Kto dokonał brutalnego morderstwa rodziny z Gdańska? Wiele wskazuje na to, że powodem zbrodni były związki zamordowanego mężczyzny z handlarzami nielegalną bronią. Pewne tropy wskazują nawet, że mordercą mógł być zawodowy zabójca z zagranicy. Być może powiązany ze światem terroryzmu.
Od czwartku cała Polska żyje tajemniczym makabrycznym zabójstwem rodziny, do którego doszło w jednym z mieszkań na najbardziej prestiżowej w Gdańsku ulicy Długiej. Młode małżeństwo zastrzelono, a ich dziecko zamordowano silnym uderzeniem w głowę. Choć policja wciąż nie schwytała sprawców, już w czwartek spekulowano, iż do zbrodni mogło dojść na tle porachunków gangsterskich. W piątek w Gdańsku można było jednak usłyszeć plotki, iż trzydziestolatkowie i ich dziecko zginęli z rąk szaleńca, który dokonał na nich jakiegoś makabrycznego rytuału. Miało o tym świadczyć dziwne ułożenie ciał, które policjanci zauważyli po wkroczeniu do mieszkania.
Te rozważania w kierunku porachunków gangsterskich, które najprawdopodobniej miał ojciec zamordowanej rodziny ucięło odnalezienie w należącym do zamordowanych garażu amunicji do broni palnej. W piątek wieczorem pojawiły się tymczasem dalsze informacje w tej sprawie, z których wynika, że zamordowany mężczyzna najprawdopodobniej miał poważne zatargi z handlarzami bronią.
Być może rodzinę gdańszczan zamordowano właśnie dlatego, że w przyszłym tygodniu Adam K. miał stanąć przed sądem w związku z udaremnionym przez celników w roku 2011 przemytem elementów broni strzeleckiej do Stanów Zjednoczonych. Zamordowany nadał przesyłkę z nielegalną zawartością na adres mieszkającego w USA brata. Celnicy z Pruszcza Gdańskiego odkryli jednak przemyt, gdy przesyłka za ocean przeszła przez kontrolę aparatem rentgenowskim. Później zamordowany mieszkaniec Gdańska usłyszał prokuratorskie zarzuty.
Czy zginął wraz z żoną i dzieckiem, ponieważ wiedział zbyt wiele? Z ustaleń trójmiejskich dziennikarzy wynika, iż to mało prawdopodobne, ale policja ma już jednak pewność, że do okrutnej zbrodni doszło z rąk zawodowca. - Raczej może chodzić o rozliczenia związane z innymi transakcjami. On cały czas próbował działać w tej branży. Ta paczka, którą próbował wysłać do Stanów, to nie był po prostu handelek kolekcjonera. Raczej coś w rodzaju prezentacji: czy interesuje was taki sprzęt? Być może obiecał komuś coś, wziął pieniądze i nie wywiązał się. Albo dostarczył sprzęt, ale wadliwy - spekuluje informator trójmiejskiej "Gazety Wyborczej".
W Trójmieście mówią, że zabójca, który dostał zlecenie na zabójstwo Adama K., mógł przylecieć do Gdańska nawet z zagranicy. To może znacznie utrudnić schwytanie sprawcy, mimo iż okolica mieszkania przy Długiej jest naszpikowana obiektywami monitoringu miejskiego i kamerami przemysłowymi okolicznych instytucji i przedsiębiorstw. Szczególnie, że zawodowiec z pewnością wiedział, w jakich warunkach musi pracować. Prawdopodobnie dobrze wiedział też, dlaczego ułożyć zwłoki w charakterystyczny sposób, gdzie dorosłe ofiary leżały obok siebie, a zwłoki dziecka prostopadle do nich. Miał być to znak dla współpracowników Adama K., że ich może spotkać to samo.
Znany w Trójmieście dziennikarz śledczy Roman Daszyński twierdzi w swoim tekście, że do morderstwa na Długiej mogło dojść z motywów związanych ze światem terroryzmu. Jeśli Adam K. był dostawcą uzbrojenia dla grupy terrorystycznej, ktoś mógł chcieć pozbyć się świadka. Możliwe jednak także, że morderstwo zlecili wówczas jego konkurenci, którzy postanowili usunąć go z rynku.