Zaskakujące przedmioty na grobie syna Sylwii Peretti. Co stoi na mogile?
W połowie lipca ubiegłego roku w Krakowie doszło do wypadku samochodowego, który pozbawił życia jej syna Sylwii Peretti, 24-letniego Patryka, oraz trzech innych młodych mężczyzn, podróżujących z nim autem.
21 lipca celebrytka znana z programu "Królowe życia" pochowała swoje jedyne dziecko w Krakowie. W listopadzie pisaliśmy o tym, że na grobie Patryka Peretti'ego stanął pomnik. Centralne miejsce na nim zajmuje wzruszająca rzeźba – przedstawia ona kobietę w chuście, klęczącą przy swoim dziecku.
Obraz ten, nacechowany głębokim przesłaniem, nie pozwala przejść obok siebie obojętnie, przypominając scenę Maryi opłakującej Jezusa.
Ostatnio ekipa reporterów z Goniec.pl odwiedziła krakowski cmentarz. Prócz tradycyjnych kwiatów i zapalonych zniczy, na grobie pojawiły się nietypowe przedmioty - modele samochodów. Szczególnie uderzający był model żółtego Renault Sport, dokładnie takiego, jakim Patryk podróżował w dniu tragicznego wypadku.
Choć obecność tej miniaturki przy nagrobku może wydawać się zaskakująca, biorąc pod uwagę, że to w nim Patryk stracił życie, to jednak ma swój głęboki wymiar symboliczny.
Dodatkowo wzruszenie wzbudza znicz z czarno-białym zdjęciem syna celebrytki, na którym umieszczono napis od niej: "Synek… Byłeś, jesteś i zawsze będziesz miłością mojego życia. Kocham Cię".
"Mam teraz dwa Anioły. W niebie i na ziemi"
Po tej druzgocącej stracie Sylwia Peretti na pewien czas wycofała się z życia publicznego. Swoje uczucia i ból wyraziła po raz pierwszy kilka tygodni po wypadku, publikując wzruszający wpis w mediach społecznościowych, w którym wyznała, że strata syna "pozbawiła ją części duszy".
Miesiąc później, w rozmowie z magazynem "Viva!", opowiadała o swoim życiu po pochowaniu syna, mówiąc, że "umarła razem z nim" i nie potrafi funkcjonować normalnie. Zdradziła, jak wyglądało jej ostatnie spotkanie z Patrykiem.
"Dzień wcześniej siedzieliśmy u mnie razem na grillu i nagle Patryk wypalił, że bardzo mnie kocha. Zdziwił mnie tym wyznaniem i zapytałam go, skąd ten nagły przypływ czułości. 'Wiecznie marudzisz, że za mało mówię ci, że cię kocham', zaśmiał się" – wspominała na łamach magazynu "Viva!".
Peretti, która nadal przeżywa żałobę, nie ukrywa, że trudno jej pogodzić się z tym, że Patryk już nie stanie w drzwiach jej domu. Niedawno opowiedziała o swoich pierwszych świętach bez syna, opisując ten okres jako czas wypełniony "wegetacją i pustką".
W połowie stycznia Peretti zdecydowała się na wyjazd za granicę, prawdopodobnie w celu odpoczynku i odnalezienia spokoju. Na swoim profilu opublikowała nagranie, na którym widać ją siedzącą samotnię na drewnianej huśtawce na plaży.
Kolejny wpis Peretti z 21 stycznia wskazał na to, że celebrytka wybrała się na urlop w towarzystwie męża. Umieściła na swoim profilu czarno-białe zdjęcie z plaży, dodając poruszający opis.
"Mój mąż jest Aniołem, który został mi dany, by przeprowadzić mnie przez piekło na ziemi. Jestem o tym przekonana. Żadne słowa nie będą miały takiej wartości, jaką chciałabym wyrazić, mówiąc o Łukaszu, więc nie będę nawet próbować..." – stwierdziła na wstępie.
"Po ostatnich kilku miesiącach wiem na pewno, że bez niego nie dałabym rady. Gdyby nie On, nie byłoby mnie. Nadal walczę o każdy dzień, a On nadal wytrwale trzyma mnie za rękę, za co dziękuję. Wiem, że obiecał Patrykowi, a on zawsze dotrzymuje słowa i jako jedyny trwa" – dodała.
"Tworzyliśmy w trójkę rodzinę. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi 'po przejściach'. Byliśmy jednością. Teraz jestem niekompletna, teraz jesteśmy osieroconymi rodzicami, którzy walczą, by przeżyć każdy kolejny dzień. A ja? Mam teraz dwa Anioły. W niebie i na ziemi. Teraz to Patryk się nami opiekuje" – podsumowała.
Zobacz także