O horrorze, który wydarzył się 25 lutego na Żurawiej pisaliśmy już w naTemat wielokrotnie. Teraz pojawiły się nowe, lecz nieoficjalne informacje w tej sprawie. Śledczy nie potwierdzają doniesień mediów, ale zgodnie z nimi w mieszkaniu Doriana S. (i jego dziewczyny) znaleziono książki o przestępcach seksualnych. Pojawiły się głosy, że mogła być to inspiracja do popełnienia zbrodni, ale śledczy przestrzegają przed takimi spekulacjami.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nieoficjalne informacje: niepokojące książki w domu Doriana S.
"Podczas przeszukania zajmowanego przez niego lokalu policjanci znaleźli i zabezpieczyli między innymi duży nóż kuchenny i kominiarkę użyte do popełnienia przestępstwa. Wiadomo już, że napastnik zrabował swojej ofierze dwa telefony komórkowe, kilka kart płatniczych oraz portfel" – informowała śródmiejska policja.
Dość szybko media zaczęły przekazywać informacje na temat tego, że w mieszkaniu Dorian S. trzymał książki na temat morderstw i gwałtów. Teraz Gazeta.pl podała nieoficjalnie, że znaleziono u niego jedną książkę na temat przestępców seksualnych.
Jak podaje portal, śledczy przestrzegają przed wyciąganiem pochopnych wniosków z tego faktu, ponieważ brak jakichkolwiek dowodów na to, że mężczyzna czerpał z niej inspiracje. Poza tym należy pamiętać, że treści true crime są dzisiaj bardzo popularne i wiele osób zasłuchuje się w podcastach na ten temat. – Może to mieć znaczenie, ale może nie mieć. Na razie tego nie wiemy – przekazali śledczy reporterom.
Świadkowie udawali, że nie widzą? "Było ciemno"
Jak już pisaliśmy w naTemat, są nagrania z miejsca zdarzenia, które pokazują, że w trakcie zbrodni obok przechodzili ludzie. Jak w rozmowie z "Faktem" powiedziała kobieta będąca w ich posiadaniu: "Są nagrania, gdzie widać dwie dziewczyny, które wtedy szły obok chodnikiem. Coś tam krzyczały, ale to nie powstrzymało napastnika. Potem szła para chłopak z dziewczyną, ale oni też przeszli i nie zareagowali".
Osoba znająca szczegóły śledztwa przekazała portalowi, by nie dopatrywać się winy w świadkach, bo ludzie ci mogli wcale nie widzieć tej sytuacji.
– Trudno szukać sensacji i dopatrywać się znieczulicy. Kobieta najprawdopodobniej była już nieprzytomna, poza tym było ciemno – powiedziała.
Przypomnijmy, że gdy po Doriana S. przyszła policja, ten był zdziwiony takim obrotem spraw. W szoku była również jego dziewczyna, bo okazało się, że 23-latek w mieszkaniu na ulicy Rakowieckiej mieszkał z partnerką.
Dziennikarze "Super Expressu" dotarli do sąsiadów pary i zapytali o to, jak Dorian S. zachowywał się na co dzień. Sąsiedzi powiedzieli wprost, że w mieszkaniu Doriana i jego dziewczyny "nigdy nie było spokojnie".
– Awantury i kłótnie w mieszkaniu zaczęły się dopiero w momencie, kiedy poznała tego chłopaka. Codziennie słyszałam krzyki − przekazała reporterom sąsiadka. Dodała również, że była w domu w czasie zatrzymania Doriana S. przez policję.
− Słyszałam ze swojego mieszkania krzyki na patio: „na glebę, kładź się na glebę” − opowiadała dalej. Chwilę po tych słowach zauważyła wyprowadzanego, zakutego w kajdanki Doriana.
Aktualnie Dorian S. przebywa w areszcie, gdzie spędzi w sumie trzy miesiące. Poinformował o tym rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Szymon Banna w rozmowie z naTemat.