Hołownia zmienia zdanie ws. aborcji, padł termin. "Wszystko jest możliwe"
Nina Nowakowska
07 marca 2024, 11:21·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 marca 2024, 11:21
Według Szymona Hołowni "jeżeli wszystkie te projekty (w sprawie liberalizacji aborcji - red.) wylądowałyby w koszu i zostalibyśmy z niczym, to byłaby fatalna sytuacja". Marszałkowi Sejmu zależy, aby wszystkie projekty trafiły do drugiego czytania i zapewne pod wpływem ostrej krytyki zmienił zdanie i już teraz nie wyklucza, że będą procedowane wcześniej niż 11 kwietnia.
Reklama.
Reklama.
We wtorek marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że Sejm zajmie się projektami liberalizującymi prawo aborcyjne dopiero po 11 kwietnia, a nie na bieżących obradach. Decyzja jednego z liderów Trzeciej Drogi spotkała się z falą krytyki ze strony środowisk kobiecych i Lewicy. Zaledwie dwa dni później w sprawie projektów aborcyjnych nastąpił "niepodziewany" zwrot akcji.
Hołownia zmienia zdanie ws. aborcji
– To jest taki temat, który zawsze, niezależnie od tego, kiedy będzie procedowany, będzie budził gorące emocje polityczne. Oczywiście zachowanie Lewicy jest konfrontacyjne, bardzo agresywne. Rozumiem, że to forma wyrażania poglądów i przekonań, ja mam trochę inną, rozumiem, że każdy może mieć swoją. Rozumiem, że paniom szczerze zależy na tym, o co walczą – powiedział Hołownia podczas spotkania z dziennikarzami.
– Moim celem było zwiększenie prawdopodobieństwa, a nie zmniejszenie, chowanie czegokolwiek. Zwiększenie choćby o pięć głosów prawdopodobieństwa, że wszystkie te projekty nie zostaną odrzucone w pierwszym czytaniu. Dostaliśmy wczoraj deklarację Lewicy, która do tej pory bardzo często w mediach mówiła, że zagłosuje za odrzuceniem projektu Trzeciej Drogi. Wczoraj pani Żukowska powiedziała, że poprą wszystkie projekty. To uzysk z tej decyzji – wyjaśnił szef Polski 2050.
"Wszystko jest możliwe"
Jak zaznaczył marszałek Sejmu, rozmowy są w toku i... "wszystko jest możliwe". Równocześnie polityk stwierdził, że "wszystko wymaga długich politycznych rozmów, uzgodnień". – Chcę doprowadzić do sytuacji, w której wszystkie te projekty przejdą do drugiego czytania w komisji nadzwyczajnej – deklarował.
– Rozumiem, że ktoś może nie rozumieć tych politycznych kalkulacji, gier. Ludzie są zniecierpliwieni, ja to wszystko rozumiem. Jeżeli wszystkie te projekty wylądowałyby w koszu i zostalibyśmy z niczym, to byłaby fatalna sytuacja. Trzeba zrobić wszystko, dać sobie choćby tych parę tygodni na zwiększenie tego prawdopodobieństwa. Jeśli to prawdopodobieństwo zwiększy się wcześniej, to zrobimy to wcześniej. Jeśli okaże się, że jest postęp w tej sprawie, to nie będziemy zwlekać – komentował.
– Deklaracja Lewicy jest bardzo jasna, jest deklaracja naszego klubu Polski 2050. (...) Wiem od Koalicji Obywatelskiej, że wszystkie projekty poprze. PSL dyskutuje we własnym gronie, to jest środowisko dużo bardziej konserwatywne niż my. Nigdy tego nie ukrywali, zawsze mówili, że są dużo bardziej konserwatywni, jeśli chodzi o różnego rodzaju taktyczne głosowania w Sejmie – podsumował lider Polski 2050.
Co czeka w sejmowej zamrażarce?
Decyzja o odłożeniu procedowania projektów ws. aborcji na "po wyborach", zapadła na spotkaniu prezydium Sejmu. Projekty mogły być czytane już na obecnym posiedzeniu, za czym optowali Włodzimierz Czarzasty, Monika Wielichowska i Dorota Niedziela.
Przeciw byli Szymon Hołownia, Piotr Zgorzelski i Krzysztof Bosak, więc ostateczna decyzja pozostała w rękach marszałka. Hołownia zdecydował o zamrożeniu projektów ustaw do posiedzenia po pierwszej turze wyborów samorządowych.
Tym sposobem do sejmowej zamrażarki trafiły cztery projekty ustaw. Dwa zaproponowała Lewica, która chce nie tylko legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży, ale też dekryminalizacji w przypadku osób, które pomagają w usunięciu ciąży. Koalicja Obywatelska zaproponowała projekt legalizacji aborcji do 12. tygodnia ciąży, czyli zgodnie z zapowiedziami kampanijnymi Donalda Tuska, a Trzecia Droga optuje za powrotem tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 r.