Putin ugiął się ws. zamachu pod Moskwą. "To radykalni wyznawcy islamu"
Nina Nowakowska
25 marca 2024, 20:29·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 25 marca 2024, 20:29
– Ataku pod Moskwą dokonali radykalni wyznawcy islamu – ogłosił Władimir Putin na spotkaniu z przedstawicielami sił bezpieczeństwa oraz władz lokalnych. Rosyjski przywódca dodał, że zamach w Krasnogorsku "może być ogniwem w serii prób podejmowanych przez walczący z Federacją Rosyjską od 2014 r. neonazistowski reżim w Kijowie". W ataku na Crocus City Hall zginęło 137 osób.
Reklama.
Reklama.
Rosyjska państwowa agencja TASS poinformowała, że Władimir Putin zorganizował spotkanie z udziałem przedstawicieli sił bezpieczeństwa oraz władzami lokalnymi Moskwy i obwodu moskiewskiego. Celem zebrania było omówienie środków podjętych po piątkowym ataku terrorystycznym wKrasnogorsku. Jednym z tematów spotkania było wsparcie dla rodzin ofiar.
Putin wskazał winnych za zamach
– Wiemy, kto popełnił zbrodnię, teraz chcemy wiedzieć, kto ją zlecił – oznajmił rosyjski prezydent. Jak dodał, służby prowadzą śledztwo, które ma ustalić, jakie grupy miały interes w przeprowadzeniu zamachu. Mimo że do ataku przyznało się już tzw. Państwo Islamskie prowincji Chorasan, polityk usiłował sugerować odpowiedzialność Ukrainy.
Jak zaznaczył, zamach pod Moskwą "może być ogniwem w serii prób podejmowanych przez walczący z Federacją Rosyjską od 2014 r. neonazistowski reżim w Kijowie". Putin wspomniał również, "że naziści nigdy nie wahali się przed użyciem najbardziej brudnych i nieludzkich środków, aby osiągnąć swoje cele".
Zdaniem rosyjskiego przywódcy trzeba ustalić, dlaczego po ataku na salę koncertową przestępcy próbowali uciec do Ukrainy oraz kto tam na nich czekał. Ten sam wątek pojawił się także w pierwszym wystąpieniu Putina po zamachu. Chodzi o to, że Federalna Służba Więzienna informowała, że część terrorystów miała rzekomo uciekać w kierunku Ukrainy. Rosyjski przywódca stwierdził wówczas, że Ukraińcy przygotowywali dla terrorystów "okno" na granicy.
– Ci, którzy planowali ten atak terrorystyczny, mieli nadzieję siać panikę i niezgodę w naszym społeczeństwie, ale spotkali się z jednością i determinacją, aby przeciwstawić się temu złu – podsumował.
Zgrzyt na linii Mińsk-Moskwa
Do wcześniejszych oskarżeń ze strony Kremla odniosła się strona ukraińska. "Ukraina nie ma najmniejszego związku z tym incydentem. Ukraina toczy wojnę z Rosją na pełną skalę i rozwiąże problem rosyjskiej agresji (swoją drogą, agresji z zamierzonym elementem terrorystycznym) na polu bitwy. Wersje rosyjskich służb specjalnych dotyczące Ukrainy są absurdalne. Absolutnie nie do utrzymania" – oświadczył na platformie X Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy.
"To kolejne kłamstwo rosyjskich służb specjalnych, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i nie wytrzymuje żadnej krytyki. Ukraina oczywiście nie była zaangażowana w ten atak terrorystyczny. Ukraina broni swojej suwerenności przed rosyjskimi najeźdźcami, wyzwalając własne terytorium i walczy z armią okupanta i celami wojskowymi, a nie cywilami" – dodał w serwisie X rzecznik ukraińskiego wywiadu wojskowego Andrij Jusow.
Sugestiom prezydenta Rosji zaprzeczył również Mińsk. Ambasador Białorusi w Rosji Dmitrij Krutoj przekazał bowiem, że białoruskie służby wraz z Rosjanami pracowały nad tym, aby udaremnić terrorystom przekroczenie granicy Rosji i Białorusi. Taką informacją podała państwowa agencja BiełTA. Wynika z tego, że terroryści uciekali raczej w kierunku Białorusi, a nie Ukrainy. Krutoj nie ujawnił jednak więcej szczegółów na ten temat.
Zginęło co najmniej 137 osób, a ponad 180 zostało rannych. Cały czas trwa także procedura identyfikacji ciał. Odpowiedzialność za atak wzięło na siebie Państwo Islamskie prowincji Chorasan, czyli afgańskie skrzydło terrorystycznej organizacji Państwo Islamskie (IS).
Rosyjskie władze przekazały, ujęto czterech sprawców zamachu, którzy nie są obywatelami Rosji. W niedzielę moskiewski sąd zdecydował o ich aresztowaniu do 22 maja, w oczekiwaniu na proces. Następnego dnia w związku z atakiem aresztowano jeszcze trzy kolejne osoby.