Szczęsny był wściekły po tej akcji. Tak Estończycy rozmontowali nas w obronie
redakcja naTemat
21 marca 2024, 23:21·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 21 marca 2024, 23:21
Polska wygrała z Estonią 5:1, ale w meczu na PGE Narodowym kibice byli świadkami jednego, poważnego zgrzytu. Goście prawie przez całe spotkanie nie mogli oddać strzału. Wystarczył jednak jeden, by kompletnie położyć obronę Biało-Czerwonych.
Reklama.
Reklama.
Pierwszy cel zrealizowany – wygraliśmy z Estonią i możemy już odliczać dni do meczu z Walią, która nie dała szans Finlandii. Polacy w Cardiff staną przed szansą przypieczętowania awansu na Euro 2024.
I teoretycznie wszystko na razie poszło zgodnie z planem. Polacy odprawili Estończyków z bagażem pięciu goli, ale też nie uniknęli wpadki. Kiedy wydawało się, że może być 6:0, goście zrobili nam zimny prysznic.
Mecz Polska – Estonia. Jak padła bramka dla gości?
Chodzi o fragment meczu mniej więcej od 70. minuty. Polacy dominowali, w 76. minucie piłkę do siatki wpakował jeszcze Sebastian Szymański, kiedy zabawił się w tej akcji z Nicolą Zalewskim. Chwilę później doszło jednak do sytuacji, którą Michał Probierz będzie musiał rozrysować i analizować na wszelkie możliwe sposoby.
W 78. minucie Martin Vetkal dostał piłkę i dość chaotycznym strzałem pokonał Wojciecha Szczęsnego. W zasadzie nikt się tego nie spodziewał, ale Estończycy oddali pierwszy strzał w meczu i jak się okazało, skuteczny.
Szczęsny był wściekły na kolegów i trudno mu się dziwić – tu po prostu trzeba było zachować czujność. Nawet po meczu w transmisji dało się zauważyć, że bramkarz dość szybko opuścił plac gry i udał się do szatni. Można się tylko domyślać, że będzie miał do pogadania z kolegami w kontekście straconej bramki.
Ta sytuacja może nie martwi w kontekście wyniku, w końcu i tak wygraliśmy wysoko. Problem w tym, że była to jedyna okazja Estończyków, przy której nie potrafiliśmy w porę "skasować" ich ofensywnego pomysłu. Tym samym polska obrona zaliczyła jedną, ale kosztowną wtopę.
To można traktować jako poważny sygnał ostrzegawczy przed najbliższym starciem z Walią. O ile z Estonią potrafiliśmy zdominować przebieg spotkania, o tyle w Cardiff poprzeczka z pewnością będzie wyżej.