Terror laktacyjny. Istnieje chyba od zawsze. Jeśli nie karmisz piersią, jesteś złą matką. Jak można ubrać go w inne słowa i wpędzić kobietę w poczucie winy? Ano tak jak w tych kilku pierwszych z brzegu internetowych komentarzach.
Gdyby piersi nie były stworzone do karmienia, to jako kobiety miałybyśmy identyczną klatkę piersiową co mężczyźni.
Ta dzisiejsza moda promująca narcystyczny looksizm jest odrażająca.
Dziś radzę wszystkim mamom, aby stawiały na dziecko.
Kobieta jest stworzona do macierzyństwa, to jest oczywista oczywistość.
– Odstawienie dziecka od piersi bardzo mi pomogło. Takim symbolicznym zamknięciem było wyrzucenie wszystkich ciuchów do karmienia, wszystkich staników. Wszystkiego tego, co kojarzyło mi się z karmieniem. Pamiętam też ekscytację, kiedy kupiłam normalną bieliznę, normalny stanik... To był moment, kiedy poczułam, że odzyskuję seksualność, że wracam jako kobieta, a nie tylko matka – zaznacza Jagoda.
Jagoda jest matką prawie 3-letniej Kornelii. Karmiła córkę piersią przez ponad rok. W tym czasie intymna relacja z jej mężem praktycznie nie istniała. Chodzi oczywiście o seks, bo emocjonalnie od zawsze są bardzo blisko.
– Długo nie miałam potrzeby, długo moje ciało było jakby domem dla dziecka. Moje piersi były nietykalne. Były tylko dla dziecka. Bardzo chciałam zakończyć karmienie. Oczywiście było to dla mnie trudne, ale jak już poradziłam sobie z tym smutkiem, poczułam, jakbym coś odzyskała – podkreśla Jagoda.
To twoja decyzja i twoje dziecko. Jeśli nie decydujesz się na karmienie piersią, nikt nie powinien tego oceniać, krytykować.
– Jeśli pacjentka od razu zaznaczy, że nie chce karmić piersią, nie musi się tłumaczyć. To jest jej decyzja, a moją rolą jest wyjaśnić całą fizjologię laktacji, bo produkcja pokarmu w organizmie już się zaczęła – podkreśla Izabela Drążkowska, koordynatorka Banku Mleka w rozmowie opublikowanej na stronie Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
– Powinniśmy zabezpieczyć pacjentkę przed ewentualnymi konsekwencjami, np. zapaleniem piersi, pokazać, jak temu zapobiec. Nasza pomoc jest niezależna od wyboru pacjentki. Jeśli się waha, czy karmić piersią, przedstawimy jej korzyści, możliwe rozwiązania. Jeśli pacjentka mówi, że chciałaby np. karmić przez 2 tyg., to moją rolą jest ją wesprzeć – podkreśla.
A jednak! Są tacy, którzy wiedzą lepiej i od ekspertki, i od matki. Te kobiety, które szybko sięgają po mleko modyfikowane lub od początku decydują się na nie, by zatrzymać laktację, a nie z powodów zdrowotnych (choć takie powody też nie zawsze chronią je przed oceną) narażają się na krytykę. Krytyka to jednak łagodne określenie.
– Dla mnie karmienie piersią było straszne. Karmiłam przez miesiąc. Nie chcę do tego wracać. (...) Traktuję moje piersi seksualnie. Piersi jako produkcja mleka... to jest dla mnie odrzucające – przyznała w podcaście Mamy tak samo aktorka Katarzyna Warnke.
Tym wyznaniem, dla wielu kontrowersyjnym, ściągnęła na siebie gromy. Ale jednocześnie ośmieliła do zabrania głosu w tej kwestii inne matki, bo jak się okazało, nie jest jedyna.
Jak dobrze, że ktoś powiedział o tym karmieniu piersią, kamień z serca.
Cudne, prawdziwe i szczere. Dla mnie tak samo karmienie piersią było okropnym przeżyciem i trwało 3 miesiące w bólach i mękach. Macierzyństwo jest trudne i przekoloryzowane. Nie ma faktów, tylko świat przez różowe okulary.
Ja karmiłam godzinami, dziecko ciągle nienajedzone. Oszalałabym za chwilę. Gdy zaczęłam dokarmiać mlekiem modyfikowanym, zaczęłyśmy normalniej funkcjonować.
