Minęły cztery lata od śmierci Romualda Lipko, legendy Budki Suflera i polskiej muzyki. Krzysztof Cugowski, który znał Lipko przez 60 lat i był w wieloletnim konflikcie z muzykiem, wspominał zmarłego kolegę w rozmowie z "Faktem". Mówił o ich ostatnim spotkaniu i co ciekawe stwierdził, że... nigdy się z Lipko "na poważnie nie pokłócili".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
6 lutego 2020 roku zmarł Romuald Lipko, miał 69 lat. Muzyk i kompozytor, założyciel i twórca największych hitów legendarnej Budki Suflera od wielu lat walczył z nowotworem. Jego odejście było wielkim ciosem dla polskiej muzyki.
Lipko miał burzliwą relację z Krzysztofem Cugowskim, z którym założył zespół. Wielokrotnie się sprzeczali, a w 1977 roku charyzmatyczny wokalista odszedł z formacji. Z Budką Suflera występowali wówczas m.in. Stanisław Wenglorz, Romuald Czystaw, Izabela Trojanowska, Urszula czy Felicjan Andrzejczak.
W 1984 roku Cugowski wrócił i wraz z nim powstała cała masa hitów ("Takie tango", "Bal wszystkich świętych" i dziesiątki innych). Zespół działał w takim składzie aż do oficjalnego zakończenia istnienia grupy w 2014 r. Schody zaczęły się pięć lat później, kiedy Lipko reaktywował Budkę Suflera pod starą nazwą, ale bez Cugowskiego, gdyż piosenkarz odmówił powrotu.
Zastąpił go Robert Żarczyński, a po śmierci Lipko (na prośbę wdowy nazwisko nie jest odmieniane), ukazał się nowy album Budki Suflera, zatytułowany "10 lat samotności", na którym zaśpiewał z kolei Felicjan Andrzejczak. Ostatnio z zespołem występował aktor Jacek Kawalec, co spotkało się z krytyką rzeszy fanów formacji. Cugowski bardzo krytycznie wypowiadał się o działalności reaktywowanego zespołu, twierdził, że to "demolowanie legendy".
Krzysztofa Cugowskiego wspomina Romualda Lipko. "Nikt nie wie o nim tyle, co ja wiem"
Z okazji 4. rocznicy śmierci Romualda Lipko Krzysztof Cugowski udzielił krótkiego wywiadu dziennikowi "Fakt". Na pytanie, czy wspomina dawnego kolegę odpowiedział: "oczywiście przy różnych okazjach wspominam Romka i różne sytuacje, które razem przeżyliśmy".
"Znaliśmy się ponad 60 lat i suma sumarum byliśmy związani ze sobą mniej lub bardziej przez tyle lat. Co byśmy nie powiedzieli, to będzie banalne. Nikt poza mną nie znał Romka tak długo i tak dobrze. Myśmy się spotkali w pierwszej klasie szkoły podstawowej muzycznej w Lublinie, gdy mieliśmy po 7 lat. I tak z drobnymi przerwami, los nas połączył prawie do śmierci" – mówił muzyk.
Cugowski łagodnie mówił jednak o wieloletnim konflikcie z muzykiem. – Oczywiście były różne etapy tej naszej przyjaźni, ale myśmy byli związani ze sobą całe życie i (...) nikt nie wie o nim tyle, co ja wiem. Byliśmy ze sobą na dobre i złe w bardzo różnych sytuacjach życiowych, które wspólnie pokonywaliśmy – podkreślił i dodał, że często odwiedza grób Lipki na cmentarzu. – Zapalę mu lamkę, bo mu się to należy – mówił w kontekście rocznicy śmierci kolegi.
Krzysztof Cugowski został też zapytany przez dziennikarz "Faktu", czy pamięta ostatnie spotkanie z Lipką. Odpowiedział twierdząco. – Dwa, trzy dni przed jego śmiercią byłem u Romka w szpitalu i powiedzieliśmy sobie wszystko, bo myśmy się nigdy na poważnie nie pokłócili. W związku, z czym rozstaliśmy się w zgodzie z jakąś tam nadzieją na spotkanie kiedyś – wyjawił.
Z kolei w "Wyborczej" opowiadał: – Cztery dni przed jego śmiercią, leżał już wtedy w szpitalu... Okrężną drogą dotarła do mnie informacja, że Romek chce się ze mną spotkać, więc pojechałem. Byłem u niego o północy. Pożegnaliśmy się, tak jak powinni to zrobić ludzie, którzy znali się 63 lata. Całe życie spędziliśmy ze sobą.