fot. Screen / YouTube / Budda TV

Okazało się, że to youtuber Budda stał za wrzuceniem do puszki WOŚP 100 tysięcy złotych. Przyznał się do tego na nagraniu. Pokazał cały misterny plan, łącznie z zatrudnieniem charakteryzatorów mających go postarzyć makijażem, ale i całym ubiorem. Reakcja fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy była jednak pozytywna.

REKLAMA

Niektóre opinie mogą sugerować, że youtuber zachował się głupio, albo nawet niegodnie, przebierając się za seniora. Jednak sam powiedział w pierwszej części filmiku: – Pamiętajcie mordki, że dobro wraca – zapewnił. I tak pewnie należy traktować jego happening. Do sprawy podeszła z klasą Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. "W Krakowie ktoś wrzucił do puszki 100 tys. zł, hmm... Trochę zastanawialiśmy się w sztabie, kto to mógł być i czy czasem nie było to jakiś youtuber. No i już wiemy, Budda dzięki! Pozdrawiamy i dzięki, że grasz z nami" – napisała WOŚP w poście na X. I udostępniła film z serwisu YouTube.

Budda przebrał się za seniora i wpłacił 100 tysięcy złotych na WOŚP

– Tak się składa, że dzisiaj jest finał WOŚP. W tej walizeczce udało mi się odłożyć troszeczkę z emeryturki. Idę, troszkę mnie w krzyżu łupie... – zaczął wymownie swój występ w serwisie YouTube. Dalej youtuber pokazał, jak tego dokonał. Chodziło o pełen kamuflaż. I pokazał na nagraniu, jak "poszedł mocno profesjonalnie". Czyli jak się postarzył i ubrał odpowiedni strój.

Owsiak: ktoś wrzucił do puszki 100 tysięcy złotych

Następnie pojawiła się informacja, że to senior, który zbierał na to przez 3 lata.

– W Krakowie była puszka, do której ktoś wrzucił 100 tysięcy złotych – powiedział Jerzy Owsiak. Jak miało się okazać, nie była to do końca prawda. I nie o kwotę tu chodzi, ale o liczbę puszek. Jak powiedziano w TVN24, niezwykła historia przytrafiła się wolontariuszkom z Krakowa. Jak się wydawało, pewien starszy pan postanowił wesprzeć WOŚP 100 tysiącami złotych, ale... cała kwota nie zmieściła się w jednej puszce i potrzebna była pomoc. – Podszedł do mnie starszy pan, który poprosił o anonimowość i wyciągnął ogromną teczkę ze 100 tys. zł. Renata zbierała, zbierała, ale nie zmieściła wszystkiego. Do jednej niestety pieniądze nie weszły i zawołała mnie. Razem spakowałyśmy [do dwóch puszek - red.] – mówiła jedna z wolontariuszek. Druga dodała, że "podszedł bardzo elegancki pan, który poprosił o dyskrecję i żebyśmy przeszli na bok".