W środę komisja śledcza ws. zbadania wyborów kopertowych przesłuchała byłą marszałkinię Sejmu Elżbietę Witek. Polityczka PiS nie bardzo chciała jednak mówić o tym pomyśle PiS. "Elżbieta Witek jest jeszcze lepsza niż Artur Soboń. Przed zadaniem pytania odpowiada "NIE" – skwitował jej zeznania szef komisji Dariusz Joński.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Witek przed komisją śledczą ws. wyborów kopertowych. Nie chciała za bardzo mówić
Elżbieta Witek (PiS) przekazała, że "nie pamięta, od kogo dowiedziałam się o tym pomyśle". Tłumaczyła też, że "tempo procedowania ustawy o wyborach korespondencyjnych miał związek z kalendarzem wyborczym".
– To, co mną kierowało to zobowiązanie wynikające Konstytucji. Nie ma w Konstytucji RP jakiegokolwiek przepisu, który pozwalałby mi w jakikolwiek sposób zmieniać terminy – wskazała.
Przekazała też, że nie pamięta, jaka była opinia Jarosława Kaczyńskiego w sprawie wyborów korespondencyjnych. Miał on również nie nalegać na ich przeprowadzenie.
– Uważałam, że wybory kopertowe to była jedyna możliwość, aby w dobie pandemii COVID-19 zorganizować wybory w konstytucyjnym terminie – przekonywała. Nie była w stanie powiedzieć, jak wyglądało planowanie wyborów korespondencyjnych.
Nie umiała też opowiedzieć, jak w to zaangażowana była Poczta Polska. – Nie leżało to w zakresie moich obowiązków, nie interesowałam się tym, jak to przebiega, tym się zajmował rząd – mówiła.
Jej dość lakoniczne zeznania wywołały liczne komentarze. "To musi być przykre – być Marszałkiem (marszałkinią) Sejmu RP i pozostawać całkowicie poza procesem podejmowania decyzji. Z dzisiejszych zeznań wynika, że praca Pani Elżbiety Witek bardziej przypominała prowadzenie sekretariatu partii a nie Sejmu. Niby też na "s" ale różnica kolosalna" – napisał w serwisie X Dariusz Joński, który pełni funkcję przewodniczącego komisji.
A w kolejnym wpisie dodał: "Elżbieta Witek jest jeszcze lepsza niż Artur Soboń. Przed zadaniem pytania odpowiada "NIE".
Już kilka osób zostało przesłuchanych przez tę komisję, w tym m.in. były wicepremier i były szef MAP Jacek Sasin. Nawet on był bardziej rozmowny niż Witek. – Posiadłem informację, że on (Adam Bielan-red.) tego typu ideę przedstawił, odnosząc się do już obowiązującej ustawy z 31 marca i do wydarzeń, które miały miejsce za granicą– przekazał pod koniec stycznia. Zastrzegł, że on tego nie usłyszał od niego osobiście.
Nawet Sasin był dużo bardziej rozmowny przed komisją
Poinformował również, że z jego wiedzy wynika, że "drukiem kart zajmowała się Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych". – Szczegółów podać nie mogę, bo ta instytucja nie podlegała ministrowi aktywów państwowych – wskazał.
Sasin oświadczył, że druk kart wyborczych na potrzeby tych wyborów rozpoczął się na podstawie decyzji ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego.
Były szef MAP upierał się też, że "niewybranie prezydenta sparaliżowałoby proces stanowienia prawa". Padło też pytanie o koszty wyborów kopertowych. Sasin przekazał, iż było to około 65 mln złotych.
Co istotne, organizacja tzw. wyborów kopertowych odbyła się nielegalnie. Jak informowaliśmy już nie raz w naTemat, instytucje zaangażowane w te "wybory" wielokrotnie złamały prawo – to wnioski, które wypunktowała w swoim raporcie końcowym Najwyższa Izba Kontroli. Jednak Sasin stwierdził, że on ma "ograniczone zaufanie do raportów NIK-u".
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.