Duda odwiedził elektrownię w USA. Jedno słowo prezydenta rozbawiło internautów
Nina Nowakowska
14 marca 2024, 11:08·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 marca 2024, 11:08
Andrzej Duda kontynuuje wizytę w Stanach Zjednoczonych, w ramach której odwiedził m.in. elektrownię atomową im. Alvina W. Vogtle w Waynesboro. Prezydent był pod wrażeniem zabezpieczeń systemu reaktorów. Użył przy tym słowa, które – pod wpisem Kancelarii Prezydenta na X – rozbawiło niektórych internautów.
Reklama.
Reklama.
Trwa wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych. Po wtorkowych rozmowach z premierem Donaldem Tuskiem i prezydentem USAJoe Bidenemgłowa państwa udała się na wycieczkę śladami amerykańskiej infrastruktury energetycznej.
Duda pochwalił "wielopiętrowe" systemy ochronne elektrowni
Prezydent odwiedził elektrownię im. Alvina W. Vogtle w Waynesboro w stanie Georgia, w południowo-wschodniej części kraju. Znajduje się tu jeden z najnowocześniejszych na świecie reaktorów Westinghouse, których zabezpieczenia przeciwawaryjne stoją na najwyższym poziomie.
Wspomniane systemy ochronne wzbudziły niemały zachwyt w oczach prezydenta. Zachwalając amerykańskie zdobycze techniki, Duda użył określenia, które natychmiast wychwycili internauci. Było to słowo "wielopiętrowe".
– Widzieliśmy dziś, jak wyglądają zabezpieczenia elektrowni atomowej. Ze spokojem patrzymy na to. Bezpieczeństwo systemu jest wielopiętrowe – podsumował Andrzej Duda na konferencji prasowej.
Internauci znów śmieją się z prezydenta
Wypowiedź głowy państwa udostępniła w serwisie X Kancelaria Prezydenta i... lawina złośliwości ruszyła. Chodzi o to, że słowo "wielopiętrowe", delikatnie mówiąc, nie za bardzo pasuje do systemów zabezpieczeń elektrowni atomowej. Według słownika języka polskiego PWN może odnosić się np. do wielopoziomowego budynku albo drzewostanu i znaczy tyle, co "mający wiele pięter, wiele kondygnacji".
"Wielopiętrowe? To musiała być owocowa wizyta" – zadrwił jeden z użytkowników platformy.
"Na każdym piętrze budynku są przynajmniej jedne drzwi na kartę. Bezpieczeństwo wielopiętrowe" – zawtórował kolejny.
"Na przyszłość, po polsku tak powinno brzmieć "bezpieczeństwo systemu jest wielopoziomowe" – zasugerowała inna osoba. Podobnych sugestii było co najmniej kilka.
Czy Duda osiągnął swój cel w USA?
We wtorek (12.03) polscy przywódcy spotkali się z Joe Bidenem. Pierwszy Biały Domu opuścił prezydent, a następnie szef rządu, który zdradził mediom, o czym rozmawiał z amerykańskim prezydentem na zamkniętym spotkaniu. Jak podkreślił, "było przewidywalnie, ale osiągnął, co chciał".
– Deklaracja prezydenta Bidena była wczoraj dość jasna. W jakimś sensie to był główny cel mojej wizyty: potwierdzenie, że Ameryka nie zawaha się przyjść z pomocą Polsce, jeśli zostanie zaatakowana – wskazał, dodając: – Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby, ale potrzebowaliśmy takiej deklaracji. W jego ocenie "było przewidywalnie, ale osiągnąłem, co chciałem". Czy prezydent Andrzej Duda wyszedł ze spotkania równie usatysfakcjonowany? Poprosiliśmy w tej sprawie o komentarz eksperta od komunikacji niewerbalnej Łukasza Kacę.
– Po stronie amerykańskiej, bo tam przecież zaraz będą wybory, najważniejsze było to, żeby Polska zdeklarowała się, że będziemy chcieli kupić sprzęt, samoloty i śmigłowce. Jeśli chodzi o nas, mam wrażenie, że były trochę dwie gry. Prezydent Andrzej Duda próbował rozegrać to na siebie, ale ostatecznie okazało się, że ta gra nie do końca wyszła. Pan prezydent powiedział wcześniej, że inne kraje NATO powinny wydawać po 3 proc. na obronność i mam wrażenie, że pojechał tam po to, by uzyskać potwierdzenie, że tak powinno być – stwierdził specjalista ds. komunikacji, nawiązując do orędzia prezydenta Dudy.
Polski przywódca ogłosił wówczas, że należałoby zwiększyć poziom wydatków na obronność z 2 do 3 proc. PKB przez wszystkie państwa Sojuszu. Według eksperta głowa państwa "przepompowała balonik", ponieważ ostatecznie Ameryka nie zareagowała zbyt optymistycznie na przedłożoną w orędziu propozycje.
– O ile premier chciał spojrzeć na wszystko bardziej globalnie i ta dyplomatyczna presja została z jego strony wywarta, o tyle prezydent mógł nie spełnić wszystkich swoich celów, jeśli chodzi o ten wyjazd. Używając terminologii karcianej "źle zawistował", czyli źle to rozpoczął. Wczoraj było widać taką nerwowość, że chyba on trochę nie ma się jednak czym pochwalić – podsumował Łukasz Kaca.