Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa w rządzie PiS udzielił brutalnie szczerego wywiadu telewizji internetowej "Idź pod prąd". Polityk partii Jarosława Kaczyńskiego nie szczędził słów krytyki działaniom jego formacji zwłaszcza w kontekście rozgrywania sprawy z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na początku wywiadu Jan Krzysztof Ardanowski stwierdził, że nie chce być "totalną opozycją", bo ta droga nie przyczyniła się do poprawienia notowań jego partii.
– To jest głupie, to jest zabójcze i jednocześnie nieskuteczne, jeśli chodzi o odzyskanie w przyszłości władzy. Ja takiego kierunku nie akceptuję – powiedział telewizji "Idź pod prąd"były minister rolnictwa w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, a obecnie poseł tej partii.
Uważa, że jego formacja powinna pogodzić się z utratą władzy, bo ona "nie wygrała wyborów", a czasy jej rządów były trudnym okresem.
Ardanowski: Trzeba stanąć w prawdzie
– Trzeba stanąć w prawdzie i rozliczyć się z tego co było (...). Jeżeli nie staniemy w prawdzie i nie przedstawimy nowych pomysłów, to będziemy się osuwać w kierunku nieliczącej się, kilkunastoprocentowej partii, takiej trochę geriatryczno-kanapowej – podkreślił i dodał ironicznie.
– Nie będę pouczał kierownictwa, jemu się wydaje, że wie wszystko najlepiej.
W dalszej części wywiadu Ardanowski jeszcze bardziej się nakręcił. Wyznał, że w drugiej kadencji PiS ludzie ideowi zostali przyćmieni przez "tłuste koty", "cwaniaków" i "kombinatorów", którzy kpili z polityków chcących realnych zmian.
– Zwolennicy Kamińskiego mówią, że to jest bojownik walczący przeciwko korupcji, który naraził się różnym środowiskom, grupom przestępczym i z tego powodu jest przez obecną władzę tępiony. Ci, którzy nie zgadzają się z taką tezą mówią z kolei, że on został ukarany nie za walkę z korupcją, tylko za konkretne wydarzenie związane z atakiem na Leppera i próbą wmanewrowanie Leppera w łapówkę – stwierdził Ardanowski, który podczas wybuchu afery gruntowej był podsekretarzem stanu w resorcie rolnictwa kierowanym przez Andrzeja Leppera.
– Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że nie było nigdy w Ministerstwie Rolnictwa działań, które wskazywałyby na to, że Lepper były skłonny brać łapówki za odrolnienie. Odrolnieniem przez dłuższy czas zajmował się Henryk Kowalczyk, a Lepper wprost powiedział: Nie chcę brać udziału przy odrolnieniu gruntów – zrelacjonował Ardanowski.
Jego zdaniem "nie było żadnych przesłanek, które by sugerowały, że Andrzej Lepper mógłby być skłonny do wzięcia łapówki" i ostro skomentował sprawę Kamińskiego oraz Wąsika.
– Kamiński i Wąsik - jako ówcześni szefowie CBA - zostali ukarani za sfabrykowanie nieprawdziwych materiałów, podrabianie dokumentów, pieczątek, podpisów. Wymyślenie i próbę tworzenia afery, która miała pogrążyć Leppera - a w sensie politycznym - miała być próbą przejęcia posłów i elektoratu Samoobrony – uważa poseł PiS.
Oni patrzyli tylko gdzie jeszcze co zachachmęcić, gdzie do jakiego koryta się dostać, gdzie w krótkim czasie zarobić miliony, śmiejąc się również z PiS. O tym też trzeba mówić.