O tym, że piersi są dla niej seksualne, w rozmowie mówiła też dziennikarka (oraz mama!) Natalia Hołownia.
– Od razu weszłam w karmienie piersią, bo chciałam dać dziecku wszystko, co najlepsze. Zalała mnie fala miłości, kiedy dostałam moją córkę do rąk. Natomiast potem seksu nie było przez 2 lata, bo nie byłam w stanie przełączyć się w głowie na to, że te cycki to są ciągle cycki. O tym się bardzo mało mówi, w ogóle się nie mówi – zauważyła.
– Myślę, że to świetnie, że ktoś ma odwagę o tym mówić – słyszę od Doroty, mamy dwójki dzieci, dziś nastolatków.
Przed urodzeniem córki, czyli pierwszego dziecka, Dorota nie była pewna, czy będzie karmić piersią. Czuła przed tym opór.
– Wydawało mi się, że to zbyt fizjologiczne, nieco brzydził mnie ten koncept – zaznacza. Zaraz jednak dodaje, że wszystko zmieniło się po pierwszym przystawieniu dziecka do piersi. – Zdziwiłam się, jak bardzo to jest naturalne i jak w porządku się z tym czuję – wspomina.
Ale wtedy zmieniło się coś jeszcze. – W czasie karmienia, a oboje dzieci karmiłam około roku, piersi były tylko moje i dziecka. Nie chciałam, żeby mąż ich dotykał, było to nieprzyjemne – zaznacza.
– Jesteś kobietą, jesteś matką, więc masz obowiązek robić wszystkim innym dobrze, a karmienie piersią jest dla dziecka zdrowsze. Kiedy matka karmi dziecko, ono rzeczywiście mniej choruje, ale nie sądzę, że ma to znaczenie na późniejszym etapie. Moja córka była karmiona 1,5 roku, a nawet więcej, i wiele razy chorowała, kilka razy byłyśmy w szpitalu – opowiada Jagoda.
Czy oburza ją, gdy kobieta mówi, że nie karmi, bo dla niej piersi są seksualne? Nie.
– Mnie to nie oburza. Myślę, że ma rację i się z nią zgadzam. Ciężko jest połączyć dwa przeznaczenia piersi. Może są kobiety, które nią mają z tym problemu, ale ja miałam. Jeśli są kobiety, które nie decydują się na karmienie, bo dla nich piersi są obiektem seksualnym, to ok. Tak wybrały i tyle – zdecydowanie deklaruje rozmówczyni.
– Najbardziej oburza mnie, gdy karmienie piersią lub nie komentują mężczyźni. Mężczyzna może pomagać, mój mąż budził się ze mną na karmienie, ale to nie jego bolały piersi, nie on miał ciągłe ich zapalenie i chodził z kapustą w biuście. To nie jest jego ciało – dodaje.
Jagoda ze łzami w oczach wspomina pierwsze dni po porodzie córki, gdy jeszcze były w szpitalu. Tam chciała sprostać oczekiwaniom – chciała być dobrą matką i nie zawieść dziecka. Ale to tam – jak zaznacza – zaczęły się jej traumy.
– Wiesz, w jakie poczucie winy wbiły mnie w szpitalu pielęgniarki? – pyta i zaczyna opowieść. – Leżałam z 10-dniowym dzieckiem, z raną po cesarskim cięciu, która się nie goiła. Nie miałam wystarczająco dużo pokarmu, ale było parcie, ciśnienie na karmienie piersią – wspomina.
– Dziecko karmi się co trzy godziny, w dzień i w nocy. Ona się budziła z płaczem, musiałam ją rozbierać do naga, ważyć, zapisywać, przystawiać do piersi, potem znowu rozbierać, ważyć. Wiedziałam, ile powinna zjeść, a dostawała z piersi o połowę mniej. Musiałam każdorazowo iść i prosić o tę różnicę, której nie dostała, mleka modyfikowanego. Po dwóch tygodniach w szpitalu miałam omamy ze zmęczenia – opowiada.
Korzyści płynących z karmienia dziecka piersią nikt nie podważa. Nikt nie zaprzecza, że w ten sposób można zbudować bliskość. Nikt nie mówi, że mleko matki nie ma tych wszystkich walorów, o których mówią specjaliści. Oczywiście ma.
Jednak w tej dyskusji, jak to zwykle w przypadku "niezbywalnych" obowiązków kobiet bywa, chodzi o wybór.
Czytaj także: