Ledwie nowy papież pojawił się w oknie Bazyliki Świętego Piotra już pojawiły się komentarze na temat jego charyzmy i osobowości. Po pierwszych jego słowach i gestach próbowano ocenić, czy nowo wybrana głowa Kościoła to silny lider, czy skromny i wycofany duchowny. Szczególnie, że wybór dokonany przez konklawe był sporym zaskoczeniem, a osoba nowego papieża nie była wcześniej powszechnie znana. Zadziałała więc zasada pierwszego wrażenia. Dlaczego tak chętnie i łatwo z niej korzystamy?
- Bracia i siostry! Dobry wieczór! - takimi słowami przywitał się papież Franciszek ze swoimi wiernymi. W jego gestach i zachowaniu dało się wyczuć zagubienie i przejęcie sytuacją. Na balkon Bazyliki Świętego Piotra wszedł powolnym krokiem, a czekających na niego wiernych pozdrowił powściągliwym gestem. Trudno było zauważyć uśmiech na jego twarzy czy nadmierną gestykulację.
W mediach i na portalach społecznościowych natychmiast pojawiły się komentarze odnoszące się do zachowania nowej głowy Kościoła. Na podstawie kilku gestów, czy wypowiedzianych później słów zaczęto snuć teorie na temat jego charakteru i usposobienia. Kilkadziesiąt pierwszych sekund miało dać obraz całej jego osobowości i pozwolić ocenić, czy nowy papież obdarzony jest charyzmą. Zadziałał bowiem mechanizm pierwszego wrażenia. - Na pierwszy rzut oka papież nie grzeszy charyzmą - napisała na Twitterze Kamila Biedrzycka-Osica, dziennikarka TVP Info. - Nowy papież na początku trochę niemrawy, bez charyzmy, ale potem już się rozkręcił - skomentował dziennikarz Kacper Kwiatkowski. Falę komentarzy wywołał też wiek nowej głowy Kościoła. - Chciałam kogoś młodszego - napisała na Facebooku użytkowniczka Daria.
Tego typu komentarze są tym bardziej uzasadnione, że o pochodzącym z Argentyny kardynale Jorge Bergoglio, wierni spoza Ameryki Południowej wiedzieli do tej pory niewiele. Media i komentatorzy zastanawiają się, jaki będzie Kościół pod jego przywództwem. Gdyby nowego papieża oceniać na podstawie pierwszych kilkudziesięciu sekund, perspektywa dla Kościoła nie byłaby zbyt obiecująca.
Okazuje się bowiem, że przy pierwszym zetknięciu się z kimś do tej pory nieznanym nieświadomie stajemy się zakładnikami wrażenia, jakie taka osoba na nas wywoła. Pierwsze wrażenie jest bowiem odruchem instynktownym. Jest to mechanizm dosyć złudny i często niebezpieczny. Poznajemy nową osobę, mówimy "dzień dobry", podajemy rękę. Na podstawie tych drobnych gestów, wykonanych w bardzo krótkim czasie, otoczenie wyrabia sobie o nas zdanie, które zmienić jest później bardzo trudno.
Ono często decyduje, w jaki sposób stajemy się społecznie postrzegani. Determinuje naszą pozycję w środowisku, do którego wchodzimy. Pierwsze wrażenie wywieramy przed pracodawcami na rozmowie kwalifikacyjnej czy przed nowo poznanymi kolegami z firmy. Wywieramy je w końcu w relacjach męsko-damskich. Nieopatrzny gest czy słowo może postawić nas w nieodpowiednim świetle i czasem zaważyć na naszej przyszłości.
Decydują sekundy
Chociaż pojęcie pierwszego wrażenia nie jest terminem naukowym, w psychologii funkcjonuje bardzo często, a naukowcy zajmujący się tą nauką, poświęcają mu wiele uwagi. - Pojawia się bardzo szybko, w przeciągu kilku sekund od pierwszego kontaktu z nowo poznaną osobą - tłumaczy prof. Zbigniew Nęcki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Według niego taki mechanizm odwołuje się do funkcjonujących w nas stereotypów dotyczących innych osób. Otaczających nas ludzi, w pierwszym odruchu oceniamy po wyglądzie fizycznym oraz wykonywanej przez nich gestykulacji. Ubranie, które ma na sobie nowo poznany człowiek może wzbudzić autorytet, a mowa ciała świadczyć o opanowaniu bądź też problemach z nerwowością. Często stajemy się zakładnikami takiego postrzegania otaczających nas ludzi i wbudowanych kulturowo schematów - Widzimy kogoś w okularach i po tym stwierdzamy, że jest on inteligentny, bo pewnie dużo czyta - mówi prof. Nęcki.
