Nie będzie podpisu Andrzeja Dudy pod nowelizacją ustawy o prawie farmaceutycznym. Ta miała umożliwić Polkom korzystanie z tzw. pigułek "dzień po", czyli antykoncepcji awaryjnej.
Reklama.
Reklama.
Przypominamy, że Sejm przyjął dziś nowelizację ustawy, której wypadkową ma być między innymi ułatwienie dostępu do antykoncepcji awaryjnej. Jak to w polskim procesie legislacyjnym, ta musi ostatecznie uzyskać podpis prezydenta, by mogła zostać wprowadzona w życie.
Już wiadomo, że Andrzej Duda go jednak pod dokumentem nie złoży. Prezydent o swojej decyzji powiedział przy okazji wizyty w studiu "Gościa Wydarzeń" telewizji Polsat.
Duda zdecydował ws. pigułki dzień po. Nie podpisze
– Tu mowa o bombie hormonalnej – tak Duda skomentował antykoncepcję awaryjną w programie i przypomniał, że wcześniej domagał się nawet zmiany przepisów, które uniemożliwią korzystanie z solarium osobom poniżej 18. roku życia. A przecież dostęp do pigułki dzień po miałby dotyczyć już osób od 15. roku życia.
– Dzisiaj jest to pod kontrolą – skomentował dostępność pigułki i dodał, że nowa władza chce, by tej kontroli nie było.
Czytaj także:
Nowelizacja ustawy ws. dostępu do leków, w tym pigułki "dzień po"
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w czwartek Sejm zajął się sprawą tzw. pigułki "dzień po" bez recepty. Przypomnijmy, że Donald Tusk już w styczniu ogłosił, że zaproponuje zmianę ustawy tak, bypigułka "dzień po" była łatwiej dostępna dla Polek.
Sprawa wywoływała duży opór w Prawie i Sprawiedliwości, ale mimo tego udało się przyjąć ustawę, która potencjalnie przywraca możliwość zakupu tego leku bez recepty. Oczywiście jeśli uda się pod nią uzyskać podpis prezydenta, a jak już wiemy, zmiany ułatwiającej życie wielu kobietom, w tym wykluczonych ekonomicznie czy komunikacyjnie, na razie nie będzie.
Prezydent mówi, co kto ma wziąć odpowiedzialność za protesty rolników
W trakcie rozmowy prezydenta z Bogdanem Rymanowskim podjęte zostały także inne tematy, w tym protestów rolników, które od tygodni przetaczają się przez Polskę.
– To jest problem europejski i powinna go rozwiązać Komisja Europejska – powiedział Andrzej Duda, komentując sytuację w kraju oraz na granicy polsko–ukraińskiej
– To nie jest tylko nasz problem – zaznaczył Prezydent RP, pytany o obawy rolników przed zalewem żywności z Ukrainy. – Naszym problemem jest to, że mamy granicę Unii Europejskiej, jesteśmy pierwszym państwem, na nas Unia się zaczyna. W związku z tym te protesty odbywają się u nas.
To jednak nie jest do końca prawdą. Jak informowaliśmy w naTemat, manifestacje rolników z Polski są elementem szerszej skali buntu, do którego dochodzi na terenie także innych krajów członkowskich. Początek demonstracji miał miejsce we Francji, gdzie rolnicy zablokowali autostrady w proteście przeciwko rosnącym kosztom produkcji i niskim cenom skupu.
W Polsce traktory również pojawiły się na ulicach, a rolnicy domagali się zwiększenia wsparcia dla sektora rolniczego oraz uregulowania kwestii cen skupu produktów rolnych.
– Rolnicy w całej Europie zdają sobie sprawę, że pomimo istotnych różnic w poszczególnych krajach los rolników w całej Unii jest zagrożony z powodu nadgorliwej, zielonej polityki oraz braku zainteresowania czy wręcz pogardy dla rolników i zwykłych ludzi żyjących w społecznościach wiejskich – mówiła Sieta van Keimpema, sekretarz holenderskiej organizacji Farmers Defence Force i organizatorka protestów.