Europa obawia się, że Rosja może w przyszłości zaatakować NATO, jeśli Ukraina przegra wojnę. Kiedy to mogłoby się jednak wydarzyć? Ujawniono nowe dane wywiadowcze w tej sprawie. Nie są to optymistyczne informacje.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kiedy Rosja może zaatakować NATO? Nowe dane wywiadowcze
– Zdolność Rosji do produkcji sprzętu wojskowego ogromnie wzrosła – powiedział gazecie Jyllands-Posten minister obrony Danii Troels Lund Poulsen, co cytuje agencja Reuters. Polityk przyznał, że Rosja może zaatakować NATO.
– Nie można wykluczyć, że w ciągu trzech do pięciu lat Rosja wystawi na próbę artykuł 5 i solidarność NATO – poinformował. I podkreślił: – To nie była ocena NATO w 2023 roku. To nowa wiedza, która teraz wychodzi na pierwszy plan.
Agencja prasowa zauważa też, że zmiana oceny zagrożenia następuje po tym, jak inne europejskie kraje NATO wydały podobne ostrzeżenia w ostatnich tygodniach. I tak minister obrony Niemiec Boris Pistorius powiedział w styczniu, że Sojusz powinien przygotować się na rosyjski atak na kraj NATO w ciągu pięciu do ośmiu lat.
Przypomnijmy przy tym, że były dziennikarz telewizji Fox News, a obecnie głównie propagandysta słynący z teorii spiskowych Tucker Carlson ogłosił niedawno, że przeprowadził wywiad z Władimirem Putinem.
Pod koniec tygodnia zobaczyliśmy efekty tego propagandowego "dziennikarstwa". W rozmowie rosyjski prezydent odpowiedział na pytanie, czy zaatakuje Polskę. – Moskwa nie jest zainteresowana inwazją na Polskę, Łotwę czy gdziekolwiek indziej – oświadczył. Ocenił też, że Rosja nie przegra wojny na Ukrainie. – To nigdy nie nastąpi. Wydaje mi się, że teraz też rządzący na Zachodzie mają tego świadomość – stwierdził.
Taki scenariusz ataku na NATO pokazały ostatnio media
W tym tygodniu informowaliśmy też, że brytyjski "The Telegraph" opublikował nowy scenariusz potencjalnej wojny między Rosją a NATO. Tak to miałoby wyglądać:
Władimir Putin mobilizuje 200 tysięcy żołnierzy w Rosji i rozpoczyna nową ofensywę w Ukrainie wiosną 2024 roku;
Następnie Rosja prowokuje protesty ludności rosyjskojęzycznej w krajach bałtyckich i latem przeprowadza cyberataki na te kraje;
Protesty są wykorzystywane jako pretekst do ćwiczeń wojskowych na Białorusi i rozmieszczenia wojsk w Kaliningradzie jesienią;
Zimą rozpoczynają się starcia w rejonie przyczółku suwalskiego.
Tymczasem w czwartek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zdymisjonował głównego dowódcę armii Ukrainy gen. Walerija Załużnego i mianował na jego miejsce generała Oleksandra Syrskiego. Decyzja ta została podjęta na krótko przed drugą rocznicą wybuchu wojny, kiedy sytuacja na froncie jest bardzo trudna.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego.
Art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego
o solidarności w razie ataku na jednego członka NATO