Poseł Polski 2050 Adam Gomoła miał "handlować" miejscem na liście wyborczej, co ujawniła jedna z lokalnych gazet z Opola. Sprawa ta wywołała burzliwą reakcję Janusza Kowalskiego z Suwerennej Polski podczas czwartkowej debaty sejmowej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Szanowny panie marszałku, wnoszę wniosek, aby pan marszałek Szymon Hołownia w trybie pilnym wyjaśnił aferę korupcyjną, która została kilkadziesiąt minut temu ujawniona przez "Nową Trybunę Opolską" – zaczął swoje wystąpienia w Sejmie Janusz Kowalski. W ręce miał fragment tej gazety.
Awantura w Sejmie. Kowalski grzmiał ws. afery wokół najmłodszego posła
I dalej kontynuował: – Poseł z pana ugrupowania pan Adam Gomoła oczekiwał wpłacenia 20 tys. złotych na prywatną firmę w zamian za miejsce wyborcze na liście samorządowej. Chcemy wiedzieć, jak finansowana jest Polska 2050. To jest sprawa dla CBA. Panie marszałku, czy wyrzucił pan Adama Gomołę już z pana klubu?
Następnie zażądał pełnej informacji, jak finansowana jest Polska 2050. – Nie ma zgody na to, aby było takie działanie, jak tego człowieka. Nie ma zgody na to, aby ten człowiek był w życiu publicznym – grzmiał Kowalski.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia odpowiedział mu, że cieszy się, że Kowalski chce się dowiedzieć, jak finansowana jest Polska 2050. – Może się pan tego dowiedzieć ze sprawozdań finansowych, które zamieszczane są na stronie PKW – przekazał szef Polska 2050.
O co chodzi z aferą wokół posła Polska 2050?
Ustalenia "Nowej Trybuny Opolskiej" związane są z rozmową, która miała mieć miejsce w połowie lutego 2024 roku. Wynika z niej, że "jedynka" na liście partii kosztować 20 tys. zł i miała to być kwota wpłacana na konto prywatnej firmy szefowej sztabu wyborczego, 22-letniej Barbary Łabędzkiej.
"Aby uzasadnić wpłatę, przygotowano umowę, która zakładała świadczenie usług konsultingowych w zakresie wizerunku, w tym "przygotowanie raportów na temat efektów przeprowadzonych działań" – czytamy w artykule.
Portal pisze jednak, że taka wpłata nie miała jednak miejsca, gdyż kandydat, który otrzymał propozycję, nie zrobił tego. Gomoła miał mimo wszystko przekonywać "to nie jest nic dziwnego (...) Myśmy jako kandydaci w wyborach parlamentarnych też takich dużo umów podpisywali".
– Ja mam rodzinę. Ja nigdy takich rzeczy nie robiłem. Chcę, żeby to było wszystko po prostu przejrzyste i czyste – tak miał z kolei tłumaczyć się kandydat w rozmowie z Gomołą.
– To polityka przyszła do mnie. Szymon Hołownia mnie zainspirował. Ale to też kwestia tego, że widziałem, że ten system działa źle i jeszcze się betonuje. Miałem poczucie, że to ostatnie wybory, kiedy jest jeszcze realny wybór. Albo zmienimy Polskę na taki kraj, w którym jest respektowana umowa społeczna, a elita nie stoi ponad prawem, albo
się stąd wyprowadzam i szukam szczęścia gdzieś indziej – stwierdził w tym wywiadzie.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.