Czy ktoś spodziewałby się wcześniej takiego widoku przed rosyjskimi lokalami wyborczymi? Gigantycznych kolejek, które w samo południe w niedzielę – w ostatni dzień wyborów prezydenckich – ustawią się w Rosji, ale głównie poza jej granicami? To odzew na słowa, które pojawiły się na profilu Aleksieja Nawalnego na X na krótko przed jego śmiercią: "Podoba mi się pomysł, aby wyborcy przeciwni Putinowi poszli razem do lokali wyborczych o 12 w południe". Akcja zyskała nazwę: "W południe przeciw Putinowi".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Niedziela 17 marca to ostatni dzień wyborów prezydenckich w Rosji. Wynik, jak łatwo przewidzieć, jest z góry przesądzony i to, że oprócz Władimira Putina bierze w nich udział jeszcze trzech kandydatów, nie ma większego znaczenia.
Znaczenie ma za to co innego. Coś, czego Putin pewnie się nie spodziewał, a czym żyje dziś internet i zagraniczne media. To odzew na akcję sprzeciwu wobec Putina, który wielkimi kolejkami do lokali wyborczych objawił się w Rosji, ale przede wszystkim za granicą.
Kolejki, jak wynika z doniesień medialnych, pojawiły się przed lokalami w Moskwie, Nowosybirsku, Czelabińsku i innych rosyjskich miastach. A także w wielu innych krajach.
"W południe przeciwko Putinowi"
Chodzi o akcję "W południe przeciwko Putinowi". I instrukcję rozpowszechnianą przez opozycję: "W niedzielę w południe przyjdź do lokalu wyborczego, stań w kolejce i zagłosuj przeciwko Putinowi".
Skąd się wzięła inicjatywa? "Pomysł protestu "W południe przeciwko Putinowi" zgłosił były radny dumy Petersburga i współzałożyciel ruchu "Europejski Petersburg” Maksim Reznik. 1 lutego, na krótko przed śmiercią, Aleksiej Nawalny również poparł tę inicjatywę" – wyjaśnia Biełsat.
"Podoba mi się pomysł, aby wyborcy przeciwni Putinowi poszli razem do lokali wyborczych o 12 w południe" – napisał Nawalny.
"Politico" tak to skomentowało: "Ostatni plan Nawalnego. Szykuje Putinowi przykrą niespodziankę. "Nawet po śmierci chce mu wyrządzić maksymalne szkody".
Kto by się spodziewał, że 17 marca tak będzie to wyglądało w praktyce?
Gigantyczne kolejki do lokali wyborczych
W niedzielę internet zalały nagrania nie tylko z Rosji. Wszystkie pokazują olbrzymie kolejki do lokali wyborczych.
Również w Warszawie, gdzie według RMF FM przed ambasadą Rosji zebrało się kilkadziesiąt osób.
A tak było np. w Tel Avivie. Wszyscy, jak czytamy w relacjach, przyszli o godzinie 12.00 w ramach akcji "w południe przeciwko Putinowi".
Ale nie tylko kolejki zwróciły uwagę świata. Jak pisze na X Hanna Liubakova, białoruska dziennikarka, "ludzie niszczą karty do głosowania. Piszą na nich: "Nie dla wojny", "Putin zabójca". Jak twierdzi, zdjęcia publikują rosyjskie media.
Sama również je pokazała.
Są też doniesienia o próbach zniszczenia kart do głosowania za pomocą zielonego atramentu.
Czy Rosja się budzi?
Z drugiej strony mamy zupełnie inne obrazy. Na przykład szokując nagranie, które obiegło internet, na którym widać, jak uzbrojeni wojskowi wchodzą za kotarę i zaglądają ludziom przez ramę.
Zastępca prokuratora generalnego Ukrainy w latach 2019-2021, zamieścił zaś wpis ze zdjęciem, które także oddaje cały paradoks tych wyborów.
Opisuje, jak w obwodzie chersońskim wojsko chodziło od drzwi do drzwi, aby zmusić ludzi do głosowania. Że istnieją doniesienia o porwaniach osób w celu głosowania. "W Melitopolu, aby zwiększyć frekwencję, mieszkańcy zostali zmuszeni do głosowania 2-3 razy, a w jednej z gmin obwodu chersońskiego – do głosowania na swoich sąsiadów, którzy wyjechali" – pisze.