Donald Trump powiedział, że "zachęca" Rosję do ataku na każdego członka NATO, który nie przeznacza 2 proc. PKB na obronność. Słowa te wywołały spór pomiędzy politykami goszczącymi w niedzielę w "Śniadaniu Rymanowskiego" w Polsat News.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Spięcie o skandaliczne słowa Trumpa. "Popieram żądanie"
W niedzielę w "Śniadaniu Rymanowskiego" rozgorzała debata na temat ostatnich kontrowersyjnych słów Donalda Trumpa o NATO.Przemysław Czarnek z PiS stwierdził, że Trump chciał przekonać, że każdy członek Sojuszu musi "płacić składkę", czyli przeznaczać minimum 2 proc. PKB na obronność.
– Jak ktoś nie płaci, to narusza dyscyplinę według NATO – stwierdził na antenie Polsat News, dodając jednak, że Trump nie powinien tak mówić, gdyż to budzi "niepotrzebne niepokoje". – Nie popieram wypowiedzi, ale popieram żądanie, że wszyscy mają płacić 2 proc. PKB na obronność – uważa Czarnek.
Polityk PiS przekonywał też, że "gdyby to Trump był prezydentem, a nie Biden, to pewnie wojny w Ukrainie by nie było". – Bo on twardo postępuje, nawet jeśli nieraz mówi rzeczy, które wybrzmiewają, jak wybrzmiewają – wskazał.
Do tych słów odniósł się już przedstawiciel Lewicy. – To realny scenariusz, że Trump wróci do władzy, co oznacza, że Europa musi stanąć na własnych nogach. Razem popiera od dawna pomysł utworzenia wspólnej armii europejskiej. To konieczność –ocenił Adrian Zandberg, dodając, że dziwi go fakt, że Czarnek chce, aby Trump znów rządził.
Szokujące przemówienie Trumpa. Zachęca Rosję do ataku na NATO
Donald Trump opowiadał w sobotę, że kiedyś powiedział przywódcy pewnego kraju, że nie będzie chronił w ramach NATO narodu zalegającego z płatnościami. Jak wskazał, chodzi mu o kraje, które przeznaczają mniej niż 2 proc. PKB na obronność.
– Nie, nie chroniłbym cię, właściwie zachęcałbym ich, żeby robili, co chcą. Musisz zapłacić – stwierdził. Zachęcał do tego słowami, aby "robili, co im się do cholery podoba".
Słowa Trumpa to brednie, ponieważ członkowie NATO zobowiązani są do obrony każdego narodu, który zostanie zaatakowany. Wynika to z art. 5 Sojuszu.
Na reakcję Białego Domu nie trzeba było długo czekać. Rzecznik administracji Joe Bidena stwierdził, że były prezydent "zachęca mordercze reżimy do najazdów na naszych najbliższych sojuszników", a komentarze Trumpa nazwał "przerażającymi". Dodał, że to oświadczenie "zagraża amerykańskiemu bezpieczeństwu narodowemu, stabilności na świecie i krajowej gospodarce".
Jak podkreśla BBC News, Trump jest faworytem, żeby ponownie zostać kandydatem Republikanów w tegorocznych wyborach prezydenckich w USA. Polityk od dawna krytycznie odnosi się do NATO. Uważa, że Sojusz stanowi nadmierne obciążenie finansowe dla Stanów Zjednoczonych.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.