Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zabezpieczają materiał dowodowy w sprawie połączenia Orlenu z Grupą Lotos – przekazała prokuratura. Agenci weszli do biur państwowego giganta w Płocku, Warszawie i Gdańsku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Funkcjonariusze ABWprowadzą działania na polecenie Prokuratury Okręgowej w Płocku. Zastępczyni prokuratora okręgowego, Monika Mieczykowska, poinformowała, że przeszukania w kliku biurach Orlenu dotyczą fuzji państwowego koncernu z Lotosem.
– W biurach Orlenu w Płocku i w Warszawie, a także na terenie Gdańska funkcjonariusze ABW prowadzą w środę czynności związane z zabezpieczaniem materiału dowodowego. Przeszukania dotyczą wszystkich dokumentów, które związane są z fuzją Orlenu i Grupy Lotos – przekazała prok. Mieczykowska, cytowana przez TVN24.
ABW weszła do biur Orlenu. Wielka akcja w kilku miastach naraz
Jak przypomina stacja, postanowienie o rozpoczęciu śledztwa ws. połączenia Orlenu z Grupą Lotos płocka prokuratura wydała 22 stycznia. Wcześniej przez rok trwało postępowanie sprawdzające, które wszczęto po zawiadomieniach złożonych między innymi przez polityków Koalicji Obywatelskiej.
Śledczy z Płocka sprawdzają między innymi, czy doszło do przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez członków zarządu Orlenu oraz innych osób zajmujących się sprawami majątkowymi spółki. Chodzi o negocjacje, ustalanie warunków, a finalnie podpisanie umów ws. połączenia Orlenu z Grupą Lotos.
W efekcie podpisano kolejne umowy związane ze zbyciem 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańsk na rzecz Saudi Aramco, co z kolei miało doprowadzić do wyrządzenia szkody państwowej spółce "w kwocie nie mniejszej niż 4 mld zł". W tym przypadku postępowanie obejmuje okres od początku 2018 roku do 30 listopada 2022.
Kontrowersje w sprawie fuzji Lotosu z Orlenem
W całej sprawie chodzi o to, że aktywa Lotosu miały być sprzedane dużo poniżej wartości i oddano za dużo kontroli w ręce saudyjskiego giganta Saudi Aramco. Przypomnijmy przy okazji, że na początku lutego szef Najwyższej Izby Kontroli, Marian Banaś, skomentował tę sprawę na antenie TVP Info. – Zaniżenie ceny Lotosu to prawie 5 mld zł – powiedział Banaś.
– Ze względu na brak właściwego nadzoru i kontroli nad transakcją w Lotosie nasi kontrolerzy przygotowują zawiadomienie do prokuratury – zapowiedział szef NIK i dodał: – Mam nadzieję, że po zmianach w fotelu prezesa (wtedy jeszcze prezesem Orlenu był Daniel Obajtek – red.) nasi kontrolerzy będą mogli wejść do Orlenu i dobadać sprawę połączenia z Lotosem.
Wcześniej prezes NIK wypowiadał się w podobnym tonie. – Jednoznacznie wynika, że takie zaniżenie miało miejsce. Nie zostaliśmy wpuszczeni do Orlenu na kontrolę. Dopiero po tym będziemy mogli stwierdzić, jak to miało miejsce – powiedział.
Zdaniem NIK fuzja Orlenu i Lotosu wywołała "istotne ryzyka" dla bezpieczeństwa paliwowego Polski. "Aramco uzyskało dodatkowe korzyści i uprawnienia, w tym prawo weta wobec kluczowych decyzji strategicznych w zakresie zarządzania spółką Rafineria Gdańska sp. z o.o. (...) Skarb Państwa stracił wpływ na ok. 20% rynku produktów rafineryjnych wytwarzanych w Polsce – wskazała w raporcie NIK.
Orlen utrzymywał do tej pory, że ustalenia NIK są bezwartościowe, a "raport zawiera błędy i posługuje się danymi, niemającymi nic wspólnego ze stanem faktycznym" – tak stwierdził Jan Szewczak, były już członek zarządu spółki.
Do sprawy na platformie X odniósł się wtedy także były minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
"Raport NIK na temat fuzji Orlenu i Lotosu jest materiałem nierzetelnym i przekłamanym. Dane użyte w nim są wybiórcze, fragmentaryczne i zostały wybrane pod z góry upatrzoną polityczną tezę. Wiąże się to z zaangażowaniem politycznym prezesa Mariana Banasia, który obiecywał nowej władzy 'prezenty' mające uderzać w poprzedników – napisał na początku lutego były wicepremier z PiS.