W gabinecie ministra sprawiedliwości Adama Bodnara zaszła drobna zmiana wystroju - ze ściany zniknął krzyż. Zamiast niego pojawił się tam plakat z napisem "konstytucja". Ten szczegół nie umknął politykom opozycji, którzy wylali swoje żale w mediach społecznościowych.
Reklama.
Reklama.
"Za mną kolejny intensywny dzień pracy. Na zakończenie rozmowa z red. Michelle Goldberg dla The New York Times o przywracaniu w Polsce praworządności. Jesteśmy w moim gabinecie w Ministerstwie Sprawiedliwości" – napisał Adam Bodnar w mediach społecznościowych dodając zdjęcie ze spotkania.
Politycy opozycji są oburzeni ruchem Bodnara
Z pozoru niewinna fotografia zakuła w oczy prawicowych polityków, którzy zwrócili uwagę, że w miejscu, gdzie wcześniej wisiał krzyż, pojawił się plakat z dużym napisem "konstytucja".
"Zdejmowania krzyży ciąg dalszy. Jeszcze w grudniu w miejscu plakatu wisiał krzyż. Symbole mają znaczenie: Bodnar ma taki sam szacunek do krzyża, jak do konstytucji łamanej na każdym kroku. Ostatni miesiąc bezprawia dostarczył aż nadto dowodów" – stwierdził na X były wiceszef MS Michał Woś.
Do postu Wosia odniósł się europoseł Patryk Jaki. "Ostentacyjnie ściągnął Krzyż i powiesił w jego miejsce 'Konstytucję', którą ma wiadomo gdzie, bo wyżej są opinie prawne i uchwały. Rotacyjny katolik Szymon Hołownia na pewno wpadnie tam teraz z kamerą i nakręci jakieś żarciki dla swoich wyborców" – grzmi w sieci polityk Suwerennej Polski.
Sytuację ocenił również partyjny kolega wspomnianych komentatorów Marcin Warchoł. "Adam Bodnar zdjął krzyż w gabinecie. Jak PRL-owski kacyk. Gdyby czytał Pismo Święte wiedziałby, że wszyscy, którzy walczyli z Bogiem, ostatecznie ponosili klęskę. Choćby nie wiem jakimi mocarzami się czuli" – przyznał.
Do całej sprawy odniosła się też Anna-Maria Żukowska z Lewicy. Posłanka stwierdziła w mediach społecznościowych, że "państwo to nie kościół, nie każdy musi wierzyć w zabobony, że jak się coś zdejmie ze ściany, to przyjdzie klęska. Poza tym krucyfiks to nie magiczny talizman" – napisała.
"Ja bym tam nie wieszał"
Szymon Hołownia wystąpił w niedawnym podcaście Onetu i "Newsweeka", prowadzonego przez Tomasza Sekielskiego oraz Magdalenę Rigamonti. Tam otrzymał pytanie, czy jako marszałek Sejmu zarządzi zdjęcie krzyża z sali plenarnej.
– Nie będę go ściągał i nie będę inicjował żadnych kroków ku temu. Jeżeli komuś ten krzyż przeszkadza, to bardzo bym prosił, żeby przyszedł do mnie – powiedział lider Polski 2050.
– Mówię otwarcie. Ja bym tego krzyża tam nie wieszał. Natomiast czym innym jest nie powiesić krzyż, a czym innym jest go ściągać, gdy już został powieszony i dla wielu znaków jest tam ważnym znakiem. Nie uważam, żebyśmy mieli teraz potrzebę tego rodzaju demonstracji – dodał.
Polityk podkreślił, że nie zdejmie krzyża również w swoim gabinecie. Jak dodał, może to zrobić tymczasowo na prośbę swojego gościa.
– Bo my się zakrzyczymy na śmierć, a robota dalej będzie niezrobiona. Weźmy się za pieniądze Kościoła, weźmy się jak najszybciej za kwestię rozliczenia pedofilii, weźmy się za kwestię lekcji religii – skomentował.