logo
Kamiński i Wąsik zbierali haki na kolegów z PiS? Po partii krąży "lista Pegasusa" Fot. Piotr Molecki/East News
Reklama.

Rzekoma lista Pegasusa ma być jednym z najtrudniejszych tematów wewnątrz PiS. Mają być na niej nazwiska członków partii Jarosława Kaczyńskiego, którzy byli inwigilowani, za czasów szefostwa Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w CBA.

– Prowadzili przeciw ludziom z własnego obozu różne operacje, więc trudno o sympatię do nich – wyjawił jeden z członków PiS, mając na myśli Kamińskiego i Wąsika.

Po PiS krąży "lista Pegasusa"

Jak to wybuchnie, to może zacząć rozsadzać PiS od środka – prognozuje inny rozmówca z tej partii.

Według Gazety.pl politycy PiS mają w tej sprawie mieszane zdania. Jedni uznają, że to dowód na strategię braku tolerancji wobec "swoich" w czasach rządów PiS. Inni sądzą, że jeśli lista wycieknie, zacznie się koniec tego ugrupowania.

Suski, Terlecki i Bielan

Nazwisk polityków byłego obozu rządzącego, którzy mieli być inwigilowani w czasach rządów własnej formacji, ma być kilkanaście. Potwierdza to kilku rozmówców z szeregów PiS. – Te nazwiska krążą – zdradził anonimowy parlamentarzysta. Serwisowi udało się poznać kilka z nich. To m.in:

  • Marek Suski (poseł PiS z Radomia),
  • Krzysztof Sobolewski (poseł z Podkarpacia, były sekretarz generalny PiS),
  • Jan Krzysztof Ardanowski (poseł PiS, były minister rolnictwa),
  • Ryszard Terlecki (były szef klubu PiS i były wicemarszałek Sejmu),
  • Adam Bielan (europoseł),
  • Marek Kuchciński (były marszałek Sejmu i były szef KPRM),
  • Tomasz Latos (były poseł PiS, skreślony z listy tej partii w 2023 r.),
  • Arkadiusz Czartoryski (poseł PiS, były wiceminister sportu i turystyki),
  • Ryszard Czarnecki (europoseł PiS).
  • W jaki sposób doniesienia o tajemniczej liście wyszły na jaw? Zdaniem portalu są dwa wytłumaczenia:

  • Pierwsze: politycy PiS mogli być inwigilowani przez służby nadzorowane przez ich ekipę, a informacje o tym wydobyto ze służb lub wnioskowano z poszlak.
  • Drugie: to obecny obóz rządzący, w celu siania chaosu w szeregach prawicy, rozsiał pogłoski o szukaniu haków przez ich własnych kolegów.
  • Inny rozmówca portalu stwierdził, że "podchodzi do listy z rezerwą", ale potwierdza, że o niej słyszał. Politycy, z którymi rozmawiała Gazeta.pl, przyznają, że nie mają jak sprawdzić, czy faktycznie taki proceder miał miejsce.

    – Służby miały parę tysięcy licencji na korzystanie z Pegasusa, więc skala stosowania go była duża. Trudno, żeby ludzie z PiS też nie byli nim potraktowani – powiedziała osoba z tego obozu. Inwigilacja nie musiała przebiegać jedynie za pomocą izraelskiego narzędzia, ale również za pomocą zwykłych podsłuchów.

    W PiS mają się obawiać, że komisja śledcza ds. inwigilacji- a więc także stosowania Pegasusa- może ujawnić nowe, trudne dla ugrupowania szczegóły. Wówczas dalsza obrona Kamińskiego i Wąsika zrobi się coraz bardziej problematyczna.

    Ruszają prace komisji ds. inwigilacji

    Inwigilację oprogramowaniem szpiegowskim Pegasus uznaje się za jedną z największych afer politycznych rządu PiS. Członkowie koalicji rządzącej jeszcze przed dojściem do władzy zapowiadali powołanie komisji śledczej, w celu wyjaśnienia sprawy, która już w 2019 r. wstrząsnęła opinią publiczną.

    Komisja śledcza ds. inwigilacji przy użyciu oprogramowania szpiegującego Pegasus rozpocznie prace w piątek (9.02). Na ten dzień pierwsze robocze posiedzenie chce wyznaczyć przewodnicząca komisji posłanka Magdalena Sroka. We wtorek (6.02) ma zebrać się prezydium komisji.

    Czytaj także: