Gen. Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, został zapytany przez dziennikarzy o rosyjską rakietę, która w niedzielę nad ranem wleciała w polską przestrzeń powietrzną. – Uważamy, iż to było w dużej mierze intencjonalne działanie – stwierdził oficer.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W ocenie gen. Wiesława Kukuły rosyjska rakieta, która w niedzielę nad ranem przeleciała nad Oserdowem tuż przy granicy z Ukrainą, nie była zbłąkanym pociskiem. – Podejrzewamy, że była to rakieta manewrująca Ch-101. To ten sam typ rakiet, które nękają Ukrainę – przekazał szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. – Zadziałaliśmy adekwatnie do tej sytuacji – dodał w rozmowie z dziennikarzami.
– Wszystkie takie rakiety są uzbrojone, ale mają też relatywnie małą dokładność, dlatego każdy wariant jest możliwy, zarówno intencjonalnego zaprogramowania, jak i tego, że zwyczajnie zboczyła poza pewien zaprogramowany tor – mówił dalej generał.
Szef Sztabu Generalnego o rakiecie: Możliwe intencjonalne działanie Rosji
Gen. Kukuła wskazał też, że "tego typu cele na styku dwóch państw są bardzo trudne do niszczenia".
– Ponieważ skutki zniszczenia z naszej strony mogą powodować efekty niezamierzone po drugiej stronie. I to samo może się stać, kiedy Ukraina strzela do takiej rakiety. Taka rakieta może spaść na terytorium Polski i wywołać określone skutki – stwierdził szef Sztabu Generalnego.
Choć generał nie powiedział wprost, że chodzi o Rosję, zasugerował, że rosyjska rakieta nie wleciała przez przypadek w przestrzeń powietrzną. – My przede wszystkim podchodzimy do tej sprawy w taki sposób, że uważamy, iż to było w dużej mierze intencjonalne działanie – stwierdził.
Rosyjska rakieta nad Oserdowem
Przypomnijmy, w niedzielę 24 marca o godz. 4:23 Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych odnotowało naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej. Jak mogliśmy przeczytać w komunikacie, była to "jedna z rakiet manewrujących wystrzelonych przez lotnictwo dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej".
Quiz: Jak dobrze znasz fakty z życia Władimira Putina?
Obiekt wleciał w polską przestrzeń na wysokości miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywał w niej przez 39 sekund. Od początku przelot rakiety był obserwowany przez wojskowe systemy radiolokacyjne.
W rozmowie z PAP rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego ppłk. Jacek Goryszewski powiedział, dlaczego nie zestrzelono rosyjskiej rakiety.
– Decyzja wynikała z informacji z naszych systemów radarowych. Ocena trajektorii, prędkości i wysokości lotu rakiety wskazywała, że opuści ona naszą przestrzeń powietrzną – powiedział ppłk. Goryszewski.
– Rakieta waży ponad 2 tony, z czego 400 kilogramów stanowi ładunek bojowy. Po zestrzeleniu rakiety jej szczątki spadłyby na nasze terytorium. Tutaj również spadłyby szczątki efektora użyte do zestrzelenia samej rakiety – dodał.
Ambasador Rosji zignorował wezwanie do MSZ
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w sprawie tego incydentu do Ministerstwa Spraw Zagranicznych został wezwany ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce. W poniedziałek rzecznik resortu Paweł Wroński przekazał jednak, że Siergiej Andriejew wezwanie zignorował i nie stawił się w siedzibie MSZ.
– Konwencja wiedeńska jasno precyzuje obowiązki ambasadora w kraju przyjmującym. Zastanawiamy się, czy pan ambasador wykonuje instrukcjeMSZ w Moskwieiczy jest w stanie właściwie reprezentować w Warszawie interesy Federacji Rosyjskiej – powiedział Wroński w krótkim oświadczeniu do mediów.
Jak dodał, nota dyplomatyczna, w której Polska żąda wyjaśnień, "zostanie przekazana do rosyjskiego MSZ inną drogą".