Wyjątkową ostrożnością muszą wykazać kierowcy wybierający się w tym roku do Chorwacji. Zbyt ciężka noga może bowiem kosztować fortunę. Na tamtejszych drogach pojawiła się rekordowa ilość przenośnych fotoradarów, a mandaty za przekroczenie prędkości należą do najwyższych w Europie.
Reklama.
Reklama.
Chorwacja od lat należy do ulubionych kierunków wakacyjnych wojaży Polaków. Powołując się na dane Chorwackiej Wspólnoty Turystycznej w Polsce, "Rzeczpospolita" podała, że w 2023 roku kraj ten odwiedziło 20 milionów turystów, z czego 1,08 mln z naszego kraju. Ze względu na słabą siatkę połączeń lotniczych, znaczna część wybrała się tam własnym samochodem.
Adriatycki raj przez lata kusił przyjezdnych pięknym słońcem, ciepłym morzem, nieziemskimi widokami i niewielkim kosztem wyjazdu. Dziś niskie ceny to już pieśń przeszłości. W Chorwacji jest drogo. Słono płaci się za hotele, jedzenie oraz... zbyt szybką jazdę.
Mieszkający od czterech lat w chorwackim Splicie Artur, współprowadzący popularny instagramowy profil wakacyjnepomysły.pl., przestrzega kierowców przed brawurą na drodze.
– Jeśli będziecie jechać do Chorwacji w tym roku, zdejmijcie nogę z gazu. W większych miastach i mniejszych miasteczkach ustawiono mnóstwo radarów. W samym Splicie są 84 kamery sczytujące prędkość, a także rejestrujące czy macie zapięte pasy i czy nie rozmawiacie przez telefon – mówi Artur w filmiku zamieszonym na swoim koncie na Instagramie.
Mieszkaniec Splitu zauważa, że w tym roku w Chorwacji są wybory parlamentarne, w przyszłym zaś samorządowe. – Dlatego politycy chcą się wykazać. Dawno nie widziałem tylu kontroli drogowych, co w ostatnim czasie. Dodatkowo większe wybryki są natychmiast opisywane w chorwackich portalach. Jeżeli nie chcecie zwiększyć sobie kosztów wakacji, to naprawdę zwolnijcie – mówi Artur.
Ostrzeżenie dotyczy zarówno mniejszych lokalnych dróg, jak też głównych autostrad, po których porusza się bardzo wiele nieoznakowanych pojazdów policyjnych.
QUIZ: Poznaj marki samochodów po znaczkach
Na początku stycznia chorwackie media informowały, że w tym roku w Chorwacji ma się pojawić około 1700 urządzeń monitorujących ruch. Duży dziennik "Večernji list" napisał, że najwięcej z nich zostanie zainstalowanych żupanii splicko-dalmatyńskiej, a więc w jednym z najbardziej atrakcyjnych turystycznie regionów kraju, położonym w połowie drogi między Zadarem i Dubrownikiem.
Mandaty w Chorwacji nawet powyżej 10 tysięcy złotych
Warto pamiętać, że za kary za nadmierną prędkość w Chorwacji mogą zaboleć, zwłaszcza jeśli skala wykroczenia będzie znaczna. Jak podaje portal crolove.pl, za przekroczenie dopuszczalnego limitu o mniej niż 10 km/h trzeba obecnie zapłacić 40 euro. W przedziale 10-20 km/h koszt rośnie do 67 euro, a 21-30 km/h – do 132 euro.
Ale naprawdę surowe restrykcje zaczynają się w momencie, gdy wskazanie licznika będzie wyższe od dopuszczalnego o więcej, niż 30 km/h. W przedziale do 50 km/h należy się liczyć z mandatem w wysokości 400 – 930 euro. Powyżej tego pułapu koszty są już horrendalne: od 1,3 do nawet 2,6 tysięcy euro.
Za drogowe szaleństwo można zatem zapłacić, w przeliczeniu na polską walutę, nawet ponad 11 tysięcy złotych. To wydatek, który skutecznie zrujnuje niejeden wakacyjny budżet.