"Rojst Millenium" rozgrywa się na przestrzeni paru epok. Jak udało się uzyskać tak realistyczny efekt, dzięki któremu widzowie mogą przenieść się duchem do pokazanych na ekranie czasów, opowiedziała nam charakteryzatorka serialu Mirela Zawiszewska.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Czym zajmuje się charakteryzatorka na planie serialu?
We wszystkich sezonach mieliśmy przyjemność kreowania świata i danej epoki. Tak naprawdę nie oddawaliśmy tego czasu 1:1 – nie bazowaliśmy na żadnych konkretnych osobach historycznych ani na czasie, który robiliśmy, ale kreowaliśmy nasz świat tak, jak my sobie wyobrażamy lata 90. czy 60. To było bardzo przyjemne, kreatywne zadanie.
My realizujemy tak naprawdę wizję reżysera, czyli to właśnie on nam mówi, jak on widzi ten świat, jak chce, żeby wyglądały postacie, a my do jego wizji się dostosowujemy i dajemy mu różne propozycje, które on później sam wybiera – jak kto ma wyglądać i jakie ma mieć cechy charakterystyczne.
W tym jest duża przyjemność pracy z Jankiem Holoubkiem, bo on ma zawsze ten świat wymyślony i dla nas to jest bardzo przyjemny czas, kiedy my możemy mu dać, to czego on potrzebuje i chce.
Czyli reżyser przychodzi już do was z konkretną wizją?
Tak, on wie, jak te postacie mają wyglądać i na próbach charakteryzacji, i przymiarkach kostiumów właśnie je tworzymy. Nie chodzi tylko o kreatywny proces, ale w trakcie nawiązuje się też relacje z aktorami.
Czy charakteryzatorka zajmuje się przede wszystkim fryzurą i makijażem?
Tak, ale również efektami specjalnymi i cechami charakterystycznymi. W tym projekcie mieliśmy akurat tak, że w retrospekcjach widzimy innych aktorów, którzy grają później jako starsi. Czasami to byli też po prostu inni aktorzy.
Musieliśmy znaleźć więc dla nich jakąś cechę wspólną, żeby widz wiedział, że np. Tomasz Schuchardt jest młodszą wersją Pana Janusza Gajosa albo że Filip Pławiak jest młodą wersją Pana Piotra Fronczewskiego.
W tym momencie muszę zapytać o nos Filipa Pławiaka. Jak udało się uzyskać tak realistyczny efekt?
To jest charakteryzacja, którą można też nazwać efektem specjalnym. Bardzo chcieliśmy, żeby byli do siebie jak najbardziej podobni.
To się udało.
Tak, szczególnie, jak popatrzy się na ich profile, które są takie same i ten nos właśnie zrobił dużą część roboty.
Jak został wykonany?
Zrobiłyśmy rzeźbę, bo na tym polega ta charakteryzacja, że najpierw trzeba narzeźbić nos, potem odlać go w silikonie i przykleić do twarzy aktora. To robiła Eliza Bergchauzen, która współpracowała z nami przy tym serialu i ona robi właśnie efekty specjalne do projektów, przy których pracujemy.
Ona też zajmowała się jeszcze jedną ciekawą postacią, czyli Muszyńską [wciela się w nią Ewelina Starejki - przyp. red.]. To było też trudne zadanie dla nas, bo to jest młoda aktorka, która gra starszą panią. Trzeba więc było zrobić postarzanie, które jednocześnie jest odmładzaniem, bo ona niby się botoksuje i bardzo dba o siebie.
To było dla nas duże wyzwanie, by zrobić z niej starą, a jednocześnie młodą, czy może bardziej – odmłodzoną.
Muszyńska w młodości bardzo przypomina swoją stylizacją Amy Winehouse za sprawą fryzury na "ul" czy sukienek w groszki. Jak wiadomo, Winehouse zawsze inspirowała się latami 60., ale czy dla was zmarła artystka też stanowiła jakiś punkt odniesienia?
Zupełnie nie, inspirowałyśmy się stylizacjami lat 60., ale nie żadną konkretną postacią.
Jak wygląda research w pracy charakteryzatorki?
Teraz jest totalny dostęp do wszystkich materiałów w internecie, więc wystarczy pooglądać sobie rzeczy, które są z tamtych lat – filmy, koncerty, gazety modowe.
Zawsze pomocą służy nam produkcja, która udostępnia nam różne materiały i my po zapoznaniu się z nimi wymyślamy swój świat kreowany za pośrednictwem tych inspiracji.
Czy przy którymś sezonie pracowało ci się lepiej lub gorzej, np. ze względu na sympatię do jakiejś epoki albo jakieś specyficzne wyzwania przy pracy?
W każdym sezonie mieliśmy jakieś wyzwanie, a do żadnej z tych epok nie jestem szczególnie przywiązana, chociaż te lata 60. były dla nas po prostu ciekawe i dobrze się przy nich bawiłyśmy. Może też dlatego, że to był też ciekawy wątek w historii tego serialu. Lata 40. to wojna, a lata 60. to hotel, Filip Pławiak z Konradem Elerykiem tworzyli cudowną parę kumpli w tym światku przestępczym. Bardzo przyjemnie było patrzeć na ten duet.
Myślę, że nie mam jednak takiego świata, który bardziej lubiłam. Przy tym się po prostu dobrze bawiłam.
Mirela Zawiszewska – polska charakteryzatorka, która pracowała na planie wszystkich sezonów "Rojsta", a także innych produkcji Jana Holoubka, jak "Doppelgänger. Sobowtór", "Wielka woda" czy "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy". Aktywna w zawodzie od 2007 roku.
Cały sezon "Rojsta Millenium" można już oglądać na Netfliksie.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.