Antoni Macierewicz to jedna z najbardziej kontrowersyjnych osób pierwszego rządu PiS, a następnie szef skompromitowanej podkomisji podsmoleńskiej. Okazuje się, że nie tylko ta komisja była kosztowna. Polacy zapłaci krocie także za ochronę Macierewicza. Ujawnił to poseł KO Bogusław Wołoszański.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wołoszański ujawnia, ile kosztowała ochrona Macierewicza. Ogromna kwota
"Obiecałem Państwu 'Sensacje XXI wieku' i oto jest 1 odcinek. Ochrona Antoniego Macierewicza kosztowała milion złotych, to 22 lata pracy ratownika medycznego" – poinformował w krótkim nagraniu poseł KO Bogusław Wołoszański. I zapytał retorycznie: Oceńcie sami – kto jest bardziej potrzebny.
Macierewicz zapłacił też majątek za ściągnięcie wraku Tu-154M
"Edmund Janniger, mieszkający na stałe w USA młody doradca ministra Antoniego Macierewicza, skontaktował się wówczas z Luisem Moreno-Ocampo, Argentyńczykiem, byłym prokuratorem Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, pytając go, "czy nie mógłby pomóc Polsce" – czytamy w artykule portalu.
Ten prawnik zapewniał też, że jego "głównym celem jest odzyskanie wraku samolotu". Przez lata nie było wiadomo, ile kosztowały jego usługi. Udało się to ustalić teraz serwisowi WP. MON poinformował portal, że "umowę z firmą LLC Moreno Ocampo zawarł osobiście Minister ON Antoni Macierewicz". Za jej usługi zapłacono aż 297 255 zł (80 tys. dolarów). Wrak, jak dobrze wiemy, nie wrócił do kraju.
To, co robił Macierewicz ws. Smoleńska, ma być sprawdzone. 19 stycznia szef MON zapowiedział powołanie zespołu ds. wyjaśnienia działań podkomisji smoleńskiej.
Nowe MON zajmie się działalnością Macierewicza ws. Smoleńska
– Jedną ze spraw wymagających szacunku i wrażliwości jest to, co wydarzyło się pod Smoleńskiem w 2010 roku. To było wydarzenie, które wypełniło bólem całą Polskę – powiedział szef MON w rządzie Donalda TuskaWładysław Kosiniak-Kamysz.
Jak podkreślił, "niektórzy chcieli w sposób polityczny użytkować i budować na katastrofie kapitał polityczny". – Jedną z pierwszych decyzji, jaką podjęliśmy, było zakończenie prac podkomisji MON ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego – przypomniał.
I dodał: – Musimy wyjaśnić osiem lat funkcjonowania podkomisji. Będziemy oceniać działania podkomisji, ale nie będziemy dokonywać oceny przyczyn katastrofy.
Jednocześnie Kosiniak-Kamysz poinformował o powołaniu "Zespołu do spraw oceny funkcjonowania podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego".
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.