jedną szmatką mebli, łazienki, w tym toalety, szło się do drugiego pokoju i czyściło meble, łazienkę, w tym toaletę. Wszystko tą samą szmatką.
Barbara
Wymiociny, mocz i kał na podłodze. Albo kał powcierany w ręczniki – to też się zdarzało. Jeden z gości rozsmarował kał na podłodze, suficie, a nawet wtarł go w fugi. Długo nie mogłam wyjść z szoku. Co kierowało tym człowiekiem? Ile czasu musiało mu zająć rozsmarowanie tego wszystkiego?
Barbara
Prawdziwy szok przeżyłam po wejściu do takiego specjalnego gabinetu, przypominającego miejsce narad. Tam chyba była największa zabawa. Na długim owalnym stole porozrzucano mnóstwo kobiecych włosów. Tak jakby ktoś je powyrywał z głowy.
Barbara
Odwiedziny prostytutki można rozpoznać bardzo łatwo. Wszystko jest rozwalone. Długie włosy w odpływie pod prysznicem. Tłuste ślady po ciele na szybach. No i te wiadomości na lustrach. Klasyk.
Barbara
Arabowie bardzo często byli nadzy podczas obsługi. Często też modlili się nago. Albo prosili, żeby w czasie, kiedy oni ogarniali się po kąpieli, uprasować im ubrania za dodatkową opłatą. Niektóre pokojówki się na to godziły.
Barbara
Szefostwo postanowiło otworzyć ten pokój, bo rodzina skarżyła się na brak kontaktu z gościem. A w środku leżało ciało. Było widać też ślady krwi. To fatalna sytuacja dla wszystkich i są na to specjalne procedury.
Barbara
Nieraz byłyśmy naprawdę mocno przestraszone. Klienci potrafili otwierać nago, ale i od razu przechodzić do obmacywania. Wołali też do łazienki, żebyśmy umyły im plecy. Wtedy mieliśmy prawo wyjść z pokoju i to zgłosić, albo wezwać pomoc przez telefon.