Protesty rolników, które paraliżują od kilku tygodni Polskę, opisuje wnikliwie niemiecka gazeta "Die Tageszeitung" (TAZ). Dziennikarze zza zachodniej granicy wyjaśniają swoim czytelnikom, że demonstrujący domagają się zakazu importu ukraińskiego zboża, a także anulowania Zielonego Ładu, czyli pakietu reform mających na celu uczynić Unię Europejską miejscem neutralnym klimatycznie.
Autor tekstu przybliża przebieg protestów, w tym blokady przejść granicznych z Ukrainą. Przywołuje też hasło dostrzeżone na jednym z traktorów: "Ukraińskie zboże zatruwa nasze dzieci", będące aluzją do poruszanej w mediach społecznościowych sprawy rzekomego zatrucia maluchów spożywających mięso drobiowe zza wschodniej granicy.
"Die Tageszeitung" zwraca uwagę na niezwykle interesujący szczegół: rolniczych blokad nie widać w Braniewie, a więc mieście położonym tuż przy granicy z Okręgiem Kaliningradzkim, będącym rosyjską enklawą. Niemiecka gazeta nie dostrzega tam też haseł wzywających do zakazu importu rosyjskich towarów do Polski czy reszty UE.
TAZ zauważa w swoim tekście, że to właśnie tam przez granicę wjeżdża do Unii skroplony gaz ziemny oraz rosyjskie zboże. Dziennikarze dostrzegają na terminalach gazu nazwy rosyjskich firm, w tym największego koncernu petrochemicznego Sibur oraz Irkuck Oil Company.
Obserwacje te korespondują z ostrzeżeniami władz Ukrainy, które od dłuższego czasu usiłują przekonać zachodnich partnerów, że za spadek cen zboża na europejskich rynkach odpowiada właśnie import z Rosji.
TAZ przypomina, że polski parlament przyjął właśnie uchwałę w sprawie nałożenia sankcji na import rosyjskich i białoruskich produktów rolnych do UE.
W kontekście materiału przygotowanego przez "Die Tageszeitung" warto przypomnieć, że w komentarzach odnoszących się do protestów dezorganizujących Polskę, już kilka tygodni temu przewijał się wątek rosyjski. I nie chodziło bynajmniej o anonimowe głosy internautów. W tym duchu wypowiadali się między innymi przedstawiciele polskiego rządu.
– Putinowi zależy na tym, aby skonfliktować polskie społeczeństwo i ukraińskie, polskich rolników z ukraińskimi rolnikami. Chce doprowadzić do sytuacji, że Polska przestanie tak mocno wspierać Ukrainę - mówił wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna, którego wypowiedź przytaczał TVN24.
Była to jedna z reakcji na opublikowane w mediach zdjęcia przedstawiające transparent z tekstem "Putin, zrób porządek z Ukrainą i Brukselą i z naszymi rządzącymi". Baner zawieszony na jednym z ciągników blokujących drogę szybko został zauważony w Moskwie i stał się hitem rosyjskiej propagandy.