Ojciec Doriana S., który brutalnie zgwałcił w centrum Warszawy 25-letnią Lizę, nie chce rozmawiać z mediami. Na Facebooku zamieścił jednak krótki wpis, w którym odniósł się do sprawy. Z dziennikarzami zgodziła się porozmawiać partnerka mężczyzny. – Czyn, którego dokonał Dorian, jest okrutny, ale przecież nie można wieszać psów na całej rodzinie – powiedziała.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Z partnerką ojca Doriana S. rozmawiali dziennikarze "Faktu". On sam odmówił rozmowy z mediami. Jak informowaliśmy w naTemat, w poniedziałek w mediach społecznościowych zamieścił wpis, w którym w kilku zdaniach odniósł się sprawy.
Rodzina 23-latka, który pod koniec lutego zgwałcił w centrum Warszawy 25-letnią Lizę, mieszka w Myszkowie. Z ustaleń mediów wynika też, że podejrzany od września 2023 mieszkał w stolicy. – Czyn, którego dokonał Dorian, jest okrutny, ale przecież nie można wieszać psów na całej rodzinie – powiedziała kobieta dziennikarzom "Faktu".
Bliscy Doriana S. zabrali głos. Partnerka jego ojca ma jeden apel
– Dla nas to też jest wielka tragedia,musimy się mierzyć z ogromnym hejtem ze strony ludzi. Na każdym kroku, gdzie się tylko stanie, słyszymy, że on jest potworem. Dlatego ojciec Doriana zdecydował, że napisze kilka słów w internecie – dodała partnerka ojca Doriana S.
Przyznała, że 23-latek "na pewno poniesie konsekwencje swoich czynów, ale jednocześnie wystosowała apel, "by ludzie nie krzywdzili jej rodziny".
"Nie życzę nikomu tego, co nas spotkało, dla was jest to sensacją, dla nas jest to tragedią" – napisał we wspomnianym wpisieojciec Doriana S.
I dalej oświadczył: "Proszę, dajcie spokój, bo ten cały hejt z człowieczeństwem nie ma nic wspólnego, a wasza nienawiść to tylko wizytówka, jakimi jesteście ludźmi".
W dalszej części napisał, że "oddałby swoje życie tej dziewczynie, gdyby mógł". "I chcę wam powiedzieć, że nie zostawiamy Doriana, bo jaki rodzić w potrzebie zostawia własne dziecko, dla was jest bestią, ale dla mnie synem i jak pomyślę, co zrobił, i że całe życie będzie za kratami, nie przyjmuję tego do głowy" – czytamy.
To o Dorianie S. powiedzieli jego dawny kolega i była partnerka
Dziennikarzowi programu "Uwaga!"TVN udało się z kolei porozmawiać z kolegą Doriana S. z czasów szkolnych. Mężczyzna uważa, że "mógł on ukrywać swoją drugą twarz".
– To nie jest normalna osoba. Kiedyś mu pożyczyłem pieniądze i okazało się, że on to potrzebował, żeby poćpać. Lubił się zabawić – powiedział. – On nigdy nie wydawał się człowiekiem agresywnym, bardziej takim przyjacielskim. Ale wydaje mi się, że to była taka kwestia, że jak miał jakąś korzyść, to nie pokazywał tego, jaki jest naprawdę – dodał.
TVN ustalił ponadto, iż "partnerka 23-latka zeznała, że jej chłopak był spokojnym człowiekiem, ale kiedy się kłócili, potrafił być porywczy". Po zgwałceniu 25-letniej Lizy, kiedy wrócił do domu, powiedział jej, że "zrobił coś strasznego, a potem, że z kimś się pobił na ulicy".
Na razie Dorian S. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa, gwałtu i rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Zarzuty mogą się jednak zmienić. Prokuratura Okręgowa w Warszawie czeka na wyniki sekcji zwłok, która wykaże, co było przyczyną śmierci Lizy. Wówczas śledczy zdecydują, czy rozszerzyć zarzuty dla sprawcy.