Wkurzony mecenas Kaszewiak wyszedł ze studia "Sprawy dla reportera". Starł się z Jaworowicz
redakcja naTemat
08 marca 2024, 15:03·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 marca 2024, 15:03
"Sprawa dla reportera" przyzwyczaiła widzów do dram i kłótni. Nie inaczej było w ostatnim odcinku kultowego programu TVP. Tym razem mecenas Piotr Kaszewiak tak się zagotował, że opuścił studio. "Proszę wyciąć mnie z całej audycji" – stwierdził. Wszystko przez spięcie z Elżbietą Jaworowicz.
Reklama.
Reklama.
"Sprawa dla reportera" od blisko 40 lat gości na antenie Telewizji Polskiej. Wzbudza sporo emocji i kontrowersji, a z kultowego i poważanego programu interwencyjnego stała się w ostatnich latach istną skarbnicą memów, a czasem wręcz autoparodią. Nic nie wskazuje jednak na to, żeby skończyło się królowanie Elżbiety Jaworowicz.
Czytaj także:
Awantura w "Sprawie dla reportera". Piotr Kaszewiak wyszedł ze studia
W czwartkowym odcinku też nie zabrakło emocji. Jedną z bohaterek była matka, której nastoletnia córka wyprowadziła się z domu. Dziewczyna oskarżyła ją o przemoc i zamieszkała u swojej przyjaciółki. Obecnie sądową opiekę sprawuje nad nią matka koleżanki.
Kobieta walczy o odzyskanie dziecka. Twierdzi, że dziewczyna zakochała się w koleżance, a ona i jej rodzina zrobiły jej wodę z mózgu. Oskarża również nastolatki, że manipulują instytucjami i kłamią, aby być razem.
Jednak dokumenty, które zgromadzono w sprawie, są na niekorzyść matki. Według nich kobieta faktycznie stosowała przemoc wobec córki: miała ją bić, wyzywać i opluwać, nie dawać jej jedzenia, a nawet zamykać w garażu. Ta utrzymuje jednak, że to kłamstwo i że "podsuwano jej dokumenty, żeby podpisać, że się przyznaje".
Jednym z ekspertów w studiu był stały gość, mecenas Piotr Kaszewiak. Prawnik nie dowierzał matce, gdy ta twierdziła, że nie wiedziała, co podpisuje w dokumentach. Zarzucił jej również, że milczała o niektórych sytuacjach, w tym o przesłuchaniach jej córki z udziałem psychologa. Specjalista uznał, że dziecko faktycznie jest ofiarą przemocy.
Postawa Piotra Kaszewiaka stała się zarzewiem spięcia z Elżbietą Jaworowicz, która była po stronie matki i wyznała, że ta "powierzyła jej lęk o dziecko". W pewnym momencie przerwała Kaszewiakowi.
– Panie mecenasie, przerywam panu. Pan powinien mieć doświadczenie, ponieważ dziewczynka była z rozbitego domu i miała do matki pretensje o ojca – powiedziała prowadząca "Sprawy dla reportera". Prawnik odbił piłeczkę. – Pani redaktor, czyli pani wie lepiej niż dokumenty w tej sprawie? – zapytał mecenas, na co Jaworowicz odpowiedziała: "Tak, wiem lepiej, ponieważ mam doświadczenie".
Na te słowa Piotr Kaszewiak zareagował błyskawicznie. Nie krył oburzenia. – To ja protestuję, proszę kontynuować audycję beze mnie. Podziękuję za udział, proszę wyciąć mnie z całej audycji – powiedział i wyszedł ze studia.
Nagrania kontynuowano bez eksperta prawnego, ale nie był to koniec emocji. Kaszewiak w pewnym momencie wrócił. Jak poinformował, połączył się telefonicznie z nastolatką, aby ta przedstawiła widzom własną wersję. To nie podobało się matce, która wyszła ze studia, zanim jeszcze nastolatka zaczęła mówić.
– Jestem szczęśliwa i spokojna u nowej rodziny. Nie jest taką rodziną, jak mama ją opisuje. Nie jestem w żadnym związku. Jesteśmy tylko koleżankami – powiedziała dziewczyna.