Kamiński i Wąsik zbierali haki na kolegów z PiS? "Lista Pegasusa" sieje zamęt w partii
Nina Nowakowska
07 lutego 2024, 08:54·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 lutego 2024, 08:54
Po PiS krąży lista polityków tej partii, którzy mieli być inwigilowani przez służby specjalne w czasie, gdy nadzorowali je Mariusz Kamiński z Maciejem Wąsikiem – podaje Gazeta.pl. Chodzi m.in. o Ryszard Terleckiego, Marka Suskiego, Adama Bielana i Marka Kuchcińskiego. Fakt ten ma od wewnątrz rozsadzać partię Kaczyńskiego.
– Prowadzili przeciw ludziom z własnego obozu różne operacje, więc trudno o sympatię do nich – wyjawił jeden z członków PiS, mając na myśli Kamińskiego i Wąsika.
Po PiS krąży "lista Pegasusa"
– Jak to wybuchnie, to może zacząć rozsadzać PiS od środka – prognozuje inny rozmówca z tej partii.
Według Gazety.pl politycy PiS mają w tej sprawie mieszane zdania. Jedni uznają, że to dowód na strategię braku tolerancji wobec "swoich" w czasach rządów PiS. Inni sądzą, że jeśli lista wycieknie, zacznie się koniec tego ugrupowania.
Suski, Terlecki i Bielan
Nazwisk polityków byłego obozu rządzącego, którzy mieli być inwigilowani w czasach rządów własnej formacji, ma być kilkanaście. Potwierdza to kilku rozmówców z szeregów PiS. – Te nazwiska krążą – zdradził anonimowy parlamentarzysta. Serwisowi udało się poznać kilka z nich. To m.in:
Marek Suski (poseł PiS z Radomia),
Krzysztof Sobolewski (poseł z Podkarpacia, były sekretarz generalny PiS),
Jan Krzysztof Ardanowski (poseł PiS, były minister rolnictwa),
Ryszard Terlecki (były szef klubu PiS i były wicemarszałek Sejmu),
Adam Bielan (europoseł),
Marek Kuchciński (były marszałek Sejmu i były szef KPRM),
Tomasz Latos (były poseł PiS, skreślony z listy tej partii w 2023 r.),
Arkadiusz Czartoryski (poseł PiS, były wiceminister sportu i turystyki),
Ryszard Czarnecki (europoseł PiS).
W jaki sposób doniesienia o tajemniczej liście wyszły na jaw? Zdaniem portalu są dwa wytłumaczenia:
Pierwsze: politycy PiS mogli być inwigilowani przez służby nadzorowane przez ich ekipę, a informacje o tym wydobyto ze służb lub wnioskowano z poszlak.
Drugie: to obecny obóz rządzący, w celu siania chaosu w szeregach prawicy, rozsiał pogłoski o szukaniu haków przez ich własnych kolegów.
Inny rozmówca portalu stwierdził, że "podchodzi do listy z rezerwą", ale potwierdza, że o niej słyszał. Politycy, z którymi rozmawiała Gazeta.pl, przyznają, że nie mają jak sprawdzić, czy faktycznie taki proceder miał miejsce.
– Służby miały parę tysięcy licencji na korzystanie z Pegasusa, więc skala stosowania go była duża. Trudno, żeby ludzie z PiS też nie byli nim potraktowani – powiedziała osoba z tego obozu. Inwigilacja nie musiała przebiegać jedynie za pomocą izraelskiego narzędzia, ale również za pomocą zwykłych podsłuchów.
W PiS mają się obawiać, że komisja śledcza ds. inwigilacji- a więc także stosowania Pegasusa- może ujawnić nowe, trudne dla ugrupowania szczegóły. Wówczas dalsza obrona Kamińskiego i Wąsika zrobi się coraz bardziej problematyczna.
Ruszają prace komisji ds. inwigilacji
Inwigilację oprogramowaniem szpiegowskim Pegasusuznaje się za jedną z największych afer politycznych rządu PiS. Członkowie koalicji rządzącej jeszcze przed dojściem do władzy zapowiadali powołanie komisji śledczej, w celu wyjaśnienia sprawy, która już w 2019 r. wstrząsnęła opinią publiczną.
Komisja śledcza ds. inwigilacji przy użyciu oprogramowania szpiegującego Pegasus rozpocznie prace w piątek (9.02). Na ten dzień pierwsze robocze posiedzenie chce wyznaczyć przewodnicząca komisji posłanka Magdalena Sroka. We wtorek (6.02) ma zebrać się prezydium komisji.