Lewandowski by płakał, gdyby to zobaczył. Kupowanie biletów na Euro to trauma. UEFA dzięki za nic
redakcja naTemat.pl
28 marca 2024, 14:23·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 28 marca 2024, 14:23
Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził. I nie chodzi o wyniki Polaków na Euro 2024, ale o kupienie biletów. Dziś o 14.00 wystartowała oficjalna sprzedaż na stronie UEFA i powiedzieć, że jest trudno je kupić to jak nic nie powiedzieć. Nastawcie się na dużo cierpliwości. Mniej więcej tyle, ile potrzebujecie, by zobaczyć sukces polskiej ekipy na międzynarodowej imprezie. Czyli dużo.
Reklama.
Reklama.
Fani imprez masowych zdążyli już się przyzwyczaić, że kupowanie biletów czy to na koncert, czy na imprezę sportową nie jest łatwe. Ale mówienie, że nie jest łatwe to eufemizm. To po prostu momentami droga przez mękę. I tak jest w przypadku biletów na Euro 2024.
I nie rozumiem organizatorów, którzy przecież wiedzą, że w danym momencie ogromne ilości fanów z całego świata rzucą się, by je kupić. A mimo to nie są w stanie przygotować infrastruktury, która to zainteresowanie udźwignie.
Ruszyła sprzedaż biletów na Euro 2024
Zamiast tego są absurdalne obejścia, które doprowadzają do tego, że mimo iż kupujemy bilety online, to stoimy godzinami (!) w kolejce jak pod sklepem. Dramat. A do tego dochodzi ryzyko, że coś się jeszcze wysypie, strona się źle przeładuje i całe stanie pójdzie na marne.
Żeby móc kupić bilety, trzeba najpierw zarejestrować się na stronie UEFA jako "Fan of Poland" (lub inny kraj). Następnie można będzie kupić bilety (o ile tylko uda się nam tam wejść).
Obowiązuje zasada "kto pierwszy, ten lepszy", którą kibice wzięli sobie do serca. Sprzedaż nie wystartowała punktualnie o 14.00, było parę minut opóźnienia. A gdy faktycznie wystartowała to... nic się nie dzieje. System każe wpisać kod captcha, a następnie wpuszcza Was do poczekalni, której końca nie widać.
Co ważne, nie można przeładowywać strony, bo straci się miejsce w kolejce. Wygląda to w ten sposób.
Idzie powoli, pasek postępu w 20 minut osiągnął taki poziom:
Po 70 minutach pasek wygląda w ten sposób:
Po 100 minutach zmienił się widok i odlicza czas do wpuszczenia do sklepu.
I nadal nie wiemy, co czeka nas po tym ekranie. Równie dobrze możemy wpaść w kolejną kolejkę lub dowiedzieć się, że fajnie, fajnie, ale... biletów już nie ma.
Po zalogowaniu okazuje się, że strona działa płynnie, ale na tym kończą się plusy. Mimo że pokazuje, że bilety są, nie można ich kupić, bo jednak są niedostępne. Dokonałem już kilkuset prób i ani razu się to nie udało. Zalogowałem się w momencie startu sprzedaży, przeklikałem się od razu, gdy system mnie wpuścił, a i tak się nie udało.
A ostatecznie kończy się tak, że nie ma żadnych biletów.
Ostatecznie po 30 minut bezsensownego klikania system wyrzuca użytkownika z informacją, że skończyło się półgodzinne okienko, które dostaliśmy na zakup biletów. I można stanąć w kolejce (po nic) raz jeszcze.
Ile kosztują bilety na Euro?
Wbrew pozorom nie jest strasznie drogo, przynajmniej w przypadku najtańszej opcji. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę lokalizację tuż pod naszą granicą. Najtańsze wejściówki na mecze fazy grupowej zaczynają się od 30 euro, czyli około 130 złotych. Za miejsca w lepszych sektorach trzeba jednak zapłacić znacznie więcej, od 60 do nawet 400 euro.
Później w fazie playoff stawki rosną wraz z rangą meczu. Wstęp na mecze jednej ósmej finału kosztuje od 50 do 500 euro. Bilety na ćwierćfinały kosztują od 60 do 700 euro.
Najdroższe są oczywiście ostatnie trzy pojedynki. Żeby obejrzeć półfinał, na sam bilet trzeba wyłożyć od 80 euro do 900 euro. Najtańsze wejściówki na finał kosztują 95 euro, najdroższe aż 2000 tysiące. Jedna osoba może kupić maksymalnie cztery bilety na mecz.
Polacy po barażowym zwycięstwie z Walią rozegrają w finałach Euro 2024 minimum trzy mecze w fazie grupowej. Zmierzą się w niedzielę 16 czerwca z Holandią (o 15:00 w Hamburgu), w piątek 21 czerwca z Austrią (o 18:00 w Berlinie) i we wtorek 25 czerwca z Francją (o 18:00 w Dortmundzie).
Wygląda na to, że standardowo czeka nas mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. Ale przynajmniej będą emocje!