Czasy w których żyjemy nabrały tempa. Wszystko dzieje się błyskawicznie i wymaga często natychmiastowych reakcji i automatycznego wyrabiania sobie zdania w wielu kwestiach. Nowe technologie potęgują takie zachowania. Komentarze na temat osób publicznych spływają natychmiastowo. Twitter czy Facebook po wyborze nowego papieża do czerwoności rozgrzał się opiniami i wrażeniami na temat decyzji podjętej przez konklawe. Papieża Franciszka tak naprawdę jeszcze nie znamy, jednak wielu z nas na podstawie krótkiego, telewizyjnego kontaktu wyrobiło sobie opinie na temat jego osobowości. Zbigniew Nęcki przypomina, że mechanizm pierwszego wrażenia, choć wbudowany z naszą świadomość, często prowadzi nas do błędnych wniosków i skłania do niesprawiedliwych ocen.
Uśmiech dobry na wszystko
Psycholog Leszek Mellibruda przekonuje, że jest to jednak odruch atawistyczny i nieunikniony. Silniej lub słabiej kierujemy się nim wszyscy, nawet jeśli próbujemy się tego wystrzegać. - Tego typu zachowanie w niemieckiej kulturze nazywane jest "diagnozą uliczną". W ciągu tych kilku sekund skanujemy nowo poznaną osobę i usiłujemy ją zaszeregować, podporządkować naszym wyobrażeniom - tłumaczy psycholog. Spostrzeżenia z takiego spotkania wpływają później na dalszy kształt relacji. Po wrażeniu, jakiego nabierzemy w trakcie pierwszego kontaktu oceniamy, czy pozwolimy nowo poznanej osobie się zbliżyć i zacieśnić z nią znajomość, czy też przyjmiemy do niej dystans.
Psycholog nie jest zdziwiony reakcjami, jakie po pierwszym kontakcie z wiernymi wywarł papież Franciszek. Przypomina, że nie miał on łatwego zadania. Musiał się on bowiem zmierzyć z wyśrubowanymi wymaganiami i lawiną rozbudzonych emocji. Od osoby obejmującej funkcję głowy Kościoła oczekuje się nadzwyczajnej charyzmy i niemal nadprzyrodzonej iskry. - Oczekujemy, że papież powinien być wyjątkową osobowością. Ludzie chcą go wręcz ubierać w aureolę - mówi. Tymczasem Franciszek zaprezentował dystans i wyczuwalne zdenerwowanie. Nie uśmiechał się, a gest pozdrowienia, jaki wykonał był bardzo nieśmiały i powściągliwy. Zdjęcie nowego papieża pozdrawiającego wiernych jedną ręką w wielu mediach natychmiast zestawiono z wizerunkiem Jana Pawła II, który podobny gest wykonał w bardzo otwarty i ekspresyjny sposób. - Takie zachowanie kłóci się nieco z naszym wyobrażeniem południowego temperamentu. Moglibyśmy oczekiwać, że pochodzący z Argentyny papież będzie obdarzony latynoską spontanicznością i energią - zaznacza Mellibruda.
Na szczęście, także dla nowo wybranego papieża mechanizm pierwszego wrażenia nie jest jedynym procesem psychologicznym, jakiemu podlegamy. Po nim następuje bowiem drugie, a później trzecie wrażenie. One dopiero weryfikują nasze prawdziwe cechy i osobowościowe predyspozycje. Mówią o nas więcej prawdy niż pobieżne oceny na podstawie gestów i wyglądu. Psychologowie mówią wręcz o wiązce wrażeń. Przekonują też, że wobec tego mechanizmu nie musimy pozostawać bezwolni i jesteśmy w stanie go kształtować. Podstawą jest bowiem uśmiech, który z miejsca buduje przychylność i otwiera wszystkie drzwi. Zdenerwowanie i brak opanowania w gestach tworzą tymczasem dystans i napięcie. Otoczenie nie przyjmuje tych cech dobrze, gdyż ludzie podświadomie stronią od kłopotów, unikają napięcia i złych emocji. Takie zachowania można ćwiczyć i kontrolować. Jednak od efektu pierwszego wrażenia nie da się do końca uciec. - Można go zagłuszyć, ale ono i tak zadziała - dodaje Mellibruda.