Była małżonka Michała Adamczyka postuluje o zwiększenie kwoty alimentów dla córki. Sprawa ta dotarła już do sądu, gdzie odbyła się pierwsza rozprawa. Były gwiazdor TVP zabiegał o to, by obrady były prowadzone w tajemnicy. Reprezentujący go adwokat podzielił się jego perspektywą na łamach "Faktu". "Absolutnie w niczyim interesie jest przeciąganie sprawy, która dotyczy dziecka" – oznajmił pełnomocnik dziennikarza.
Reklama.
Reklama.
Adamczyk i kwestia wyższych alimentów. Pełnomocnik tłumaczy
Piechurska przez wiele miesięcy starała się o podniesienie kwoty alimentów, jednak bez skutku, co skłoniło ją do podjęcia kroków prawnych przeciwko eksmałżonkowi. Pierwsze posiedzenie sądowe miało miejsce 7 lutego, jednak Adamczyk wziął w nim udział zdalnie, a na jego wniosek rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami.
– Sąd prowadzi postępowanie dowodowe w tej sprawie. Do rozmów ugodowych nie doszło. Obecnie tytułem zabezpieczenia są ustalone alimenty (na małoletnią córkę Michała Adamczyka) w wysokości 2 tys. 400 zł miesięcznie. My oczekujemy kwoty 6 tys. zł. Na razie złożyliśmy wniosek o podwyższenie alimentów do 4 tys. zł, co nie zostało zaakceptowane przez stronę pozwaną. Ta na ten moment uznał powództwo na kwotę 1 tys. 500 zł – oznajmił adwokat kobiety, mec. Tymoteusz Paprocki w rozmowie z "Faktem".
Teraz w rozmowie z tym samym serwisem, przedstawiciel byłego prowadzącego "Wiadomości" przekazał, że decyzja o utajnieniu rozprawy była świadomym wyborem jego klienta, który wstrzymuje się od komentowania sprawy publicznie.
Powody, dla których wniosek o zwiększenie alimentów nie znalazł akceptacji ze strony Adamczyka i dlaczego sprawa musiała trafić do sądu, pozostają niejasne. W obliczu medialnej burzy, prezenter powołuje się na dobro dziecka, unikając bezpośredniej konfrontacji.
"Nie mogę ujawniać żadnych informacji, które były w postępowaniu sądowym, ponieważ rozprawa była przy drzwiach zamkniętych. I prawda jest taka, że nie wszystko, co jest podawane w mediach przez drugą stronę, jest zgodne z prawdą. W pozostałym zakresie obowiązuje mnie tajemnica zawodowa. Mój klient nie chce się wypowiadać publicznie na temat spraw rodzinnych, kierując się trochę ochroną córki" – przekazał "Faktowi" pełnomocnik Adamczyka.
Ex małżonka byłego gwiazdora TVP wyraża zaniepokojenie, sugerując, że postępowanie Adamczyka oraz jego prawnika może być świadomą taktyką opóźniania procesu, mającą na celu doczekanie momentu, gdy ich córka osiągnie pełnoletniość - w maju kończy bowiem 18 lat.
"Absolutnie nie. Stawiliśmy się na rozprawie, rozprawa się odbyła, są kolejne terminy. Nic więcej poza tym przekazać państwu nie mogę. Ale absolutnie niczyim interesie jest przeciąganie sprawy, która dotyczy dziecka" – zapewnił adwokat dziennikarza.
Przypomnijmy, że według nieoficjalnych źródeł "Faktu" w nadchodzących sesjach sądowych uwaga skoncentruje się na zeznaniach świadków reprezentujących stronę Adamczyka.
Ten na świadków wyznaczył czterech swoich znajomych z TVP: Marcina Tulickiego, który pełnił funkcję wicedyrektora w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, Samuela Pereirę, byłego szefa TVP Info, dziennikarkę Annę Majkę oraz Przemysława Wenerskiego. Spośród tej grupy sąd ma wybrać dwie osoby, które będą zeznawać.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.