Do ataku na Leonida Wołkowa doszło w Wilnie. To tam, w pobliżu swojego domu, został zaatakowany współpracownik Aleksieja Nawalnego. Dodatkowo sprawcy użyli wobec niego gazu pieprzowego. Wcześniej wybito szybę w jego aucie. To już kolejny incydent w ostatnim czasie, w którym poszkodowana jest osoba sprzeciwiająca się reżimowi Władimira Putina.
Reklama.
Reklama.
"Leonid Wołkow, bliski współpracownik zmarłego niedawno rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, został zaatakowany w pobliżu swojego domu w Wilnie" – napisała 12 marca wieczorem rzeczniczka Aleksieja Nawalnego Kira Jarmusz.
Jak dodała, napastnicy wybili szybę w samochodzie Wołkowa, spryskali mu twarz gazem pieprzowym i zaczęli go bić młotkiem. "Rosyjski opozycjonista jest w domu i czeka na przyjazd karetki" – relacjonowała w serwisie X.
Na razie nie podano informacji, w jakim jest stanie, ale poinformowano, że trafił do szpitala.
W sieci pojawiły się także zdjęcia pobitego mężczyzny.
Władze Rosji nie biorą odpowiedzialności za śmierć polityka zwanego największym wrogiem Putina, ale przywódcy państw zachodnich w dużej mierze są zgodni, że został zamordowany i to właśnie na zlecenie rosyjskiego dyktatora.
Putin morduje politycznych przeciwników
Nawalny nie jest jedyną ofiarą reżimu, bo od dawna trwa proceder tępienia przeciwników rosyjskiego przywódcy. Jak podawaliśmy w naTemat, zamordowany na hiszpańskim parkingu podziemnym został ostatnio pilot, który dezerterował z wojny i oficjalnie przeciwstawił się wojnie z Rosją.
O ucieczce Maksima Kuzminowa śmigłowcem mówił cały świat. 13 lutego został znaleziony martwy z co najmniej pięcioma ranami postrzałowymi niedaleko Alicante. Gazeta "La Informacion" podała, że dwóch podejrzanych opuściło miejsce zdarzenia w pojeździe, który później został znaleziony spalony.
W "The Guardian" mogliśmy przeczytać z kolei, że początkowo myślano, iż znalezione ciało należy do ofiary jednego z gangów działającego na tym terenie, ale Reutersowi udało się ustalić, że Kuzminow prawdopodobnie żył pod innym nazwiskiem.
O tym, że niewygodni dla Putina ludzie, także bliscy współpracownicy, giną w bardziej lub mniej jasnych okolicznościach, pisaliśmy już zresztą w naTemat. A o tym, że Rosjanie są świadomi, że za przypadkami śmierci stoi reżim, mówił ekspert spraw wschodnich dr Albert Jawłowski z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Rosjanie, nawet ci, którzy milczą albo popierają władzę, mają świadomość, że ta władza stosuje przemoc i zabija. Moim zdaniem doskonale zdają sobie z tego sprawę. Podobnie jak z tego, że ludzie władzy kradną, są skorumpowani, mają bajeczne majątki, podczas kiedy oni sami ledwo wiążą koniec z końcem – tłumaczył.
– Pazerność rosyjskich urzędników, menadżerów koncernów, polityków, mundurowych i samego Putina nie jest żadną tajemnicą. Kanał na YouTube, na którym Fundacja Walki z Korupcją Aleksieja Nawalnego zamieszczała wyniki swoich śledztw, oglądały dziesiątki milionów ludzi. Problem polegał na tym, że mało kto podejmował jakiekolwiek działania. En masse ludzi może to gdzieś tam oburza, ale przemoc i nieuczciwość władzy uważa się tam w sumie za normę – dodał.