14 marca pochowano 25-letnią Lizę, która została napadnięta i zgwałcona w centrum Warszawy pod koniec lutego. Dziewczyna zmarła po kilku dniach walki o jej życie. Z organizacją pogrzebu od początku były problemy, ale ceremonia - gdy w końcu się odbyła - została zorganizowana w bardzo niecodziennej oprawie.
Reklama.
Reklama.
Liza została pochowana na Cmentarzu Północnym w Warszawie. Jej ciało zostało złożone w białej trumnie i to ten właśnie kolor dominował podczas ceremonii. Trumnę niosły kobiety, na dodatek ubrane w białe garnitury. Ciało wiózł karawan, także w białym kolorze.
Kobiety niosły trumnę. Tak wyglądał pogrzeb Lizy
Także atmosfera pogrzebu miała być wyjątkowa. "Fakt" opisuje ją tak: "W sali panował półmrok, który rozświetlał jedynie blask płonących świec. Trumnę zdobił zrobiony z kwiatów wieniec w kształcie serca. Na przytwierdzonej do niego wstędze widniał poruszający napis: 'Mojej najjaśniejszej iskierce. Szczęśliwej Podróży,'".
Przed pogrzebem pojawiła się prośba o przynoszenie jedynie pojedyńczych, białych kwiatów. W rozmowie z telewizją Biełsat chłopak Lizy podkreślił, że nie chce, by jej pogrzeb zamienił się w manifestację.
– Wiem, że wielu z was pragnie zobaczyć Lizę w jej ostatniej podróży. Liza nie była osobą polityczną ani publiczną i nie chcemy zamieniać tego wydarzenia w wiec. Mowa pogrzebowa i przemówienia będą wygłoszone tylko przez księży i krewnych – mówił w krótkim oświadczeniu, cytowanym przez Radio ZET.
Problemy z organizacją pogrzebu Lizy
Ceremonia zgromadziła tłumy osób, które chciały pożegnać tragicznie zmarłą Białorusinkę. Dziewczyna w nocy z 25 na 26 lutego została napadnięta przez 23-letniego Doriana S. Mężczyzna zaciągnął ją do kamienicy, gdzie przydusił ją, a później zgwałcił.
Z poważnymi obrażeniami dziewczyna została znaleziona przez dozorcę budynku. Po kilku dniach zmarła w szpitalu.
Po śmierci pojawiły się problemy techniczne, które opisywaliśmy w naTemat. Partner Lizy nie miał prawa odebrać ciała, ponieważ ich związek nie był sformalizowany.
Z ustaleń "Faktu" wynikało wówczas, że rodzice 25-latki zostali bowiem pozbawieni praw, a jedyną osoba, która mogła odebrać jej ciało z kostnicy, był wujek. Ten miał problem z wizą. Ostatecznie do pogrzebu doszło po dwóch tygodniach od śmierci Lizy.