– Ktoś powiedział: "Rammstein". To był "Rummstein". Moi drodzy, nie róbcie takich rzeczy – powiedział podczas konferencji prasowej Jurek Owsiak, komentując pokaz fajerwerków w hali sportowej w Rumi. – Trzeba być trochę szalonym, że odpalić pod dachem coś, co jest związane z ogniem – ocenił.
Przekazał też podziękowania organizatorom. – Bardzo dziękujemy naszym organizatorom z Rumi. Tam nie ma żadnej dyskusji, nikt nie próbuje odwracać kota ogonem. Zrobiono głupotę – oznajmił szef WOŚP. Jak podkreślił, w związku ze zdarzeniem działania prowadzi miejscowa policja.
Owsiak opowiadał, że jak zobaczył to nagranie, to nie wierzył własnym oczom. – Jak to zobaczyłem, to nie wierzyłem oczom. Później internet ocenił człowieka, który poddał się wulkanowi, a później strzałom. Oczywiście trochę żartujemy, ale proszę tego nigdy nie robić. Jesteśmy przeciwni takim działaniom – podkreślił Owsiak.
Poinformował on jednocześnie, że kiedy poznamy ostateczny rezultat tego finału. –Dziękujemy tym wszystkim, którzy byli z nami, graliśmy na całym świecie. 27 marca podamy dokładny wynik 32. finału, wtedy rozliczymy wszystkie nasze sztaby, działania i aukcje – przekazał.
Przypomnijmy: w niedzielę odbył się 32. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, którego celem były "płuca po pandemii". Z tej okazji w całej Polsce odbywały liczne imprezy towarzyszące.
Podczas tradycyjnego światełka do nieba, o godz. 20:00 w Rumi (woj. pomorskie), w hali sportowej Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, odpalono dwa fajerwerki, które wybuchły tuż przed twarzami zgromadzonych.
– Cieszmy się tym, że mogliśmy być razem. Rumia dziś pokazała swoją moc i swoje serce – oznajmił prowadzący. Na udostępnionym w mediach społecznościowych nagraniu, widać jak przy dźwiękach radosnej muzyki, przed sceną nagle odpalone zostają fajerwerki.
Pierwszy sztuczny ogień wyglądał jak płonący słup i – choć płomień był wysoki – palił się stopniowo, w jednym miejscu. Prowadzący podziękował uczestnikom za przybycie, po czym "jakby komuś było mało wrażeń", zapowiedział "jeszcze jeden strzał".
Zaraz potem odpalił drugi fajerwerk, który bynajmniej nie był statyczny. W jednej chwili na sali pojawiło się mnóstwo dymu i hałasu, a sztuczny ogień zaczął strzelać we wszystkie strony. Zapanował prawdziwy chaos. Jedni zaczęli się chować, inni próbowali nagrywać całe zajście.