Firma z Radomia Giftpol zwolniła graficzkę przez Skype, bo ta była w procesie wdrażania się do pracy. Zaskakująca sytuacja poniosła się szerokim echem po mediach społecznościowych. "To raczej autorce powinni dopłacać za pracę w Corelu", "Byliśmy ich klientami, niestety było czuć januszerkę przy realizacji. Nie polecam", "niech się niesie, jak nie postępować z pracownikami" – piszą internauci. Oświadczenie w sprawie wydał także szef przedsiębiorstwa Dariusz Jabłoński.
Reklama.
Reklama.
Szef zwolnił ją przez Skype'a. Afera wokół firmy z Radomia
Jak pisaliśmy w naTemat, użytkowniczka platformy "X" podzieliła się w mediach społecznościowych historią swojego zwolnienia. "Szef mnie zwolnił na Skype, bo zrobiłam 9 wizualizacji do produkcji, a nie 15 jak grafik, co pracuje od początku tutaj (drugi dzień pracy)" – napisała.
"Zrobiła pani 5 wizualizacji przez cały dzień" – zapytał szef firmy. "9. Nadal uczę się nowego programu, nigdy nie miałam styczności z Corelem" – odpowiedziała graficzka.
W tym momencie zapadła decyzja o jej zwolnieniu. "Cooo proszeee. Chyba pani żartuje. To ja dziękuję, do widzenia. Ja nie płacę za naukę" – przekazał pracodawca.
Potem zaczął wysyłać kolejne wiadomości. "Przykro mi, ręce opadają. Czy uważa pani, że firma powinna płacić za naukę programu graficznego?" – zapytał.
Kobieta odparła, że informowała na rozmowie o pracę, że korzysta z programów Adobe i nie stanowiło to wtedy problemu. "Jestem zdziwiona" – stwierdziła.
Do zwolnienia doszło na chacie grupowym, do którego dostęp miało łącznie 29 osób. Kobieta nie ujawniła danych pracodawcy, ale internauci szybko poradzili sobie z tą zagadką. Okazało się, że firma z Radomia to Giftpol.pl.
Została zwolniona przez Skype. Internauci o firmie z Radomia: Panie, tak się nie robi, bardzo źle
Równolegle wpis zgromadził 3,6 mln wyświetleń, a w sieci zawrzało do komentarzy. Część internautów wprost krytykuje firmę, a inni zaczynają obracać sprawę w żart, nawiązując do słynnych utworów kultury masowej czy młodzieżowej.
"Panie tak się nie robi, bardzo źle", "Kupiłem szklankę z własnym grawerem, ale w szklance był ogromny chrabonszcz (pisownia oryginalna). Gdy powiedziałem o tym właścicielowi, powiedział, że jedynym chrabonszczem jestem ja. Nie polecam", "Nawet własnej firmie nie zrobili dobrej reklamy" – czytamy.
"Ale kulturę przynajmniej zachował, Pani dużą literą", "Nawet papier toaletowy wie, że trzeba się rozwijać" – żartują kolejne osoby.
Jeden z internautów podzielił się swoją historią spotkania z kierownikiem pewnego kina. "Byłem kiedyś w kanciapie kierownika pewnego kina i tam dumnie wisiała tablica zatytułowana 'zleceniobiorca miesiąca'. Podejrzewam, że w tym przypadku również wolą co najmniej jednej ze stron nie było, by mieć 'pracownika'" – napisał.
Firma z Radomia na świeczniku po zwolnieniu pracownicy przez Skype. "Byliśmy ich klientami"
Nie zabrakło też ironicznych komentarzy na temat samego programu graficznego, na którym pracowaniu w firmie z Radomia. "Wizualizacja w Corelu? To co oni tam robią? Kostkę brukową? Może jeszcze to corel 7, bo instalka była w czipsach za darmo" – żartuje jeden z uczestników dyskusji.
"To raczej autorce powinni dopłacać za pracę w Corelu", "Byliśmy ich klientami, niestety było czuć januszerkę przy realizacji. Nie polecam", "Ten program graficzny był przydatny, ale w Średniowieczu" – czytamy.
Swoją pomoc zaczęli oferować inni pracodawcy, a nawet... politycy. Posłanka Daria Gosek-Popiołek napisała: "Czytam to i chciałabym napisać, że nie wierzę - ale zbyt wiele już widziałam jeśli chodzi o zarządzanie czy szacunek dla pracowników w różnych firmach i instytucjach. Jeśli potrzebuje pani wsparcia - proszę o kontakt".
"To jest skandal, wrzucam do siebie na social media, niech się niesie, jak nie postępować z pracownikami" – napisał specjalista ds. digital marketingu, Wojciech Kardyś.
Firma z Radomia odpowiada na aferę ws. zwolnienia graficzki przez Skype
Dariusz Jabłoński, właściciel serwisu giftpol.pl opublikował obszerne oświadczenie, w którym odniósł się do zamieszania wokół zwolnienia graficzki. Zapewnił, że jego wymagania od samego początku były jasne.
Graficzka zaś miała powiedzieć, że posiada niezbędne kwalifikacje i szybko opanuje nowy program. Jak podkreślił Jabłoński, pierwszy dzień wdrożeniowy był w pełni płatny. W kolejnych dwóch dniach pracy – wg szefa firmy – kobieta miała "nie pracować samodzielnie".
"Niestety nie mamy czasu na dodatkową pracę nad nową osobą i angażowania innych pracowników w jej zadania" – przekazał Jabłoński.
W tym przypadku zdecydowałem o rezygnacji ze współpracy. Odbyło się to za pomocą komunikatora Skype , dlatego że często jestem poza firmą i nie zawsze mam możliwość osobistego kontaktu z pracownikiem.
"Nad tym rzeczywiście mogę ubolewać, powinno to odbyć się osobiście" – zaznaczył. Następnie jednak przedsiębiorca przekazał, że jego firma padła ofiarą hejtu. "Tysiące obraźliwych maili, SMS na telefon, nękanie pozostałych pracowników" – wymienił.
Na końcu wpisu ubolewał nad tym, że spotkał go niesłuszny hejt i zaznaczał, że firma jest cenionym partnerem biznesowym przez wielu klientów.
Oświadczenie raczej nie przyniosło zamierzonego efektu, bo sprawa skończyła się lawiną kolejnych żartobliwych komentarzy, ale tym razem pod wpisem Dariusza Jabłońskiego.