Mazurek reaguje na tekst Onetu ws. RMF FM. Tak broni Balawajdera.
Mazurek reaguje na tekst Onetu ws. RMF FM. Tak broni Balawajdera. Fot. Michal Zebrowski/East News
REKLAMA

Marek Balawajder, były już dyrektor informacji RMF FM, według relacji byłych i obecnych pracowników, z którymi rozmawiał Onet, miał znęcać się nad nimi psychicznie. – Powiedział do mnie: "będziecie zap*****lać jak Żydzi w getcie, a tobie jeszcze każę nosić opaskę na ramieniu – opisała jedna z dziennikarek w rozmowie z portalem. Artykuł nie zrobił jednak wrażenia na dziennikarzu RMF FM Robercie Mazurku, który wziął Balawajdera w obronę.

Mazurek reaguje na tekst Onetu ws. RMF FM. Tak broni Balawajdera

"Przeczytałem w Onecie tekst o RMF – radiu, z którym współpracuję od niemal 8 lat i poczułem się bezradny. Takiej mieszaniny manipulacji, półprawd i zwykłych kłamstw nie widziałem dawno. W zasadzie zgadzają się tylko – z jednym wyjątkiem – nazwiska szefów radia" – zaczął swój obszerny wpis Robert Mazurek.

Swoją bezradność tłumaczył, tym, że "czytamy długi tekst złożony wyłącznie, powtarzam: wyłącznie, z relacji anonimowych informatorów". "Nie wiemy nawet, ilu ich jest i czy naprawdę istnieją, ale przecież Onet nigdy by nie skłamał, prawda? I co, teraz to na RMF-ie miałby spocząć obowiązek udowodnienia swojej niewinności? Niby jak miałby tego dokonać? – zastanawiał się.

W dalszej części wywodu zadeklarował, iż z "Markiem Balawajderem darł koty od początku". "Powiedzieć, że nie przypadliśmy sobie do gustu, to nic nie powiedzieć. Nie byliśmy nigdy na piwie, nigdy nie rozmawialiśmy prywatnie, znamy się tylko z pracy, a jednak czuję się w obowiązku stanąć w jego obronie, zwłaszcza teraz, gdy nikt inny go bronić nie chce" – oświadczył Mazurek.

Mazurek pisze o redakcyjnej skarbonce "na cycki"

Dziennikarz podkreślił, iż "Balawajder pracował 24 godziny na dobę i zawsze najwięcej wymagał od siebie, był lojalny do przesady nie tylko wobec firmy, ale i wobec swoich podwładnych".

Mazurek wydaje się też lekceważyć zarzuty dotyczące mobbingu i aluzji seksualnych wobec dziennikarek, które opisał Onet. "W warszawskiej redakcji RMF wciąż gdzieś leży skarbonka z napisem "Na cycki". W ten sposób jedna z byłych pracownic radia zbierała pieniądze na operację plastyczną, której dokonała i o której chętnie mówiła każdemu, kto chciał i nie chciał słuchać. To ona żartowała, że gdyby w Polsce wybuchła akcja "Me too", to byłaby pierwszą jej ofiarą" – możemy przeczytać w oświadczeniu Mazurka.

Czy poznajesz tych polityków i polityczki? Sprawdź swoją wiedzę w naszym quizie!

logo
Quiz

1 / 30 Na początek coś prostego: Kim jest ten polityk?

Fot. JACEK DOMINSKI / REPORTER

Dziennikarz sprawia wrażenie, że nie dowierza relacjom osób z tekstu Onetu. "Wizja, że w największym radiu w Polsce pracowali i wciąż pracują ludzie tak zestrachani, przerażeni i bojący się otworzyć usta, gdy ktoś rzuca skrajnie obrzydliwe, oburzające teksty, że "Będziecie za***ć jak Żydzi w getcie" tudzież porównywać redakcję do obozu w Auschwitz nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością" – uważa znany prezenter radiowy.

I stanowczo konkluduje: "Przecież żadna z moich redakcyjnych koleżanek i żaden z kolegów, słowem nikt nie puściłby tego płazem! Wybuchłby wielki skandal i z pewnością nie tylko ja bym o tym usłyszał".

Mazurek odniósł się do faktu, że o nim nie ma słowa w tym tekście. "Spyta ktoś, czemu się odzywam, skoro o mnie w tych doniesieniach nie ma ani słowa. Otóż właśnie dlatego, że w artykule Onetu nie ma ani słowa od kogokolwiek, kto nieco zmąciłby ten malowany czarną farbą obraz. I to tyle, na więcej komentarzy z mojej strony proszę nie liczyć" – podsumował. Oświadczenie Marka Balawajdera opisaliśmy w tym tekście.